Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2010, 09:45   #27
vigo
 
vigo's Avatar
 
Reputacja: 1 vigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwu
Jack obmył twarz. Woda była zimna i orzeźwiająca.
- Chyba jestem zmęczony - wyszeptał do siebie, usprawiedliwiając w ten sposób tajemniczą wizję. Spojrzał na zegarek, a następnie po raz kolejny zerknął na graffiti na ścianie toalety. Czerwony potwór, a tuż przy nim twarz jakiegoś faceta. "Gówniarze! Mogliby lepiej wykorzystać swoje talenty" pomyślał. Uśmiechnął się do swojego odbicia w lustrze, poprawił włosy i wyciągnął jojo z kieszeni garnituru. Ulubiona zabawka, która zawsze go odstresowała. Pobawił się chwilę i postanowił wracać do autokaru. Wychodząc z toalety minął się z jednym z pasażerów. Był także ubrany w całkiem elegancki garnitur. Wymienili spojrzenia. Jego twarz była okrągła, a oczy przestraszone. "Większość pasażerów tak pewnie wygląda. Dobrze, że mam swoje jojo. To moje prawdziwe lekarstwo." Wychodząc zerknął jeszcze raz na graffiti. Koleś z malowidła był całkiem podobny do faceta w garniturze. Zlekceważył to jednak. Wychodząc napotkał jeszcze lekarza, który uśmiechnął się do niego eksponując szereg białego uzębienia.
Wrócił do autobusu. Ciało murzynki zostało zabrane przez sanitariuszy. Rozłożył się na swoim siedzeniu. Wyciągnął komórkę, przeglądnął książkę adresową. "Nikogo bliskiego". Poczuł się nagle strasznie samotny. Na wyświetlaczu mignęło mu jedno imię - Julie. Chciał zadzwonić, ale szybko zrezygnował. Zaczął o niej rozmyślać. Przypomniał sobie dzień, w którym się poznali, pierwszą randkę i namiętną noc w hotelu Hilton. Zasnął...



********

Okropny hałas bezczelnie wyrwał go ze snu. Stłukła się jakaś szyba. Autobus podskoczył. Następnie usłyszał ...Duo! Tres! Quattour! Krótko po tym rozległ się huk. Głowa Boba potoczyła się pomiędzy siedzeniami.
- Co się kurwa dzieje?! - krzyknął Jack. Panika ogarnęła pasażerów. Krzyki, hałasy oraz tajemniczy odliczający głos wypełniały autobus. Pojazd przechylił się, a następnie zaczął spadać. Jack spojrzał w przerażone oczy stewardesy. Chciała coś powiedzieć. Otworzyła usta, a z nich trysnęła krew, kiedy to autokar walnął w coś twardego. Jakieś kawałki metalu przecięły ją w pół. Wnętrzności wylały się na posadzkę. Pojazd przechylił się i ponownie runął w dół. Strasznie piekła go ręka. Marynarka była przedarta na przedramieniu. Miał długą, głęboką ranę lewej ręki. Sączyła się z niej krew. Wyczołgał się z wraku autobusu. Większość ludzi przeżyła. Z trudem wstał, rozejrzał się po okolicy. Podbiegł z powrotem w stronę pojazdu. Zauważył jak ktoś wygramolił się przez okno. Podbiegł, aby pomóc. Facet stracił przytomność. Chwycił go za rękę i przeciągnął w bardziej bezpieczne miejsce.
 
__________________
"A kiedy się chimery zlatują mój drogi,
to wtedy człowiek powoli na serce umiera"

Ostatnio edytowane przez vigo : 21-03-2010 o 21:48.
vigo jest offline