Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2010, 01:24   #3
brody
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Lista Jakuba Rozenberga do Karola Kalinowskiego



Warszawa 25 marca 1922 r.


Drogi Karolu

Przyjmij moje najszczersze kondolencje z powodu śmierci Twojego ojca. Bardzo zaskoczyła i zasumciła mnie ta wiadomość. Dobrze wiem co musisz czuć po takiej stracie, bo choć obaj jesteśmy dorośli to odejście ojca jest zawsze dotkliwe i bolesne. Łączą się więc z Tobą w bólu i żałobie. Odmówiam codziennie, jak nakazuje Pismo, Checi kadisz za duszę Twego ojca oraz przez moich katolickich znajomych zamówiłem mszę gregoriańską w kościele św. Anny na Krakowskim Przedmieściu, zapewne znasz tę świątynię. Nie byłem na pogrzebie, to choć tyle mogę zrobić dla tego człowieka, by godnie go pożegnać z tego świata.
Aniela także jest zasmucona i również przesyła Ci wyrazy współczucia.
Musisz wiedzieć, że choć nie jest zbyt religijna to wczoraj zaskoczyła mnie mówiąc, że w geście żałoby zrezygnuje z wszelkich przyjęć do końca miesiąca.
I choć do końca miesiąca nie pozostało wiele dni, to i tak z jej strony to wielkie wyrzeczenie. Może się to wydawać śmieszne, ale jest w tym co robi bardzo szczera i uczciwa.

Cieszę się, że tak szybko odpowiedziałeś na mój list. Domyślam, że studia i modlitwy oraz rozmowy ze świętymi mężami zajmują cały Twój czas. Tym bardziej zadowoliny jeste z tego, że znalazłeś chwilę, by odpisać staremu przyjacielowi. Sam nie wiem dlaczego nasza korespondencja się urwała, ale raduje się moje serce, że znowu mogę czytać Twoje słowa. Myślę, że to głównie moja wina. Natłok wydarzeń i spraw jakie wciągu ostatnich miesięcy spadł na mnie troszkę mnie przytłoczył. Po spokojnym i ustabilizowanym życiu w Drohobyczu, to czego teraz doświadczam jest diametralnie różne, gwałtowne, dynamiczne i czasami nieprzewidywalne. Wiesz, że taki styl życia kompletnie nie leży w mojej naturze, ale wiesz również dlaczego tak się poświęcam. To dla tej jednej kobiety, którą w swoim liście nazwałeś damą, znoszę niewygody tego wielkoświatowego życia. Nie mówiłem Ci nigdy o tym, ale docierały do mnie niemiłe słowa i plotki na jej temat. A to, że to jest córką rabina z nieprawego łoża, a to że to pazerną żydóweczką, łasą na pieniędze i zaszczyty i kilka innych jeszcze bardzije nieprzyjemnych słów, których niechciałbym więcej tutaj przytaczać. Cieszę się, że Ty myślisz inaczej. Ja też myślę o niej właśnie w takich kategoriach. Ma ona w sobie dozę szlachetności, która sprawia że wyrasta ponad przeciętny tłum. Coś co potocznie nazywamy „błękitną krwią”. I choć Aniela jest biedną córką rabina z zapyziałej ukraińskiej wsi, to ma w sobie ten ogień który maluje na jej twarzy najszlachetniejsze cechy i rysy, obce nawet samym Radziwiłłom czy Sapiehom. Wiem, że możesz to odebrać jako nadmierną gloryfikacja jej osoby, czy wręcz przesadną egzaltację, ale to tylko dlatego że ją tak bardzo kocham.
Nie wiem czy możesz to zrozumieć. Postanowiłeś poświęcić się Bogu, i jest to ze wszechmiar chwalebne i godne podziwu, ale nie wiem czy możesz zrozumieć jak wielkie spustoszenie w sercu mężczyzny może poczynić miłość do kobiety.
I żeby było jasne, ja się wcale nie uskarżam. Kocham Anielę, zrobię dla niej wszystko i niewyobrażam sobie, abym mógł żyć bez niej.
Wybacz mi te wynurzenia, ale myśląc o Anieli i mojej miłości do niej, często zastanawiam się nad wyborem Twojej drogi życiowej. Nie wiem, czy dożywotnie śluby czystości są Tobie przeznaczone i czy im podołasz. Ty który zawsze byłeś romantykiem, który walczył za swoją ojczyznę, który nie odmawiał sobie zabawy i przyjemności, nagle przywdziewasz zakonne szaty. Znam Twoją wrażliwość, umiłowanie piękna i czułą duszę, ale nie mogę pojąć co skłoniło Cię do tak radyklanych decyzji.
Napisz mi jak się czujesz jako brat Karol, bo chyba ciągle posługujesz się tym imieniem, prawda? Nie znam, aż tak dobrze katolickich zwyczajów, ale wiem że zakonnicy często przyjmują nowe imona, by podkreślić nowy rozdział w swoim życiu.
Chciałbym wiedzieć czy zakonne szaty nie krępują Twojej wolności i poczucia samostanowienia. Ty jako były żołnierz patrzysz pewnie na kwestię posłuszeństwa i poddaństwa zupełnie inaczej, ale wiem że cenisz te wartości tak samo wysoko jak ja. Nie czujesz, że droga którą wybrałeś może za jakiś czas okazać się krępującym Cię łańcuchem.
Oczywiście jeśli nie jest to temat w jakiś sposób drażliwy dla Ciebie, czy zbyt prywatny to chciałbym abyś opowiedział mi o Twoim wyborze i obecnym życiu, które musi w radyklany sposób różnić się od tego do czego przykłeś do tej pory.

Obraz o którym Ci opowiadałem wciąż mnie prześladuje i nęka. Torturuje się patrzeniem na niego. Odnajduję niezdrową przyjemność w oglądaniu go. Porównałbym to uczucie do tej cudownej lekkości upajania się wybornym alkoholem, gdzie jeden kieliszek, jedna kropla dzieli nas od przekorczenia granicy dobrego smaku i poczucia przyzwoitości. I podobnie jak pijący alkohol nie wie, kiedy przypadnie wypić mu tę kroplę przepełniającą czarę, tak samo ja nie wiem kiedy nastąpi moment przekroczenia granicy w tym przypadku obrazu.
To co napisałeś o tym dziwnym grobowcu bardzo mnie zainteresowało. Już następnego dnia rano po otrzymaniu i przeczytaniu Twojego listu udałem się na Powązki. Nie mówiłem Anieli dokąd idę, bo i tak gdy raz czy drugi wspomniałem o tym tajemniczym obrazie spojrzała na mnie co najmniej karcąco i z wielką niechęcią.
Korzystając z Twoich wskazówek odszukałem alejkę gdzie znajduje się grobopwiec. Gdy go ujrzałem przeszył mnie ten sam dreszcz, który poczułem gdy pierwszy raz spojrzałem na obraz. Nie potrafię wyjaśnić przyczyny tego uczucia, ale jest ono na równi przyjemne co niepokojące.
Nie wiem, czy to Twoja opowieść sprawiła, że patrzyłem na znaną mi nekropolię całkowicie inaczej. Wydawało mi się, że rozumiem co miał na myśli Twój szwagier mówiąc, że: „To miejsce nie jest bezpieczne dla żadnej duszy, czy chrześcijańskiej, czy jakiejkolwiek innej. Poświęcenie tej ziemi w gruncie rzeczy niewiele zmienia, dlatego, że splugawione jest mocą starszą od judaizmu, a sięga czasów, gdy przodek człowieka niewiele różnił się od innych małp”
Idąc główną aleją czułem taki dziwny chłód przenikający całe moje ciało. Każdy kolejny grób był dla mnie czymś niezwykłym. Coś zawsze przykuło moją uwagę. Nie wiem, czy wcześniej nie zwracałem na to uwagi, a słowa Twojego szwagra otworzyły mi oczy. Faktem jest, że na wielu grobach odnalazłem symbole i inskrypcje, których żadną miarą na chrześcijańskim nagrobku być nie powinno. Jest to bardzo niepokojące i daje powody do zastanowienia się nad wieloma rzeczami w porządku naszego świata.

Apogeum moich lęków i zatrważających myśli nastąpiło, gdy ujrzałem grobowiec Teofila Welke. Monumentalizm tej budowli poraził mnie. Coś wręcz nieopisanego emanowało od tych zimnych kamieni. Może moje zmysły uległy sugestii jakie zawierały słowa Twojego szwagra, a może chłód bijący od cmentarnej ziemi oszukał moje zmysły. Nie wiem. Oczywiście zbadałem grobowiec o wiele dokładniej niż Ty. Jakież jednak było moje zdziwienie, gdy nie odnalazłem figurki o której mi wspominałeś. Obszedłem grób kilkkrotnie i nic. Sprawdziłem jeszcze raz nazwisko wykute w płycie, zgadzało się. Wróciłem się nawet do początku alejki, by sprawdzić czy jestem we właściwej. Nie pomyliłem się, wszystko się zgadzało. Zasmucony wróciłem w pobliże grobowca i jeszcze raz metodycznie obejrzałem go wokół. I wtedy to zobaczyłem. Figurka faktycznie była kiedyś umieszczona w prawym, dolnym rogu. Teraz jednak pozostał po niej tylko goły, żelazny pręt mocujący ją do pomnika.
Fakt ten przeraził mnie. Zdenerwowany obejrzałem się, czy aby nie ma nikogo wokół. Byłem sam. Cisza cmentarza zaczęła obezwładniać moje zmysły. Powiedziałem jednak sobie w duchu:
„O nie Jakubie. Takie tanie sztuczki Cię nie przerażą i nie zniechęcą”
Wyjąłem z kieszeni podręczny notes i ołówek i po raz kolejny zaczęłem badać grobowiec. Poza typowymi inskrypcjami jakie można znaleźć w podobnych okolicznościach natrafiłem na kilka dziwnych znaków. Wszystkie one ukryte są w taki sposób, że postrony obserwator, nie uprzedzony czego ma szukać nie zwróci na nie uwagi. Ja zacząłem od poszukiwań masońskich symboli, o któych także wspominałeś. Tych co prawda nie było, ale zauważyłem dziwny ciąg znaków wokół podstawy pomnika. Nie przypominało mi to żadnego, ze znanych mi alfabetów. Ot ciąg pokręconych lini, kresek i kropek. Poniżej zamieszczam jedną linijkę z tego obcego języka.
Druga rzecz jaka przykuła moją uwagę znajdowała się na płycie z wyrytym nazwiskiem zmarłego. Napis ukryty był wśród falującego i wijącego się motywu roślinnego i odczytanie go zająło mi sporo czasu. Nawet nie wiem jak wymówić ten dziwny zapis. Litery są co prawda łacińskie, ale w żadnym języku nie spotkłem takich słów. Oto pełne brzmienie inskrypcji:
"Ph'nglui mglw'nafh Cthulhu R'lyeh wgah'nagl fhtagn”
Gdy spróbowałem wymówić półgłosem tę dziwną formułkę w oddali usłyszałem cichy szum morza. Wiem brzmi to niewiarygodnie, ale wiesz przyjacielu przecież, że nie mam powodów by Cię oszukiwać. Obejrzałem się kilkakrotnie za siebie. Lęk ponownie zagościł w moim sercu. Nawet się nie spostrzegłem kiedy niebo pociemniało. Pochłonięty badaniem grobowca, nie zauważyłem upływającego nieubłaganie czasu. Schowałem notes i postanowiłem wrócić do domu.

Gdy wieczorem przy filiżance herbaty wspominałem wydarzenia z cmentarza sam nie mogłem uwierzyć we wszystko co widziałem i słyszałem. Gdyby nie notes i zapiski w nim, miałbym duże wątpliwości, czy to co widziałem nie było tylko zwykłą halucynacją. Czułem nie odpartą chęć udania się do galerii, by spojrzeć na obraz i przekonać się czy i na nim odnajdę jakieś ukryte zapiski. Był jednak późny wieczór i było to po prostu niemożliwe.
Udałem się więc na spoczynek.

To co śniło mi się tam tej nocy było przerażające. Uwierz mi Karolu, że po przebudzeniu byłem mokry od potu, a Aniela patrzyła na mnie z takim przerażeniem, że długo musiałem ja uspokajać. Mówiła, że obudził ją mój krzyk. Szamocząc się, bełkotałem jakieś niezrozumiałe słowa. Ja sam pamiętałem niewiele. Poza uczuciem paraliżującego strachu i siłą krępującą moje ruchy, pamiętam szum morza i czyjąś obecność. Ten ktoś obserwował mnie z ukrycia. To właśnie ta obecność była najbardziej przerażająca w tym wszystkim. Miewam różne dziwne sny Karolu, ale ten przeraził mnie jak żaden inny do tej pory. Rano zapytałem Anielę, czy pamięta jakie bełkotałem słowa. Odpowiedziała mi, że brzmiało to jak jakiś obcy język, ale nie potrafiła przypomnieć sobie konkretnych słów.

Po śniadaniu udałem się do galerii, by popatrzeć na obraz i poszukać na nim ukrytych znaków. Jakie było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem że jest ona zamknięta, a na drzwiach wisi tabliczka informująca o chorobie właściciela.
Poczułem się tak, jakby ktoś celowo utrudniał mi odszukanie prawdy o obrazie. Najpierw figurka która zniknęła z cmentarza, a teraz jeszcze zamknięta galeria. Nie pozostawało mi nic innego jak wrócić do domu. W drodze sam siebie ganiłem za paranoiczne lęki i podejrzenia, które już położyły się cieniem na moich snach. Stwierdziłem, że odpoczynek od tego obrazu, dobrze mi zrobi. Pozwoli mi to nabrać dystansu i na spokojnie rozpocząć poszukiwania po kilkudniowej przerwie. Z tabliczki infromacyjnej wynikało, że właściciel wróci na początku przyszłego tygodnia.
Jestem ciekawa co o tym wszystkim myślisz i przede wszytkim czy udało Ci się dowiedzieć czegoś nowego Karolu. Mam nadzieję, że nie poczytasz mi mojej ciekawości za coś niezdrowego, czy wręcz objaw szaleństwa. Myślę jednak, że gdybyś sam ujrzał ten obraz zacząłbyś szukać informacji o tym stworze i malarzu, który go uwiecznił. Tak jak ja.

Wracając do przyziemnych spraw, wygląda na to Karolu, że się miniemy w podróży. Ty zamierzasz spędzić przerwę świąteczą z rodziną w Warszawie, a ja z kolei wyjeżdżam do Drohobycza, a potem do Stanisławowa, do rodziny Anieli. Bardzo mi przykro z tego powodu, ale wierzę że w końcu się spotkamy i będziemy mogli porozmawiać spokojnie w cztery oczy.

Nie pozostaje mi nic więcej jak, życzyć Ci owocnych studiów i spokoju w sercu. Pamiętaj, że zawsze w razie trudności może na mnie liczyć Karolu. I czy to będę problemy natury duchowej, czy materialnej zawsze pomogę Ci, tak jak będę mógł.
Proszę Cię, nie zapominaj o mojej prośbie która ciągle jest aktualna. Muszę dowiedzieć się co przedstawia ten obraz i kim jest ten kto go namalował.


Bądź zdrów przyjacielu


Jakub Rozenberg
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline