Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2010, 17:20   #2
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wysoki, szczupły mężczyzna przechadzał się po Rynku przy Bramie Zachodniej i, z zaciekawieniem wypisanym na twarzy, przysłuchiwał się ofertom ogłaszanym przez werbowników. Od czasu do czasu zatrzymywał się na chwilę przy którymś z nich, zadawał pytanie lub dwa i szedł dalej. Zdawać by się mogło, że nie tyle szuka pracy, co materiału na balladę, bowiem niesiony przez niego instrument zdecydowanie wskazywał na jego profesję. Zdecydowanie nie był to wojowniczo nastawiony poszukiwacz przygód, chociaż prócz lutni miał miecz i lekką kuszę. Te typowe narzędzia do zabijania zdecydowanie kontrastowały z pogodną, uśmiechniętą twarzą.
Wysokie, lśniące wprost buty i wystające spod skórzanej kurtki koronkowe mankiety jasnej koszuli jeszcze bardziej przyczyniały się do podtrzymania takiego właśnie wizerunku.

Breggan poprawił długie, jasne włosy spływające mu na ramiona, a potem rozejrzał się. Błękitne oczy po raz kolejny zlustrowały okolicę w poszukiwaniu kolejnego werbownika z, być może, ciekawszą ofertą.
Nie miał ochoty wyprawiać się za siódme morze, zostać marynarzem na statku płynącym do Dolnego Ethshar, polować na smoka czy odzyskiwać tron dla królewny. Siódme morze było bardzo daleko, praca marynarza - ciężka i nisko płatna, polowanie na smoka nie było raczej zajęciem dla jednej osoby a obdarty werbownik, jak na razie, nie znalazł nikogo innego. Co prawda nie trzeba było martwić się o wypłatę - smocza krew była na wagę złota - ale samotna wyprawa na wielką bestię mogła się skończyć źle dla nieostrożnego śmiałka. Dochodziły do tego kłopoty z transportem.
Królewna za żonę... to była dość interesująca oferta, ale byli już inni chętni, a poliandria nie należała do uznawanych przez niego form związków rodzinnych.

Już miał zrezygnować gdy w ucho wpadły mu słowa piosenki śpiewanej przez młodzieńca, w którego głosie wyraźnie dźwięczał akcent małych Królestw. Treść owej piosenki również sugerowała, że w tamte strony mieliby się udać zbawcy miasta.
O samym Baal niewiele słyszał. Praktycznie rzecz biorąc wiedział tylko, że istnieje. Jeśli miało kłopoty, to z pewnością wieści o tym do niego nie dotarły. Być może miasto potrzebowało pomocy, a on z przyjemnością zrobiłby sobie małą wycieczkę.
Był jednak pewien problem - kłopoty oznaczały równocześnie niepewność w kwestii uregulowania owej nagrody.

- Byłbym wstępnie zainteresowany wyjazdem - powiedział - ale czy mógłbyś nam - użył liczby mnogiej ze względu na parę osób, które pozostały przy werbowniku - dokładniej określić, jak będzie wyglądać finansowa wdzięczność mieszkańców Baal okazana tym, co pokonają bandytów? Pieniądze to pojęcie względne. Pięć srebrników to ponoć też pieniądze, ale wyżyć się za to nie da... Czy jest jakaś ustalona z góry kwota, czy też mamy liczyć na łup znaleziony przy bandytach? Albo na procent od zdobyczy?
A do czasu padnięcia trupem bandyci mogli całą zdobycz przehulać. Kto kiedy słyszał o bandytach odkładających coś na czarną godzinę czy z myślą o emeryturze.
- Ciekawiłaby mnie również sprawa transportu.
- I jeszcze jedno, tak na marginesie... To 'zaspokojenie żądz" przekłada się na jakieś konkrety, czy też jest to tylko słowo użyte ze względu na rym i rytm?
Żądza sławy na przykład... Ale istniały również żądze cielesne, a jeśli część zapłaty miała być dana w tak zwanej naturze... Mieszkańcy musieliby być chyba bardzo zdesperowani.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 23-03-2010 o 17:48. Powód: Pytanie o transport
Kerm jest offline