Zatem wszyscy troje siedzieli w milczeniu na wielkim dziedzińcu Szkoły. Morrighan ze śpiewem na ustach czyściła rynsztunek, Ignis medytował, Savariel przeczekiwał.
Ignorowali się nawzajem przez jakieś dziesięć minut, może trochę mniej. W międzyczasie Morrighan przestała śpiewać. W milczeniu dokończyła polerowanie Trójszponu. Sięgając po napierśnik, przerwała ciszę.
- Byłoby prościej wykonać zadanie, gdyby nie wiedzieli, że przychodzimy z Nieba. Akurat nasza grupa bardzo łatwo może się zakamuflować. Wystarczy, że ja przestanę wyglądać na praworządnego anioła. Małe szanse, że trafimy na kogoś, kto zna Ignisa osobiście.
Uwagi demona co do jej żałobnej pieśni ewidentnie nie zamierzała komentować.
__________________ jestem tym, czym jestem: tylko i aż człowiekiem.
nikt nie wybrał za mnie niczego i nawet klątwy rzuciłam na siebie sama. |