Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-03-2010, 21:07   #2
Megg
 
Megg's Avatar
 
Reputacja: 1 Megg nie jest za bardzo znany
Zaniosła się paskudnym kaszlem zasłaniając usta rękawem. Otoczonymi niezliczoną ilością zmarszczek oczami obserwowała niewielki płomień, który nieustannie podsycała. Owinęła się szczelniej burym płaszczem i trzęsącą ręką dorzuciła kilka desek, które powoli zaczął trawić ogień. Trzask wilgotnego drewna niósł się po pustym garażu podziemnym. Dym wił się w powietrzu nad głową starowiny i utworzył malownicze kłębowisko, kiedy wypuściła z płuc to, czym przed chwilą zaciągnęła się głęboko. Niedopałek skręta ugasiła na blaszanej części samochodu, w którym siedziała i pociągnęła nosem donośnie.

U jej stóp ułożone było kilka puszek z fasolką, które cudem ocalały i które znalazła w zgliszczach supermarketu w ruderach pawilonu sklepowego. Bez zbędnego pośpiechu rozważała sposoby otwarcia puszek bez użycia otwieracza. Miała czas. Jak zwykle – nie bez powodu przeżyła 90 lat. „Grunt to wszystko robić we właściwym momencie.” Pokiwała do siebie głową i znów zakaszlała. Głód jeszcze jej nie doskwierał, nauczyła się jeść niewiele, małymi porcjami. A jadła całkiem niedawno.


Gdzieś obok położyła swój kostur. „A czy tego sztywnego kawału drzewa nie można nazwać przyjacielem? Matka Natura podarowała mi go, żeby mnie wspierał, jak nikt. Biada temu, kto stanie mi na drodze. Obroni mnie mój druh.” Wykrzywiła pomarszczone wargi w uśmiechu. Nie raz, nie dwa zdarzyło jej się potraktować kosturem przeciwnika. Jakoś musiała sobie radzić.

Jedyne, co dawało jej się we znaki, to chłód. Mimo rozpalonego ogniska i wbrew pozorom ciepłego płaszcza z kapturem, Truda lekko dygotała. Zaczęła więc nucić melodię znaną jej od lat. Nie pamiętała dokładnie, gdzie ją usłyszała, ale gdyby ją zapytano, od razu skleciłaby krótką historię, najlepiej opatrzoną morałem. Bezwiednie zmrużyła jedno oko wpatrując się w ogień i zatopiła się w myślach.
 
__________________
Jędza i nędza.
Megg jest offline