Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-04-2010, 14:15   #36
Redone
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Nie zdążyłam wsiąść do autobusu, który jak na złość się strasznie spóźniał, kiedy zadzwonił Robert. Już miałam nadzieję, że odwiezie mnie do domu, ale od razu usłyszałam w słuchawce przestraszony głos, jakby to mówił ktoś zupełnie inny. Gdy poprosił żebym przyszła bez chwili namysłu ruszyłam w stronę jego domu.

Droga dłużyła się niemiłosiernie, deszcze odbijał się miarowym rytmem o parasolkę. A ja brnęłam w błocie by dotrzeć jak najszybciej do domu. I gdy byłam już całkiem niedaleko usłyszałam strzały. Odrzuciłam parasolkę i pobiegłam co sił w nogach. Dosięgnęłam drzwi i zaczęłam w nie walić wołając Roberta. Stanął w drzwiach. Oczy miał wielkie jak dwie piłeczki golfowe, klatka unosiła mu się szybko, wdech wydech, wdech wydech. Na mój widok jakby trochę się rozluźnił, ale na pewno się nie uspokoił.

Przeszukaliśmy razem dom, każde miejsce, to możliwe i to raczej nieprawdopodobne. Nic, pusto. Ani śladu zakrwawionej dziewczynki. Może zasnął przed telewizorem i mu się przyśniło? A może wypił odrobinę za dużo. Nagle wyskoczył jak oparzony, wsiadł w samochód i ruszył z warkotem silnika. Nie słuchał, lub wcale nie słyszał, jak wołałam by się zatrzymał i nie zostawiał mnie tu. Chwilę później, a może całą wieczność, pojawiła się policja.

Mnóstwo pytań na które nie znałam odpowiedzi. Cóż, wiedziałam przynajmniej kto strzelał i do kogo sądził że strzelał. Już chcieli mnie skuć twierdząc, że to pewnie ja strzelałam, gdy dostali informację o wypadku. Nogi się pode mną ugięły.

- Czy wszystko z nim w porządku? - zdołałam jedynie zapytać.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline