Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2010, 20:13   #12
Azazello
 
Reputacja: 1 Azazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodze
Popołudnie już coraz mniej było popołudniem, a coraz bardziej wieczorem. Dobrze, że latem – a to wciąż obejmowało krainę swym panowaniem – ten stan oczekiwania na chłodny powiew nocy utrzymywał się całkiem długo. Dzięki temu mogli spokojnie dojść do „Słonecznej Divy” jeszcze nim zmrok zgęstnieje pomiędzy zabudowaniami i wszystkie męty wylezą na zewnątrz. Nie mieli pojęcia czego się spodziewać, gdy słońce zniknie za dalekimi wzgórzami. Levan był bardzo ostrożny. Spojrzenia Tupika mówiły wyraźnie – „uważaj na nowych”. Oczywiście, że będę uważał. Na Ciebie też. Wszystko jest dziś dziwne – pomyślał.

Nie miał zamiaru ufać nikomu. Wasilija nie musiał się obawiać, ten nie wbije mu noża w plecy. Już prędzej uratuje życie, pozwoli uciec, nawet jeśli postanowi zdradzić. Znał go jednak na tyle, by wiedzieć, że nie zdradzi. Ci kieslevici, którzy zdradzali zostawali nabijani na pal, albo na krzyż i umierali tak kilka dni. Nie tak ich wychowano.

Poruszali się przez miasto mając dwu nowych w środku. Szli w pewnym oddaleniu o siebie. Trzeba by ich śledzić spory kawałek, by się zorientować, że są razem. Kilka razy Levan urywał się swoim towarzyszom, o tak – był w tym dobry. I czekał. Czekał w zaułkach, ale nikt za nimi nie szedł. Levan obserwował miasto. Patrzył na ludzi. Nic się nie zmieniło dla nich. Wojna w podziemiu w ogóle na nich nie wpłynęła. Ulicami płynęła ta sama gnojówka. W podwórzach wisiało to samo pranie – z jednego zresztą Levan skorzystał. Nie był złodziejem, ale gustowna barwiona na zielono tunika aż krzyczała: ubierz się we mnie, zmień wygląd. Gdy wyszedł z jednej z bram zaskoczył nowych, nie poznali go za pierwszym spojrzeniem. Czyli jest dobrze… Uśmiechnął się paskudnie i wtedy musieli go już poznać. Levan był mistrzem tropienia, więc i bezbłędnie mógł go unikać. Nie szli więc prosto do Divy, nawet Wasilij się zdziwił, ale szybko zgodził się z Levanem. Kluczyli.

Levan kombinował sobie, że przecież nikt na nich nie czeka trzy miesiące, jeżeli nawet ktoś ich rozpozna, to będzie to absolutny przypadek i kosa w żebra rozwiąże sprawę. Chyba że już ktoś ma cynk, że nadchodzą. Może cała Diva to pułapka. Właśnie dlatego Levan musiał być czujny za wszystkich. Dobrze, że mnisi oddali broń. Sam by lepiej nie zadbał o swój rapier. Zakrzywiony kindżał też sobie wziął. Musieli mnie z nim znaleźć. Właśnie w jego kierunku przesuwała się dłoń Levana, kiedy wydawało mu się, że widzi coś dziwnego.

Słoneczna Diva, co za nazwa dla tego mrocznego budynku… Burdel jak się patrzy. Jeśli gdzieś na starym świecie istniał ideał burdelu, to to było właśnie to. Jednej strony speluna jakich mało. Nie tak kunsztowna jak Rzeźnia, ale o dziwo zbierająca lepszą klientelę. Po tym można był poznać, że ten kamienny piętrowy budynek oferował coś więcej niż rozcieńczone wino i zapchlone łóżka. Atmosfera była gęsta. Ni to ciemno, ni to jasno. W środku było gwarno, ludzi było słychać jeszcze z sąsiedniej ulicy. Czasem było słychać kobiece śmiechy. Żeby to jeszcze były kobiety. To najczęściej dziewczynki. Takie życie. Levan obserwował kilka minut budynek i okolice. Chłopcy stali na czatach.
- Dobra Wasilij – Levan wyraźnie mówił do niego, nie do innych chociaż go słyszeli – ja i Magnus idziemy o środka na piwo – tu mrugnął - Zobaczymy co się tam dzieje i czy ktoś na nas nie czeka. Pokręć się tu pół godziny, uważaj na straże. Potem się ładujcie do środka. Jak coś będzie nie tak to usłyszysz. Jak będzie w pytkę, to spadamy na tyły – wywód był na tyle długi, że Levanowi zaschło w ustach. Choć może bardziej na myśl o tym piwie. Kiwnął głową na Magnus i poszli. Na razie nie widział reszty. Pewnie spotkają się na dole. Albo w Divie…
 
Azazello jest offline