Holy dotarła na dworzec niemal w ostatniej chwili. Terminal relacji Idaho Falls – Colorado, przy drzwiach srebrnego autobusu tłoczyła grupka ludzi. Uff, zdążyła, najwidoczniej dopiero zaczęli wpuszczać ludzi do środka. Przyśpieszyła kroku omal nie wpadając na bezdomną staruszkę która nie wiadomo skąd nagle pojawiła się na jej drodze – Przepraszam... – burknęła z trudem mijając kobietę i biegnąc dalej w stronę swojego przystanku.
- Spokojnie, poczekalibyśmy na panią – jeden z kierowców odebrał jej bilet i pomógł wpakować plecak do luku bagażowego. Odpowiedziała mu uśmiechem i weszła do środka. Ogarnęła wzrokiem pomieszczenie. Autobus był niemalże pusty, mimo że większość pasażerów zajęła już swoje miejsca. Usiadła przy oknie, zaraz za kobietą z małym chłopcem. Założyła słuchawki i włączyła ipoda. No dobrze, dotarła na miejsce, teraz może już się odprężyć. Zwinęła się w kłębek owinąwszy kocem i niemal natychmiast zapadła sen |