Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2010, 20:34   #1
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
[18+ storytelling] Powrót

Autobus relacji Idaho Falls – Colorado należący do firmy Greyhund jednego z bardziej znanych przewoźników w USA opuścił terminal dworca w Idaho Falls zgodnie z rozkładem jazdy. Był 18 marca 2010r. Godzina 17.20. Wczesna wiosna, lecz na dworze już było ciemno. Co prawda słońce zachodziło dopiero za niespełna półgodziny, lecz od popołudnia niebo zasłaniały ciężkie chmury w barwie brudnego ołowiu, z których padał nieprzyjemny deszcz marznący niekiedy w ciężkie, zlepione ze sobą płatki śniegu.
Kierowca autobusu, wesoły, uśmiechnięty czarnoskóry mężczyzna włączył światła wewnątrz pojazdu dając możliwość wyboru miejsca pasażerom.



Od razu zrobiło się przyjemniej. Autobus był luksusową wersją niedawno wprowadzona na rynek. Miał konkurować z transportem lotniczym oraz z szybką koleją. Wygodne, rozkładane do pozycji niemal lezącej siedzenia w ciemnoniebieskiej barwie ustawione w dwa podwójne rzędy z dość szerokim przejściem pomiędzy nimi. Nad każdym siedzeniem lampka do czytania, nawiew, przycisk wzywający obsługę oraz mały głośniczek z którego leciał właśnie jakiś kawałek country typowy dla tej części Stanów Zjednoczonych. Oczywiście nie mogło zabraknąć rozstawianego stolika i własnego luku bagażowego nad głową w którym znajdował się świeżo uprany, pachnący, ciepły koc i poduszka. Przewoźnik zatroszczył się starannie o ty, aby podróżni spędzili czas w miarę wygodnie.
Kiedy wszyscy pasażerowie znaleźli się na swoich miejscach, kierowca zamknął drzwi i ruszył włączając się w ruch uliczny.
Idaho Fall wyglądało żałośnie zasypywane mokrą breją. Nieliczni przechodnie szybko uciekali z ulic, a samochody jechały wyjątkowo powoli nie ryzykując szybkiej jazdy w tak trudnych warunkach.
W końcu jednak autobus opuścił granice miasta Idaho Fall. Zaszemrały cichutko głośniki zamontowane nad głowami pasażerów i zamiast muzyki dał się słyszeć wesoły głos idealnie pasujący do oblicza kierowcy.
- Szanowni Państwo. Nazywam się Bob Sanders i jestem kierownikiem autobusu. Za mną siedzi mój zmiennik – Duncan Sperter. Naszym zadaniem będzie dowieźć Państwa bezpiecznie do celu. Właśnie wyjeżdżamy z Idaho Falls kursem numer 6962 do Colorado Springs. Na miejsce dotrzemy jutro, o godzinie 7.15. Przed nami 680 mil podróży, ale autobus, którym Państwo podróżujecie posiada komfortowe siedzenia lotnicze, chociaż oczywiście nie jest tak szybki jak samolot – he he he – zażartował.
- Do Państwa dyspozycji jest jeszcze nasz koleżanka, Amanda Dee, która ma za zadanie serwować Państwu ciepłe napoje i przekąski oraz, gdyby ktoś z Państwa cierpiał na chorobę lokomocyjną, odpowiednie tabletki. Toaleta znajduje się w środkowej części pojazdu. Przewidujemy trzy między-postoje w największych mijanych miastach. Będą wtedy mieli Państwo czas rozprostować nogi lu pozostać w autobusie, wedle życzenia. Życzę Państwu miłej podróży.

Po przemowie kierownika autobusu podróżni rozluźnili się nieco i zajęli własnymi sprawami. jakaś kobieta uspakajała kilkuletniego chłopaka, wypytującego o kogoś imieniem Tom. Ubrany w garnitur mężczyzna wyjął telefon komórkowy i zaczął głośną rozmowę z kimś o imieniu Sara. Rozmowa szybko przerodziła się w kłótnię i mężczyzna rozłączył się w pół słowa klnąc cicho. Kobieta w średnim wieku podróżująca z układającym się do snu mężem zapaliła światło i zaczęła rozwiązywać krzyżówki. Pękaty i niski mężczyzna siedzący w środku autobusu pod oknem obserwował ze znudzeniem ciemność po drugiej stronie. Inny pasażer, szpakowaty jegomość w sile wieku, zaczął czytać. Jak na swoją wielkość jednak autobus uznać można było za prawie pusty. Podróżowało nim niespełna 20 osób. Zwiększało to oczywiście komfort jazdy. Można było zająć dowolne miejsce nie narzucając się swoją osobą współpasażerowi.

Szczególnie jedna osoba wydawała się stanowić źródło ewentualnego marudzenia. Starsza już murzynka, której tuszy pozazdrościć mogła niejedna bywalczyni znanych sieci „szybkiego i śmieciowego żarcia”. Ważyła na pewno nie mniej niż 150 kilogramów.



Widać było, że kobieta się nudzi. Rozgląda wokół. Szukając, niczym rekin, ofiary, którą mogłaby zagadać na śmierć. W końcu podniosła się i zahaczając szerokimi biodrami o kolejne fotele, przepraszając ewentualnych podróżnych, którym zburzyła spokój, podeszła do Amandy Dee. Stewardesa spojrzała na nią z wystudiowanym, nieco przestraszonym uśmiechem.



- Kochanieńka! – zagrzmiała gruba murzynka głosem słyszalnym nawet na końcu autobusu. – Daj mnie trzy, nie lepiej cztery, pączki i mocną kawę. Do kawuni potrójny cukier! Tylko kochanieńka nie mieszaj, bo po cukrze mam gazy!

- Zaraz pani wszystko przyniosę – odpowiedziała dziewczyna miłym tonem – Proszę sobie usiąść. Nie trzeba podchodzić. Wystarczy głośno poprosić, lub wcisnąć taki guziczek nad pani głową, a ja podejdę.

Murzynka wróciła na miejsce, znów potrącając biodrami siedzących w zasięgu pasażerów. Stękając i pojękując zwaliła się na swoje miejsce.
W tym czasie stewardesa przygotowała zamówienie, ustawiła na poręcznej tacce i zgrabnie manewrując pomiędzy siedzeniami podeszła do klientki.
- Proszę, oto pani zamówienie – powiedziała wręczając kobiecie tacę.
- Dziękuję, kochanieńka – pasażerowie słyszeli uszczęśliwiony głosik grubaski. – Jesteś aniołkiem. Mniam, mniam pączusie, chodźcie do mamusi.
Stewardesa uśmiechnęła się słysząc pochwałę i ruszyła na swoje miejsce.
Zdążyła zrobić zaledwie trzy kroki, gdy niespodziewanie gruba murzynka krzyknęła z wściekłością unosząc opasłe cielsko z siedzenia.
- Ty głupia kurwo!!! – najwyraźniej kierowała te słowa w stronę Amandy DeeTy jebana szmato!!! Prosiłam o cztery pączki, a ty dałaś mi tylko trzy!!! Co to kurwa ma być!!!! Jesteś jakaś niedorozwinięta!!! Matka puszczała się z każdym, to i córka jest durną kurwą!!! Tak!!! Dostałaś tą robotę robiąc komuś laskę, czy jak, niekompetentna cipo!!??

Wszyscy pasażerowie spojrzeli zdumieni na odgrywającą się przed nimi scenę. Czarna pasażerka wpatrywała się w stewardesę z wybałuszonymi oczami. Jej twarz stała się sina z gniewu, a wykrzykując kolejne obelgi zapluwała wszystko wokół siebie mieszaniną śliny i częściowo przeżutego pączka. Jej ryk zagłuszał wszystko. Był niczym wściekły grzmot nadchodzącej burzy przewalający się wewnątrz autobusu. Przerażona obrotem sytuacji stewardesa wpatrywała się oniemiała w niezadowoloną klientkę. Jej wytrzymałość psychiczna zbliżała się do kresu i wydawało się, że za chwilę wybuchnie płaczem.
- Co tak milczysz głupia ździro! – wypluła z siebie murzynka. – Mam ci wbić uprzejmość do głowy piąchą!!! – ryknęła grubaska i zaczęła przepychać się między krzesłami w stronę Amandy Dee, która zamarła z przerażenia wpatrując się w rozszalałą pasażerkę.
 

Ostatnio edytowane przez Armiel : 17-03-2010 o 17:24.
Armiel jest offline