Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2010, 23:33   #24
Hesus
 
Hesus's Avatar
 
Reputacja: 1 Hesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnie
Spał jak dziecko.
A przecież był już tak blisko, czuł już to zesztywnienie kończyn krew buzującą i to cholerne kłucie jakby ktoś wielką igłą wbijał się jego pierś na nic nie zważając. Prawie tak samo jak trzy lata temu... .
Był za bardzo zmęczony żeby reagować na krzyki, siedział z półprzymkniętymi oczyma i ciężko oddychał. To tylko niestrawność-pomyślał, ale nie był tak pewien. Wyrzygał kawałek pączka, a przecież nic takiego nie jadł.
Spać
Słyszał gdzieś w tle.
-jestem lekarzem...
-... to zawał...
Nawet nie otworzył oczu, przez chwile nawet pomyślał-dobrze że ktoś się mną zajął.
Ale nie o niego chodziło.
Kogoś wynosili, słyszał kroki, ale bał się ruszyć żeby nie zakłócić spokoju wygodnie ułożonego ciała.
Ktoś chyba nawet potrząsnął go za ramię.
-wszystko w porządku?
-tak tak-odparł szybko.
Zasnął na dobre.

Kto, co?
Wszystko działo się tak szybko, poleciał nagle bezwładnie do przodu. Przed pierwszym siedzenie, które zajął nie było nic co by go zatrzymało. Wylądował na cholernie twardych stopniach prowadzących do wyjścia.
Obok niego coś eksplodowało przeraźliwym hałasem, kierowca... nie widział już nikogo za kierownicą.
Bał się tylko że coś go zgniecie, przetnie, zabije. Wypatrywał nadciągającego niebezpieczeństwa za każdym razem kiedy rzucało go w najmniej przewidzianym kierunku. Chciał się wydostać z tego cholernego autokaru ale potrafił się tylko skulić i osłonić twarz.
Kiedy wszystko się skończyło długo nie potrafił się podnieść.
Żyję- pomyślał i zwymiotował.
Cholernie kręciło mu się w głowie, musiał chyba uderzyć w coś mocno głową bo włosy były pozlepiane krwią.
Podniósł się chwiejnie stajać nienaturalnie wychylony do właściwej orientacji autobusu i złapał za poręcz przytwierdzoną do drzwi. szarpał się przez chwilę, ale coś blokowało możliwość ich otworzenia. Rozejrzał się tępo i zauważył rozbitą szybę a za nią przestrzeń.
Wygramolił się na zewnątrz i ruszył bezwolnie przez siebie. Działał automatycznie, ale dla jego organizmu to był zbyt duży wysiłek.
Upadł. Poczuł jeszcze krew na wargach. Uśmiechnął się czując zapach ziemi i... stracił przytomność.
 
__________________
Nikt nie jest nieśmiertelny.ODWAGI!
Hesus jest offline