Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2010, 00:07   #13
Micux
 
Micux's Avatar
 
Reputacja: 1 Micux nie jest za bardzo znany
-Yamato-san.. Hai! - odpowiedział służbiście Komiyama.
"Uff ciężko było.. ciekawe czy to przypadek czy sowa spełniła swoje zadanie. Nieważne, wysłałem ją jakąś chwilę temu. Dwadzieścia minut na dotarcie do punktu zbiorczego. Czyli mam już tylko około piętnastu." myślał szybko Eijiro. Szybkim ruchem sprawdził pobieżnie swój stan. Na ciele wyczuł kilkanaście draśnięć, kilka większych siniaków i wiele mniejszych. Bolały go też nadgarstki i większość mięśni - najprawdopodobniej efekty technik raiton które miał okazję poznać. W każdym razie ciało nie powinno sprawiać większych problemów z normalnym funkcjonowaniem. Większym problemem okazał się stan Shikamaru, który prócz odniesionych wcześniej ran podczas tego starcia również mocno ucierpiał. Najbardziej martwiła uderzona krtań. Senpai odzyskał oddech, ale obrażenia wewnętrzne mogły doprowadzić do obrzęku i w niedługim czasie do uduszenia. Eijiro omiótł spojrzeniem swoje otoczenie po czym podszedł do Shikamaru pomagając mu wstać. Niestety genialny jounin nie był w stanie stać na obu nogach, więc młody chłopak podtrzymywał go tak by razem mogli się przemieszczać bez pogarszania stanu senpaia.
Zawalone i płonące budynki oświetlały możliwe ścieżki wyjścia z wioski, jednocześnie odsłaniając ich kompletnie. Na początku chwiejnie, po chwili łapiąc wspólny rytm dwaj shinobi zaczęli się poruszać w kierunku bramy którą Eijiro dostał się do środka. Kolejnymi etapami przemierzali uliczki starając się kryć jak najbardziej w cieniach rzucanych przez ruiny budynków. W końcu po chwili podróży dotarli w okolice bramy. Zmysły Eijiro nie wyczuwały żadnego zagrożenia, więc szybkimi skokami przemierzyli dzielącą ich odległość od bramy. Będąc już za nią Komiyama cichutko odetchnął, walka była ciężka, a samo utrzymanie się było wyzwaniem, a walczyć jednocześnie chroniąc inną osobę jest jeszcze cięższa. Poza tym nie ukrywajmy przeciwnik też do słabych nie należał. "Za mało jeszcze potrafię. Za mało trenuję. Trzeba to będzie nadrobić.." pomyślał z goryczą Eijiro. Chwilowo jednak musiał się skupić na doprowadzeniu senpaia na miejsce zbiórki. Podparł Shikamaru mocniej, poprawił chwyt i razem wskoczyli na pierwsze piętro gałęzi drzew wokół Konohy. Wraz z upływem czasu miarowo poruszali się w kierunku wyznaczonym wcześniej przez Irukę zostawiając łunę pożarów za sobą. W lesie w odróżnieniu od wcześniejszej drogi panowała głęboka cisza. Wszystkie zwierzęta już pochowały się w swoich kryjówkach by przeczekać niebezpieczeństwo. "Zostało kilka minut do zbiórki, ale powinniśmy zdążyć. Ciekawe czy Iruka też przybędzie na czas. I jak daleko Hokage już się oddalił wraz z medykiem." - myślał chłopak podtrzymując Shikamaru, któremu wysiłek sprawiał nie tylko trudności w tym stanie, ale i ogromny ból. Jednak musieli się pośpieszyć i nie zważając na wszystko Komiyama pędził wraz z senpaiem w kierunku miejsca zbiórki starając się jak najbardziej odciążyć sfatygowanego Shikamaru. Komiyama nie zdawał sobie nawet sprawy kiedy w czasie swoich rozważań dotarł na wyznaczoną polankę. Ułożył rannego w miarę wygodnej pozycji po czym ruszył sprawdzić czy ktoś już nie przybył i czy teren jest zabezpieczony. Póki co wyglądało na to, że polanka była zupełnie opuszczona, ale zostało jeszcze trochę czasu więc jeszcze inni mogą dołączyć. Eijiro spokojnym krokiem ruszył do Shikamaru czekając na rozwój sytuacji.
 

Ostatnio edytowane przez Micux : 04-04-2010 o 00:24.
Micux jest offline