Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2010, 16:40   #7
Storm Vermin
 
Reputacja: 1 Storm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwu
Jonathan, tuż po wyjściu na balkon, ostrożnie pociągnął nosem. Zawsze w ten sposób badał zapach powietrza. Wolał nie ryzykować głębokiego wdechu, gdy wiatr niósł wilgotne, przesiąknięte tysiącami zapachów Kairu, masy powietrza znad miasta. Suchy, drażniący wicher wiejący z południa też nie sprawiał mu zbytniej przyjemności. Pozostawała także trzecia opcja - chłodnawa bryza znad Morza Śródziemnego. Taki też wiatr wiał tamtego dnia, tak więc Creeves mógł bez nieprzyjemnych wrażeń zapachowych podziwiać panoramę. Widok starożytnych budowli, do niedawna będących jedynie historycznymi zabytkami, ale teraz zdających się posiadać inną, nieuchwytną wartość, doprowadził Anglika do rozmyślań nad swoim dalszym losem. Cała sytuacja, bycie częścią żywej, współczesnej legendy nadal wydawało mu się dziwne, wręcz niewyobrażalne.

Z zamyślenia wyrwał go cichy gwizd. Jonathan odwrócił się gwałtownie i zobaczył swojego ojca rozpartego na kanapie. Creeves zawdzięczał mu życie i wiele cennych darów, rad oraz nauk. Mimo to, widok boga wcale go nie ucieszył. Nie był do końca pewien, czy chodzi o aurę tajemnicy otaczającą tę postać, o to, że dysponowała przerażającą mocą, czy też o coś jeszcze innego. Tak czy inaczej, Jonathan na ogół uważnie słuchał ojca i wypełniał jego polecenia. Przyzwał więc bez wahania świętego krokodyla Petsuchosa. Chwilę później spoglądał już w mądre, gadzie oczy. Co prawda, Creeves wolał nie zastanawiać się nad kwestią pokrewieństwa z krokodylem, ale musiał przyznać, że bestia nie była zwykłym zwierzęciem. Była zadziwiająco inteligentna i zdawała się rozumieć każde słowo, a żadne znane Jonathanowi zimnokrwiste stworzenie nie było do tego zdolne.

Anglik oderwał spojrzenie od gada i spojrzał na ojca, który zaczął wyjawiać powód swojego przybycia. Jonathan słyszał już kilka razy o Tytanach i roli, jaką miał odegrać w walce z nimi. Mimo to słuchał uważnie, w nadziei na zdobycie nowych informacji odnośnie podobnych sobie istot. Jak zwykle, Sobek powiedział tylko to, co było w tym momencie niezbędne dla Jonathana.

Creeves zmartwił się wyraźnie, gdy usłyszał, że nie będzie mógł w długiej podróży użyć żadnych środków transportu, jednak rozchmurzył się nieco, gdy uważniej przestudiował trasę. Fajum Znajdowało się 130 kilometrów na południowy zachód od Kairu. Jonathan mógł iść do pewnego momentu wzdłuż Nilu, w razie potrzeby zatrzymując się w Gizie lub Memfis. Do tego jego cel znajdował się w strefie łagodniejszego niż na dalekim południu klimacie. Jednak dnie na bezdrożach nadal mogą być straszliwie gorące, a noce przenikliwie chłodne. Creeves zaczął w myślach robić listę rzeczy potrzebnych na jutrzejszą wyprawę. Zapasy jedzenia i wody na jakieś pięć dni, mapa, kompas, przydałoby się jeszcze jakieś źródło ciepła, tylko niezbyt ciężkie, skoro mam je targać przez kilka dni...

Po chwili przerwał tą myślową wyliczankę, gdy zorientował się, że ojciec nadal uważnie na niego patrzy. Jonathan odetchnął , po czym odpowiedział
- Wyruszę jutro o świcie, ojcze. Chcę tylko zapytać, czy w drodze będzie mi przeszkadzało coś natury, powiedzmy, nadnaturalnej.
 
Storm Vermin jest offline