Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2010, 10:29   #209
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację


Adrian zebrał całą swoją moc, niepomny na nieme próby ostrzeżenia, jakie dawał mu jego awatar. Lucjan dopomógł przyjacielowi jak tylko mógł. Z początku wszystko szło po myśli hermetyka. Czuł jak moc wzbiera, jak gromadzi się wokół niego. Czuł, że jest mu powolna. Że zrobi wszystko, co jej każe. I posłał tę moc w wybranym przez siebie kierunku. Awatar pokręcił tylko głową i odszedł. Chwilę później Adrian Skrzyk na własnej skórze odczuł swoją potęgę. Każdym nerwem, każdą komórką.
Ale gdzie popełnił błąd?? Czy Lucjan wiedział??
Te pytania kłębiły się w gasnącym umyśle maga z Porządku Hermesa.



I was a highwayman. Along the coach roads I did ride
With sword and pistol by my side
Many a young maid lost her baubles to my trade
Many a soldier shed his lifeblood on my blade
The bastards hung me in the spring of twenty-five
But I am still alive.



Dagmara zajęta sondowaniem Magdy nie zauważyła nawet co robi jej towarzysz. Chociaż, gdy przestała czytać, Księga zaczęła jej w rękach wibrować. Coś usiłowało jej wyrwać ją z rąk. Ale gdy ponownie zaczęła literować bezskładną masę znaków uczucie to ustało. Kątem oka dostrzegła, jak srebrzysta ciecz rozlała się po dłoniach Adriana i mieszała się z jego krwią, razem skapując na podłogę.
Magini poczuła lekkie uderzenie mocy. Ktoś ją magycznie zaatakował. Ale równie tajemnicza siła obroniła ją przed tym atakiem.

Uwagę jej odwrócił nieludzki wręcz wrzask Breslauera. Cały wił się z bólu i rzucał po podłodze, niczym opętany, z którego wypędzany jest demon. Rzucał przy tym przekleństwami, zarówno tymi wulgarnymi, jaki i zadałoby się magycznymi, na co popadnie, a w szczególności tę „kurwę w prawniczej todze”.


I was a sailor. I was born upon the tide
And with the sea I did abide.
I sailed a schooner round the Horn to Mexico
I went aloft and furled the mainsail in a blow
And when the yards broke off they said that I got killed
But I am living still.


Dagmara przestała wyczuwać Magdę. Ale nie mogła się oderwać od czytania. Jakaś dziwna siła kazała jej ciągle i bez przerwy składać te literki. Wypowiadać na głos nie mające znaczenia dźwięki.
A Breslauer w tym czasie piekielne męki musiał przezywać. Jego ciało pokryło się bąblami jak przy oprzeniu. Bąble te rosły i rosły. A jątrząca się w nich ropa wypływała z nich obficie. Wkrótce nie było na ciele Bresaluera ani centymetra kwadratowego zdrowej skóry. Sam był jedną wielką raną. Wydawał z siebie przy tym odrażające dźwięki, na poły ludzkie na poły zwierzęce.
Magini chciała zatkać sobie uszy, gdyż dźwięki te raniły ją, ale nie mogła. Nie mogła oderwać rąk od pożółkłych, zapisanych ręcznie kart Księgi.

I nagle Breslauer zamilkł. Zrobiło się cicho. Tylko pisk psa dało się słyszeć. Magini jednak nie przestała czytać. Dopiero teraz zorientowała się, że nie robi tego na głos.


I was a dam builder across the river deep and wide
Where steel and water did collide
A place called Boulder on the wild Colorado
I slipped and fell into the wet concrete below
They buried me in that great tomb that knows no sound
But I am still around..I'll always be around..and around and around and
around and around


Ciało Breslauera przeszyły ostatnie konwulsje i rozpłynęło się wsiąkając w posadzkę. Dopiero wtedy Dagmara mogła przestać czytać. Dopiero wtedy zauważyła, że pod ścianą leży Adrian. Jego klatka piersiowa nie poruszała się, a Lucjan lizał jego rękę i cicho skomlał. Nieopodal hermetyka leżała Magda. Ona na szczęście oddychała. Dagmara chciała do niej podjeść, ale zachwiała się i upadła. Straciła przytomność.

Ocknęła się, wybudzona delikatnym kołysaniem noszy. Brodaty lekarz krzyczał w komórkę. Ryczał zajeżdżający na sygnale radiowóz, światło pulsowało jak serce. Ostatnim, co zobaczyła, była delikatnie uśmiechnięta twarz doktora Baadego. Przesunął dłonią nad jej brzuchem.
- Wszystko będzie dobrze, Fraulein - obiecał.
Za jego plecami długi sznur pacjentów i obsługi dawnego szpitala pomału szedł w stronę rozpalonego, letniego słońca.

Ostatni szli magowie. Rodecki upominał bez przerwy Marka, Grześ mamrotał pod nosem, a kultystka wyglądała na wybitnie wściekłą.

Adrian... Adrian się uśmiechał. Pochylił się na moment przy noszach.
- Powiedz naszym, że stary Stiller wszedł do synagogi. Szames go wpuścił, sam widziałem.


***

- Kolejne ofiary cichego zabójcy na Dolnym Śląsku. – Beznamiętny głos spikera rozchodził się po małym pokoju. – W Lubiążu zaczadziło się pięć osób, dwie w stanie ciężkim udało się uratować. Ofiary to turyści z Wrocławia. Jak udało nam się ustalić, był wśród nich nieletni mieszkaniec Warszawy.

Kamera zrobiła najazd na twarze młodych kobiet wnoszonych do karetek pogotowia. W następnym ujęciu widać było pięć czarnych, plastikowych worków z ciałami.
Ekran telewizora zgasł.

- Stefan?? – Mężczyzna oglądający przed chwilą lokalne wiadomości podniósł słuchawkę i wybrał numer telefonu. – Tu Janusz Stadnicki. Powinniśmy odwiedzić Lubiąż…


I fly a starship across the Universe divide
And when I reach the other side
I'll find a place to rest my spirit if I can
Perhaps I may become a highwayman again
Or I may simply be a single drop of rain
But I will remain
And I'll be back again, and again and again and again and again..
(*)



(*) Highwayman, Johnny Cash



KONIEC!!
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline