Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2010, 10:01   #11
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
"Rozdzielamy się, za bardzo rzucamy się w oczy" - Nie chodziło już nawet o spóźnioną refleksję, że dają właśnie znak że wyszli (a już na pewno gdyby dalej tak przemierzali miasto) ale o sam fakt, że zmierzali do kryjówki i nie mogli jej spalić. Była mu jeszcze potrzebna, nawet jeśli tylko jako zapasowa.

- Levan, weź Wasilija i Magnusa...i Kylliona, spotkamy się w dziupli. Na tyłach burdelu „Słoneczna Diva” jest przybudówka. Wchodzi się przez podwórze sąsiedniej kamienicy. W jej suterenie są piękne, przepastne piwnice... a przynajmniej tak słyszałem, dobra pośpieszcie się, tam się spotkamy i ... starajcie się z nikim nie gadać - choć te ostatnie słowa ewidentnie skierował do nowych. Levan mógłby co prawda chcieć skorzystać z okazji... ale on przynajmniej zrobiłby to rozsądnie. Tupik chciał sam się rozeznać, nie wierzyłby i tak w ani jedno słowo zbirów. W mieście były tylko dwie grupy którym mógł zaufać - przynajmniej do jakiegoś stopnia. Chłopaki i bzyki, cała reszta ... tak właściwie dla Tupika się nie liczyła. Niemal cała reszta.
"Tylko się pilnujcie... póki co to najlepsza kryjówka jaką mamy. " - Levanowi nie musiał tego mówić na głos.

Tupik rzewnym wzrokiem podążył za karocą. Zastanawiał się czy to nie tylko wybieg kapłanów... mogli przecież zrobić to wcześniej lub później, nie rzucając się w oczy... Coś mu mówiło że to podjęcie się misji przez Tupika... i być może przez Levana, zadecydował, że mieli komu i po co pchać obecnie gońców... A może był to "mistrz" który postanowił się ulotnić z miasta, nim zuchwały Tupik dosięgnie i jego?

Chciał go pośledzić, chciał zobaczyć dokąd karoca zmierza... - "Poza miasto czy gdzieś w wewnętrzne rejony? Gdzie do kogo i ...z kim!" - zastanawiał się. Jednak nie widział możliwości pościgu...chyba że - szukał punktów zaczepnych aby wspiąć się wyżej, aby zaobserwować choć kierunek czy przybliżoną trasę karocy...W ostateczności zamierzał stanąć Grzecznemu na barkach...to znacznie zwiększało zasięg widoczności...ale w wąskich uliczkach mogło nie wystarczyć...dach już być może mógł... Wiedział, że każdy szczegół może być później ważny. Niemal czuł w kościach, że karoca ma bezpośredni związek z nimi... nie wiedział jeszcze tylko jaki... Podejrzewał, że kapłani chcieli szybko kogoś powiadomić o tym ... że "zajączek" wyszedł z klatki...Tupik miał lekką nadzieję, że jego grupa ponownie zostanie nieco zlekceważona, to zawsze dawało jakieś większe szanse...

Sam później ruszył - po tym jak zorientował się gdzie podąża karoca, lub przynajmniej spróbował. Starali się odtąd iść cicho i niezauważenie, wmieszać się w tłum jak to mówią... W ósemkę nie dało by rady... a Tupik był niemal pewny, że póki co żadna z band i tak nie przypuści otwartego ataku... byc może z wyjątkiem tych którzy zajęli terytorium po Grabażu... którzy mogli spodziewać się odwetu... Tupik jednak nie zamierzał walczyć o ziemie Grabarza, zamierzał poprowadzić ukrytą wojnę o miasto... A przynajmniej spróbować o nie powalczyć, wiedział że każdy inny szef będzie tu kontynuował dzieło poprzednika, każdy prędzej czy później ulegnie kapłanom... ale nie każdy był halflingiem, któremu rasa zapewniała jakiś kręgosłup moralny, niemal niezależnie od tego czym się akuratnie zajmował.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 16-03-2010 o 10:09.
Eliasz jest offline