Wątek: Zakonna Krew
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2010, 18:51   #234
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Droga ku leżącemu na drugim brzegu Silei, obozowi najemników, sąsiadującemu z Wilczym Grodem, minęła nadzwyczaj spokojnie. Z okolicznych lasów nie wypadły bojówki elfów, z porastających pobocza krętej drogi, krzaków nikt nie wystrzelił skrytobójczej strzały. Jedynymi znakami tego, że na tych ziemiach toczy się okrutna wojna były leżące gdzieniegdzie szczątki walczących, rumaków bądź porzuconego przez uciekającą ludność cywilną, dobytku.

Cała wyprawa, rozpoczęta przed świtem w mieście, nie trwała dłużej niż dwie godziny. U stóp wzgórza, na którym wznosił się otoczony murami, Wilczy Gród, rozłożył się cuchnący na kilometr, obóz najemników. Znajdowało się tu mnóstwo skleconych naprędce szałasów i obszarpanych namiotów, z pewnością należących do ludzi, których nie było stać lub nie mieli ochoty na zakwaterowanie w mieście. Wszędzie walało się mnóstwo porozbijanych butelek i glinianych naczyń, resztek jedzenia, w różnym stadium rozkładu i odchodów. Pomiędzy całym tym śmietniskiem ulokowane było kilkadziesiąt ognisk, wokół których porozwalani leżeli najemnicy. Wyglądali na zupełnie niezorganizowaną hałastrę, różnie odzianą i uzbrojoną, ale pod jednym względem wszyscy byli tacy sami, znajdowali się pod znamiennym wpływem alkoholu.

Hasvid nie zsiadając z konia jechał między ogniskalmi i leżącymi ludźmi cały czas bacznie się im przyglądając. Właściwie nie liczył na to, że tutaj znajdzie swój kontakt. Ale warto było sprawdzić.
- Jadę do grodu - oznajmił towarzyszom. - Muszę się tu spotkać z pewnym człowiekiem i myślę, że zastanę go raczej tam niż w tym bagnie.

Wspiął się ku bramie fortu i stojącemu tam strażnikowi oznajmił, że udaję się do komandorii Zakonu. Ten przepuścił go bez jakichkolwiek problemów. Hasvid skierował się do zakonnego budynku, oddał konia pachołkowi i zaczął wypytywać o Mestora. Mężczyznę pozbawionego brwi i rzęs.
 
xeper jest offline