Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-04-2010, 02:17   #17
Kaworu
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Ferio rozglądał się czujnie na boki.

Jego sigil animy płonął blaskiem, który był wystarczająco jasny, by Słoneczni mieli jakiekolwiek pojęcie o tym, gdzie są i dokąd zmierzają, światło było jednak na tyle blade, by nie zwracać zbyt wielkiej uwagi na obecność Kręgu w grobowcu. Mauzoleum było wystarczająco długo odcięte od świata zewnętrznego, by każdy, nawet najmniejszy blask stanowił poważne zagrożenie. Pająk nie wiedział o obecności innych Pomazańców na tyle długo, że nieostrożnie włamał się z wielkim hukiem do budowli w centrum miasta. Każda sekunda, w której istnienie Feria i jego przyjaciół było sekretem zwiększała szanse watażki na popełnienie kolejnego głupiego błędu. Być może ostatniego w jego życiu.

Han Shu Lan również nie mógł dłużej skupić wzroku na jednym punkcie. Jego spojrzenie biegło po antycznych ścianach, obrazach przedstawiających „Plugastwo” pochowane w krypcie, próbując pojąć sens i symbolikę przekazu. Owszem, pradawne runy były piękne i zawierały w sobie z pewnością przydatną wiedzę, której nie można było odnaleźć nigdzie indziej w całym Stworzeniu, ale w sytuacji, w której na każdym kroku mężczyźni mogli spotkać Otchłannika, skupienia zbytniej uwagi na inskrypcjach nie świadczyło zbyt dobrze o mędrcu. Ferio nie powiedział jednak nic, rozumiejąc uczucia starca. On sam drżał w głębi duszy na myśl o tym, że dzięki obecnym wydarzeniom będą mogli nie tylko pokonać swych wrogów, ale też polepszyć życie mieszkańców Węzła.

Wkrótce też Yuri wykorzystał swe moce, by przywołać słonecznego sokoła, którzy rzucił światło w każdy cień. Teraz mogli poruszać się szybciej, nie martwiąc się zbytnio o pułapki. Prawdę mówiąc, tak wielka ilość światła była nawet grupie na rękę- odwracała uwagę od Kasty Nocy i kierowała większą część sił zbrojnych tam, gdzie nie były potrzebne. Gdyby książę Cerphiro nie miał dalej za złe Kapłanowi Słońca Niezwyciężonego jego sugestii zabicia każdego niewolnika Pająka, pogratulowałby mu sprytu.

Gdy tylko mężczyźni wybiegli zza skrętu korytarza, dostrzegli Seshomaru samotnie walczącego z małą armią sługusów Pająka. Ferio wyciągnął swe ostrze i pobiegł w stronę tłumu, początkowo pragnąc minąć ludzi, ewentualnie zaatakować paru z nich, a następnie zająć się głównymi siłami Otchłannika. Wbrew pozorom on także umiał się o siebie zatroszczyć, możliwe, że nie był najsilniejszym wojownikiem w Kręgu, ale zbroja sprytnie ukryta pod ubraniem i miecz pozwalały mu siać spustoszenie, jeśli tego zapragnął.

W połowie drogi zmienił swoje zamierzenie, obserwując z bliska zachowanie wrogów. Byli jacyś nieludzcy, silniejsi, szybsi i niebezpieczniejsi niż jakikolwiek oddział śmiertelnych najemników. Było jasne, że demoniczne moce Pająka musiały mieć wpływ na ich zdolności bojowe. Feriowi zrobiło się żal mężczyzn. Znając życie, obiecano im chwałę, złoto, piękne kobiety i mistyczną ochronę. Ruszyli do walki pewni siebie i przekonani, że nikt im nie zrobi krzywdy. Owszem, byłoby tak, gdyby starli się z siłami Rady, ale nie mieli szans w starciu nawet z grupką Smoczej Krwi, a co dopiero Pomazańców Słońca. Było jasne, że uczyniono z nich mięso armatnie, na tyle silne, by utrudnić i osłabić obrońców Węzła, na tyle jednak słabymi, by nie przeżyć starcia.

Słoneczny wbiegł w krąg utworzony z walczących, stając plecami do Seshomaru, dzięki czemu mogli nawzajem osłaniać swoje tyły. Jego złocisty miecz odbił światło rzucane przez animę Yuri’ego, gdy wykonał zamach na pierwszego z najemników, gdy ten rzucił się na niego. Jego dłoń zadrżała minimalnie, co nie zmniejszyło jednak precyzji cięcia, czego dowodem stała się wirująca w powietrzu, opryskująca wszystkich obecnych czerwoną krwią głowa. Nim upadła, Ferio zdążył sparować pchnięcie kolejnego wroga i jego również pozbawić życia, tym razem przebijając jego tors na wylot.

Już dwóch- zauważył smutno, gdy głowa pierwszego z żołnierzy spadła u jego stóp.
 
Kaworu jest offline