Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2010, 23:48   #21
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
QUOTE=Szu;250601] w przedmiocie tego co napisałeś Ty i kset to powiem Wam jedynie, że nadal nie widzę różnicy pomiędzy prowadzeniem NPC'a, HNPC'a czy PMG. Zwyczajnie jest to NPC. I tyle. Jak każdy NPC może się rozwijać, może zdobywac kolejne poziomy, mieć własne cele, plany i drogi do nich wiodące. Jednak od sytuacji Grania wespół z Graczami jako postać różni się tym, że jest światem. MG nie żyje na równi z pozostałymi Graczami losami tego NPC'a, do celów jemu wyznaczonych dąży na zasadzie konsekwencji świata. W relacjach Gracz-Świat niejednokrotnie ulega to zatarciu. Pomijam już absurd dysonansu rozmowy NPC-Gracze a PMG i Gracze- NPC. Krótko mówiąc to zwykły NPC. I nie widzę sensu opisywania jego udziału, jako udział MG w sesji na poziomie Gracza. Ot, zwykłe odgrywanie jednego z 89778574576 NPCów sesyjnych.


Elo.[/quote]


Tu was zaskoczę, dla mnie osobiście mój mroczny elf nie jest zwykłym Nc-pem, traktuję go jak swoją postać, mam jego kartę, reszta NC-pów jest dla mnie nie ważna, mogą zginąć i odnotuję to tylko jako fakt związany ze scenariuszem - coś się zmieni itd. Swoją postać- przkładowego Mrocznego Elfa ochraniam, osłaniam, mając do niego zupełnie inne podejście niż do innych Nc-pów.

Może podam inny przykład, miałem stworzonych testowych bohaterów, którymi przechodziłem opracowany przez kogoś scenariusz ( oczywiście Mim - y i i dośc wczesne granie w rpg) - dawało mi to lepszą znajomość sesji i możliwości jej przejścia itd. Nie mówiąc już np o zaznajomieniu się z przedmiotami NC-pów opisanych na końcu przygód w bestariuszu... najgorsze były KC-ki, gdy nieprzejechawszy wcześniej sesji rzucałem na skarby po walce... i czasem żałowałem, bo okazywało się, że stwory miały coś co mogłem użyć... no ale wczesne początki rpg przypominam

Później z tej bandy zrobiłem manczkinów w wieży którzy wysyłali na misje bohaterów graczy i prowadzili handel... W jakiś sposób sam grałem całą bandą I tu również była różnica między bohaterami z tej bandy, moimi Np-cami, bo mieli rozpiskę na kartach rozwijali się itd. Nie robię tego z żadnym z normalnych NP-ców, choć może dlatego że już dawno nie grałem czy nie prowadziłem żadnej kampanii a przy obecnej częstotliwości gry to i nie ma się co skupiać, na jakichś książkowych NP-cach.

Nastomiast mój mroczny elf to inna sprawa, podano powyżej przykładowe przyczyny dla kórych MG decyduje się na wprowadzenie takiego - dużego NP-ca , mieszczę się w kilku z nich - i widzę różnicę wobec pozostałych NP-ców, nawet takich w których wcieliłbym się na sesję czy dwie bardziej niż w innych.

Ujmę to jeszcze inaczej, w momencie w którym jest mój duży Np-ec zagrożony ( mroczny elf na przykład) to postaram się go uratować za niemal wszelką cenę - choć oczywiście nie wypaczając reality, jak gracze się zmówią i zaatakują elfa w obozie, z zaskoczenia, to ma realne szanse zginąć... a przynajmniej stracić jeden z punktów przeznaczenia...

Rozmowy mojego elfa z graczami są inne niż zwykłych NPców- bo grając elfem, gram nim jak gracz - to znaczy, chcę jak najbardziej rozwinąć swoją postać, wzbogacić się, osiągnąć priorytety itd. Targi z graczami przybierają na smaczku, bo beneficjentem jest elf... "mój bohater".

Mój bohater musi być jednak:
- okazjonalnie, nie cały czas przy dróżynie
- nigdy, bez powodu czy wewnętrznej krzywdy nie zabijać postaci graczy ( z różnorakich powodów)
- Nie pomagać im w krytycznych sytuacjach, w przełomowych momentach scenariusza. Jeśli zginą, przyjdzie i ograbi ich zwłoki, poczeka na kolejnych, jeśli przeżyją - tym lepiej, pohandluje...itd
- rozwijać się maxymalnie acz proporcjonalnie do scenariusza i tego co gracze pozostawią. Przechodzenie przez ruiny twierdzy jako pierwszy byłoby bezcelowe psując zabawe graczom - a tą stawiam na pierwszym miejscu, ale po przejściu graczy z twierdzy, elementem losowym, nieprzewidywalnym i radującym mnie, jest to co zostaje po nich dla mojego elfa.
Innych npców nie faworyzuje w ten sposób a już na pewno nie prowadze im karty - zwyczajnej karty gracza

Tyle w moim wąskim kawałku tematu, wszystkiego co piszecie nie mam czasu ogarnąć
W każdym razie jest różnica między moim NP-cem ( dosłownie moim graczem wprowadzonym do sesji) a pozostałymi Np-cami którymi jako MG steruję, dla potrzeb scenariusza , życzeń graczy itd.
pozdrawiam
 
Eliasz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem