Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-04-2010, 22:31   #1
Ghoster
 
Ghoster's Avatar
 
Reputacja: 1 Ghoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodze
[Horror storytelling] Aztecki Koszmar - Ometizet

Jukan spoglądał na dowód ludzkiej, niezmiernej władzy i poczucia wyższości, gigantyczne piramidy wielkości gór i wzgórz spływające wspomnieniem niegdysiejszych niewolników zaprzęganych do morderczej pracy. Te wielkie posągi przedstawiające Kukulkana, Kajolszauki, Teskatlipokę i innych azteckich bogów sprawiały wrażenie, jakby miały stanąć i rozerwać niebo. Nikogo jednak tam nie było. Wysiedlone aleje, opustoszałe rynki, parki, piramidy schodkowe, kamienne domy. Ometizet, z Quiritu, języku światów środkowych, "Pusta Cytadela". Mroczny, przygniatający obraz dwóch zielonych słońc nad cichą, wyludnioną metropolią dawnych ludów azteckich. Nadal w wielu miejscach dało się dostrzec Tagę, czyli truchło i spopielenie. Ometizet to wielka pamiątka po krucjacie Ekosusa Tezoxuteta, do dzisiaj uznawanego za tyrana i dręczyciela. Wymordował własnych podopiecznych. Wówczas wiele z miast ucierpiało, inne zniknęły. Do dzisiaj zresztą nienawiść jaką żywił Ekosus wszystkich ludzi odbiła się na społeczeństwie Azteków. Skrajne poglądy, chcący zniszczyć, wyplenić i powybijać wszystkich splugawionych ludzi na świecie nie należących do szlacheckiej rasy azteckiej ludzie...
Jukan patrzył na to wszystko. Na swój ubiór ze skóry lamparta lśniący wręcz w zielonkawym świetle dwóch słońc. Na opaloną skórę rąk i nóg, na wszystkie te ozdoby różniące go od innych Azteków. W końcu był zwykłym mieszkańcem tego świata, zwykłym farmerem oddającym haracz Totekom, azteckim żołnierzom władcy Vai Tezoxuteta, potomka niegdysiejszego Ekosusa. No bo co mu pozostało? Przestać oddawać to zboże hodowane z dnia na dzień? Żeby Totecy uznali go za ścierwo jak innych? Do dzisiaj w Chagwai, sercu azteckiej nienawiści składa się ofiary z plugastwa. Nubijskie wieśniaczki porwane z terenów innych planet są gwałcone na szczytach piramidy a następnie patroszone, patrząc jak kapłani Kukulkana pochłaniają jej członki. Rasizm, kanibalizm, przekonania o transcendentnych bogach przekonujących ich do mordu, rzezi i gwałtów na ścierwie, na brudnych rasach świata...
- Dlaczego tutaj siedzisz? - Odezwał się niski, jakby ścierpły czasem głos.
- Cóż mi pozostało? Z nikim nie rozmawiałem od wieków. Słowa mamy za darmo, co będzie, jeśli kiedyś nam się skończą? - Odparł Jukan.
- Pozostanie umrzeć. Boleśnie...

Witam w tej rekrutacji dotyczącej jednego z miejsc w uniwersum jakie od niespełna roku tworzę. Pomysł na horror pełen tajemniczych, ciemnych komnat i krwawych rytuałów odprawianych przez kultystów Kukulkana wydawał mi się naprawdę osobliwy, toteż miałem pewne wątpliwości co do ilości osób, które podejmą się gry w tę sesję, ale mniejsza o to, przejdźmy do mięsa.
Sesja dzieje się w 37 roku panowania Vai Tezoxuteta, władcy azteckich królestw wyplenionych niegdyś przez przodków. Wioska Ometizet z paroma wieśniakami, farmerami, ogrodnikami hodującymi dziwne odmiany roślin wypuszczające owoce, wszyscy oddaleni od siebie jakiś kilometr ponieważ pragną ciszy i spokoju od tych wywrzeszczanych ludzi w centrum planety, ludzi z Chagwai. Uniwersum świata opiszę krótko, mnóstwo planet, mnóstwo cywilizacji opartych na prawdziwych, istniejących kiedyś rasach, parę szczególnych gatunków humanoidów takich jak Qorzy czy Yglami kompletnie nie powiązani z sesją. Jak takie Ometizet może wyglądać to chyba łatwo się domyślić, parę domków na polach blisko opuszczonej, azteckiej metropolii. Rozgrywka będzie się opierać na chodzeniu po zapomnianych korytarzach, ulicach Ometizet, akcja będzie rosnąć a wszystko to w stylistyce starożytnego Silent Hill, że tak się wyrażę. Potrzebuję jakichś 2-4 graczy potrafiących stworzyć naprawdę epicką przygodę wraz ze mną. Karty postaci oczywiście proszę przysyłać na PW, niech będą krótkie i treściwe, a ich schemat wyglądać ma tak:
Imię: Czyli jakieś pasujące do azteckich realiów.
Aparycja: Wygląd zewnętrzny z charakterystycznymi dla mieszkańca azteckich, brutalnych cywilizacji znakami. Ubiór z jaguara, medaliony jakiegoś boga czy kości zwierząt wbite w nos.
Opis: Krótka (*krótka*) notatka o postaci. Skąd pochodzi, jakie jest jej życie, jak i w jakim celu trafiła do opuszczonego miasta Ometizet. Coś o przekonaniach religijnych i społecznych (przypominając, iż cywilizacja aztecka w tych realiach to skrajni rasiści, komuniści i fanatycy). Mam głęboką nadzieję na jakieś podstępy w drużynie tylko ze względu na to, że wyznawca Vai Tezoxuteta i jego władzy nienawidzi "mniej-fanatycznych" Azteków.
Ekwipunek: Parę przedmiotów dobranych wedle tego kim jest bohater. Jakieś miedziaki, chusty, medaliony o charakterze religijnym, może nawet motyka jak kto uprawia coś. Byle nie przesadzić.
Umiejętności: Także zachowajmy zdrowy rozsądek. Jeśli postać jest łowcą jaguarów to z pewnością umiejętności przetrwania w dziczy i garbowania, jeśli natomiast jest ogrodnikiem to będzie znawcą zielarstwa. Mile widziane jakieś okultyzmy względem Kukulkana.
Motto życiowe: Według czego kieruje się bohater. Nie musi to być krótkie hasło, może mieć postać rozbudowanej ideologii, byle nie jakieś strasznie długie.
Cała sesja natomiast ma się odbywać w ów Ometizet w którym paru ludzi spotyka pewien problem natury wiekuistej, poza-cielesnej itd. Styl pisania to oczywiście będą długie (paręnaście, parędziesiąt linijek tekstu) wypowiedzi i rozmyślenia na temat tego co się dzieje i kreowanie świata. Jeśli natomiast ktoś zamierza prowadzić z inną postacią rozbudowany dialog obfitujący w krótkie wypowiedzi, należy to z rozmówcą uzgodnić na PW i przesłać w przystępnej liczbie postów. Poszukuję jakichś 2 do 4 graczy z naprawdę oryginalnym pomysłem na kartę postaci z rozbudowaną głębią psychologiczną (może jakiś wariat? Były szaman? Dopuszczam to, iż jeden gracz będzie miał postać po prostu lepszą i bogatszą od innego, w końcu liczy się sama zabawa i poczucie grozy jakie będzie panować a nie to, kto ma jaką postać. To może zresztą dać nowe możliwości, bogaty ubliżający plebejuszowi). Nie ma terminu rekrutacji. I na koniec dodam, że sesja będzie pełna brutalności i nie będę się bał podsuwać tematów związanych z rodzinnymi patologiami jakie mogły wystąpić w tamtych czasach czy wątkami o tematyce seksualnej. Brutalność, posoka, flaki, to także się znajdzie, jednak nie mam zamiaru w tym utrzymywać ogólnej stylistyki sesji. Nie obchodzi mnie czy masz 10, 18 czy 40 lat, ważne, byś był twórczy, pomysłowy i nie-dziecinny. Chodzi przede wszystkim o zabawę w mrocznych, azteckich piramidach z mitycznymi potworami.
 

Ostatnio edytowane przez Ghoster : 15-04-2010 o 22:36.
Ghoster jest offline