Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2010, 22:06   #23
Roni
 
Roni's Avatar
 
Reputacja: 1 Roni ma wyłączoną reputację
-Proszę powrócić do autobusu. - Usłyszał głos kierowcy. Zsunął się z barierki i leniwie wszedł do wozu. Po drodze przyglądał się innym osobom. Najwięcej uwagi poświęcił Holy Charpentier.
"Ale laska."
Spojrzał na jej piękną twarz.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=s9np9D8Gows[/media]

To oblicze było jak światło.
"Co ja wyprawiam? Nie mogę zapominać o Sylwii" Zbeształ się w myślach. Chociaż Sylwia nie była choć w połowie, tak piękna. Przeszedł przez autobus i usiadł na swoim miejscu. Obserwował przez okno rozmowę między Amandą i spaślakiem.
"Kolejny murzyn. Ja pierdole."
- Chyba po wszystkim. - Dobiegł do niego głos, gdy policjant odjechał.
-Na to wygląda. - Odezwał się po raz pierwszy od śmierci babki, no, nie licząc "dzień dobry, poproszę Lays'y".
– A ci dwaj. - Ktoś wskazał na niego głową.
-Coś kurwa nie pasi? - Zaczął się denerwować.
– Przecież to ich wrzaski zabiły tą biedaczkę!
-To żeś dojebał. Ten spaślak nie powinien się pokazywać w miejscach publicznych! - Wrzasnął i opadł na fotel. Wcisnął słuchawki do uszu i podkręcił na maksa.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=Bih28LY5v24[/media]

***

Obudził go hałas.
-Co do...- urwał, gdy posypało się szkło. Coś zaczęło drapać w prawą stronę autobusu.-Kurwa! - Krzyknął i zerwał się na nogi. Uderzył mocno głową w dach.-Au. - Jęknął. Przed oczami zrobiło mu się ciemno. Plecak wypadł z luku i jeszcze dołożył swoje w sprawie bolącej głowy. Tym razem Got upadł na ziemię. Krew zaczęła cieknąć ze złamanego nosa. Słuchawki wypadły z uszu.
- Veni! Vasto! Ruptum! Fectum! Victum! Candusus Dominus! - Usłyszał krzyk, a po nim huk i okropne wrzaski. Powolnie uklęknął i wychylił się za fotel. Przód autobusu praktycznie nie istniał.
- Alter! Duo! - Siła poderwała go na chwilę w górę i pchnęła do tyłu. Uderzył głową w podłogę. To było za wiele. Stracił na chwilę przytomność.
- Tres! - Ocucił go wrzask. Tym razem zamortyzował uderzenie rękoma. Usłyszał, że coś chrupnęło. Poczuł ból w lewym nadgarstku. Wrzasnął przeciągle.
- Quatuor! - Obok niego przeleciały nogi stewardessy.
-O Boże! - Nagle zrobił się religijny. Zbierało mu się na wymioty. Wyczuł, że autobus spadł, ale on żył. Miał złamany nadgarstek i obolałą głowę, ale żył. Wstał i zgarnął swój plecak. IPoda zostawił, bo i tak do niczego sie nie przyda. Uderzenia doszczętnie go rozwaliły. Zarzucił plecak na ramię i rozejrzał się. Holy siedziała na fotelu i się nie ruszała. Podszedł do niej i lekko potrząsnął. Spojrzała na niego zamglonym spojrzeniem. Odetchnął z ulgą, bo żyła, lecz była nieprzytomna. Przezwyciężył ból nadgarstka i delikatnie ją podniósł, następnie ostrożnie zarzucił na ramię. Znalazł jej bagaż i wziął ze sobą. Stąpał po krwi, zapewne resztce stewardessy. Wybiegł z autobusu i odniósł jak najdalej Holy. Położył ją na ziemi, po czym wyciągnął telefon.
-Brak zasięgu? Kurwa - Głowa pulsowała tępym bólem, nadgarstek również. GPS nie odnajdywał położenia. Wegnerowski opadł na ziemię i przycisnął zdrową rękę do głowy. Nie wiedział co robić.
 

Ostatnio edytowane przez Roni : 21-03-2010 o 12:36.
Roni jest offline