Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2010, 19:10   #29
Lost
 
Lost's Avatar
 
Reputacja: 1 Lost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwu
Cytat:
Zmieszałem wszystkich z błotem , a Was dwóch(braci) trzeba było rozdzielić.
Bo my stanowimy razem element niebezpieczny :P

Jeszcze ja mam jedną wątpliwość, co do pewnej sprawy. Mianowicie, w jednym poście ja piszę:

Cytat:
Tam jest! - Zawołał, pokazując ledwo widoczną sylwetkę, wśród jakiś powyginanych łodyg. Prosiak zorientował się, co ma w rękach i rzucił się do ucieczki. Dzieliło ich od siebie kilkaset metrów.
- Zapierdole, skurwla! - Krzyknął i pobiegł w stronę tamtego.
Naprawdę nie był agresywny. Miał tylko bzika na punkcie ubrań, kobiet i tego futerału.
MG zaś odpisuje:
Cytat:
Rozwała widząc pędząca niczym kulę armatnią świnie stwierdził, że lepiej będzie znaleźć jakieś cztery kółka, szczególnie, że kilka kroków za nim stał autobus z pełnym bakiem.
Co pakuje mnie wprost na rozwścieczonego kierowcę. Jestem pewien, że moja postać by na to wpadła :P
Ale nie mam za złe MG, jeśli sytuacja będzie działać w drugą stronę (tzn. ja też będę mógł w posty MG ingerować), ale nie działa.

MG piszę:
Cytat:
Zanim ktokolwiek zorientował się, o co chodzi, najemnicy z Edenu zabierali ich po kolei przed busa, na klęczki pod broń.
Ja odpisuje:
Cytat:
Rozwała siedział na drzwiach od kierowcy na przewróconym vanie, tak że jego nogi były spuszczone do środka kabiny i przyglądał się tamtemu z politowaniem.
Czyli zmieniam trochę post MG nie dając się przed pojazd wyciągnąć. Rozumując, że siedzę na vanie, podejmuje decyzje o strzelaninie (wiedząc, że gdybym był na zewnątrz czekałaby mnie pewna śmierć).

Podaje nawet cały plan, nieodłącznie z moją pozycją związany:
Cytat:
W takich chwilach, nie on rządził własnym ciałem. To instynkt. Wyuczone zachowania. I ogrom doświadczeń.
Facet był wczoraj na tej samej imprezie. Pewnie też ma wypierdolonego kaca, jak wszyscy. Szkoda, że nie podupczył, to może teraz nie miałby ciśnienia i nie byłoby sprawy. Ale jednak.
Celuje w niego z dwururki. Stoi w odległości, gdzie śrut zanim tu doleci, to powinien rozprysnąć się na większy obszar nie zabijając ich na miejscu. Chyba. Ma w komorze maksymalnie dwa naboje, pewnie cienki śrut, bo gdyby miał gruby, to by właśnie za niego pił i gangsterzył, a nie ganiał za złodziejami busa. Jego pomagierzy, też nie wyglądają na zawodowych morderców, a te zwitki szmat i metalu, które nazywają karabinami, prędzej wybuchną im w twarz, niż wystrzelą.
W wozie pod Rozwałą leży Tommy. Broń, która powinna dać im realne szanse. Ich było pięciu, tamtych siedmiu. Rozwała i Gorzała liczą się potrójnie, więc daje to jakieś dziewięć na siedmiu. Mają więc, zajebistą przewagę liczebną.
Jeśli Rozwała ich jakoś rozproszy, wybije z rytmu to może się udać. Później odda jak najwięcej strzałów w kierunku tego pojeba, wskakując przy tym do środka busa. Powinien tak uniknąć pierwszej kulki. Pojeb pewnie raz wystrzeli, do niego i raz do pozostałych. Wtedy zacznie ładować, albo spierdalać za własne samochody. Wtedy Rozwała wychyli same ręce z Tommym i odda kilka serii na pamięć. Przy odrobinie szczęścia ktoś dostanie. Później musi pobiec w kierunki tylnich drzwi vana i je otworzyć, tak by mieć skąd strzelać. Cholera, to ma szanse się udać.
- Gorzała. - Odezwał się. Jego brat spojrzał na niego. - No? - Rozwała podniósł pionowo dłoń do gardła i wydał z siebie charakterystyczne "khhh-ggkkh". Umówiony znak, dograny przy innych okazjach. Ku pamięci Ignaca.
Inna sprawa, że powiedzmy sobie szczerze koleś, który upija się w barach za własną legendę nie rozumuje w ten sposób :P
Ale wracając.

MG piszę:
Cytat:
Jedynym, który posiadał jeszcze nadzieje był Rozwała, znajdujący się już zaledwie parę metrów od wejścia do busa. Jednak nim wykonał ostatni wyskok po swojego thompsona noga zapadła się pod nim i upadł na ziemie. Po chwili stał przy nim mężczyzna z pistolem w ręku. Uśmiechnął się w świetle słońca, a od jego zębów bił złoty blask. Wycelował spluwę w głowę leżącego i odpalił…
Czyli jestem wg MG, a nie mojego posta poza busem. Bang, bang. Pewna śmierć. Ratuje mnie cud.
Jakbym dostał info, że jednak MG umieszcza mnie poza vanem, zeedytowałbym posta.

Musimy w tej kwestii ustalić pewien konsensus, bo się większy z tego problem wykształci
 
__________________
Spacer Polami Nienawiści Drogą ku nadziei.
Lost jest offline