Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-04-2010, 21:06   #8
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Miłość uskrzydla. Sprawia, że człowiek czuje się lepszy, piękniejszy, zdolny do przenoszenia gór. Zakochany człowiek jest radosny i tę radość wnosi też w życie innych. Sprawia, że nawet w zimie kwitną kwiaty. Miłość uskrzydla.

Maria biegła teraz po schodach szpitalnych. Chciała jak najszybciej zobaczyć się ze swoimi przyjaciółmi. Chciała na własne oczy ujrzeć, że już lepiej się czują. Że wracają do zdrowia.

Weszła do czystego, sterylnego pokoju, jaki kiedyś sama zajmowała. Kiedyś, dawno temu. Po wypadku w Berlinie. Poczuła ukucie. Ale szybko odsunęła od siebie te wspomnienia, te niewygodne wspomnienia.

- Cześć! – rzuciła uśmiechnięta do leżącej na łóżku Mai. – Jak się masz? – Uśmiech Marii dosłownie opromienił pokój.

- Już lepiej, od kiedy wyciągnęli ze mnie te całe okablowanie – Verbena uśmiechnęła się półgębkiemdo przyjaciółki. – Ty za to, moja droga, wręcz promieniejesz. Opowiadaj. Oświadczył się?

Maria pobladła. Uśmiech znikł z jej twarzy. Oczy wbiła w podłogę i pokręciła przecząco głową. Verbena wzięła ją za rękę.

- To co? – zapytała Maja. – Wyglądasz kwitnąco. Kto to jest??

Maria tylko zarumieniła się lekko.

Tak, miłość uskrzydla.

Gdy Maria zaczęła opowiadać o Maksymilianie, ta potrafiąca dokopać niejednemu facetowi twarda Verbena cieszyła się szczęściem przyjaciółki, przygryzając z emocji paznokcie i natarczywie - ale przecież z serdeczności - domagać się szczegółów. Szczegółowych szczegółów.

A Maria zdolna byłaby w tym momencie napisać najpiękniejszy poemat miłosny. Być może i jej słowa były właśnie tym poematem.

Tę babską pogadankę przerwało wejście Jürgena. Wirtualny adept stanął na chwilę w drzwiach.
- Nie przeszkadzam? – rzucił niepewne spojrzenie Marii.
- Nie, chodź! – uśmiech nie schodził jej z twarzy. A radosna atmosfera udzieliła się i zdystansowanemu jak dotąd adeptowi. – Cieszę się, że cię widzę.
- Ja też – odparł nieśmiało.
I zniknęły wszelkie uprzedzenia. Znowu było jak dawniej. Znowu byli przyjaciółmi.

Miłość czyni cuda. Prawdziwe cuda.

***

- Gabbeh?? – zawołała nieśmiało. – Gabbeh?? Ja… ja chcę porozmawiać.

Cisza. Taka przejmująca. Tak głęboką. Cisza.

***

Gdy Verbena i Akashic wyzdrowieli, znowu spotkali się w kawiarni. Każdy zamówił to, co lubił. A bijące od Marii szczęście oświetlało ich wszystkich.

Znowu mogli dyskutować. Planować. Rozważać. Dyskutować. Znowu było jak dawniej. Zniknęły dawne urazy.


Zakochany człowiek jest jednak ślepy. Nie dostrzega pewnych oczywistych prawd. Staje się też głuchy na słowa tych, którzy je widzą dobrze i chcą zrozumieć.

 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline