Wątek: Nova 0
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2010, 00:16   #1
Ra6nar
 
Ra6nar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ra6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znany
Nova 0

Migocące lampy, które nigdy nie działają jak trzeba w tego typu pomieszczeniach, urywany i nieustający dźwięk lekkiego zwarcia i jakieś bliżej nieokreślone cykanie jeszcze jakiejś innej maszynerii. To już czwarty dzień jak jesteście uwięzieni w tej przeklętej ładowni. Dobrze, że są tu chociaż lodówki z żarciem i czymś do picia, przynajmniej nie doskwierał wam głód. Przy jednej z żelaznych skrzyń z medykamentami kucał dość dobrze zbudowany, czarnowłosy mężczyzna z niewielką, ale dość wyraźną blizną z prawej strony twarzy. Był to Derek Sarano, starszy kapral z oddziału Marines, drużyna alpha, medyk. Grzebał jedną ręką w skrzyni, możliwe, że rozglądając się za jakimiś konkretnymi medykamentami, w drugiej zaś trzymał zapalonego papierosa, którym od czasu do czasu się zaciągał. Nieco za nim, pod ścianą stał z grobową miną Cyrus Parker, wysoki mężczyzna w kombinezonie inżyniera technicznego, który już chyba z dziesięć razy gmerał przy drzwiach odkąd tutaj utknęliście. Za każdym razem kończyło się tak samo, mężczyzna najpierw teatralnie kopał drzwi a następnie obracał się z soczystym 'Kurwa mać!' na ustach i wracał pod ścianę, tam często sięgał do jednej z kieszeni kombinezonu skąd wyciągał niewielką fiolkę z jakimś płynem i obracał się do wszystkich plecami, potem często drzemał. Zaraz z prawej strony drzwi, na jednej ze stalowych skrzyń siedziała Inez Fereiro, śliczna latynoska i komunikatywna dziewczyna ale przede wszystkim starszy kapral z oddziału Cobra Gold. Dzięki swojemu talentowi do nawiązywania kontaktów, poznała już przez te cztery dni wszystkich 'więźniów' z ładowni. Aktualnie rozmyślała nad sobie tylko znanym tematem, a jej piękne, brązowe oczy patrzyły nieprzytomnie przed siebie. Przed nią stało dwóch jej podwładnych, szeregowy Jim Cash i Albert Stein, których zabrała do ładowni ze sobą do pomocy. Żołnierze ci bardzo szanowali swoją przełożoną i w zasadzie było to widać po każdej rozmowie jaką z nimi prowadziła. Pod ścianą przeciwległą do tej, przy której stał inżynier, siedział młody mężczyzna. W dłoni trzymał ołówek i odruchowo wykonywał nim najdziwniejsze i najbardziej palcołomne triki jakie można z takim ołówkiem wyczyniać. Głowę miał opartą o ścianę, odchyloną w tył, oczy zamknięte. Sprawiało to, że to co wyczyniał z ołówkiem było jeszcze bardziej imponujące. Mężczyzna nazywał się Bob Watcher i był lekarzem, jednym z najwybitniejszych oczywiście...jak większość ludzi na Novie 0. Zaraz obok Boba siedział z rozłożonym na kolanach palmtopem, znudzony mężczyzna. Był szczupłym brunetem o zielonych oczach, ubrany był w bojówki i t-shirt z logiem jakiejś kapeli heavy-metalowej. Znudzony wodził oczami po wyświetlaczu swojego sprzętu. Był informatykiem, przedstawił wam się po prostu jako John. Co jakiś czas wyciągał jakiś dysk i obracał go w dłoni.

W sumie wszyscy trochę się znaliście, było nie było cztery dni wspólnego 'aresztu' w ładowni. Jednak tak naprawdę jedynie Inez zaczynała rozmowę jako pierwsza i dzięki temu trochę się poznaliście. Po trzech dniach jednak, nawet i ona miała już powoli tego dość... Jeden z towarzyszących jej szeregowych, Albert, spojrzał w końcu w stronę Johna i zapytał:
- Co to za dysk?
Inez spojrzała na swojego podwładnego i tylko uniosła brew wykrzywiając jednocześnie usta, prawdopodobnie w geście dezaprobaty. Najwyraźniej chciała by Albert dał chłopakowi spokój. W sumie to wszyscy preferowaliście teraz milczenie. Etap zapału i nastawienia 'dawajcie naprawimy to gówno' dawno już minął i po prostu nie wiedzieliście teraz co macie robić.
W końcu przez węzeł nadający w ładowni doszedł was komunikat, ten sam co wczoraj, przedwczoraj i dzień przed dniem wczorajszym:
- Ciągle pracujemy nad naprawą, usterka jest jednak wyjątkowo złośliwa. W ogóle nie wiemy co jest przyczyną tych wszystkich awarii drzwi. Mamy nadzieję, że jeszcze trochę wytrzymacie. Wkrótce otworzymy te cholerne drzwi.
Taki komunikat dobiegał was codziennie na zmianę z pokładów inżynieryjnych i komunikacyjno-informatycznych. Tym razem jednak głos inżyniera dodał:
- Aaaaa, tak przy okazji, spieprzyły się nam właśnie dzisiaj drzwi w jednym z pokojów laboratoryjnych na pokładzie naukowym. Jest on teraz priorytetem jako, że właśnie tam rozgrywają się tak ważne dla projekty Nostromo, badania. Oczywiście nadal pracujemy nad wyciągnięciem was z...
W tym momencie Inez nie wytrzymała, chwyciła najbliższy zasobnik z amunicją jaki stał obok niej i cisnęła w nieosłonięty głośnik z całej siły. Łuski plazmowe rozsypały się we wszystkie strony nie czyniąc żadnej szkody, jako że jest to najbezpieczniejszy rodzaj amunicji jaki wynaleziono i nie reagują inaczej jak tylko pod bezpośrednim wpływem mechanizmu wbudowanego w karabin szturmowy Marines. Głośnik chyba się zepsuł i już nie będziecie codziennie słuchali tych komunikatów, chyba nawet nikt nie miał tego dziewczynie za złe. Poza tym, nadal mieliście komunikatory osobiste, każdy żołnierz posiadał taki w hełmofonie, a informatycy i inżynierowie mieli je wbudowane w narządy słuchowe pod postacią małego implantu, który można było usunąć w każdej chwili z pomocą drugiej osoby, która choć trochę znała się na obsłudze takich mikro-urządzeń.

Kolejne pięć godzin minęło w grobowej ciszy, która niespodziewanie została przerwana przez głuchy łomot, jakby coś dość mocno uderzyło w krążownik. Cyrus natychmiast przyłożył palec do ucha i skontaktował się ze swoim oddziałem inżynierskim, wiedział bowiem, że oni jako pierwsi będą mieli informację o ewentualnej kolizji:
- Marvell, co to było? - rzucił szybko i po chwili otrzymał odpowiedź z pokładu technicznego:
- W sumie to dobra wiadomość, Cyrus. Mieliśmy małe zderzenie, ale mój osobisty nadzorca usterek pokazuje status drzwi maszynowni jako...zielony. Użyj swojego do analizy i bierz się za otwieranie. Zaraz jak wrócisz pomożesz nam naprawić szkody poczynione przez impakt. Szczęście w nieszczęściu, stary! Do dzieła...



John

Słuchałeś muzyki siedząc pod ścianą, zapatrzony w sufit gdy nagle potężny wstrząs zerwał Cię na równe nogi. Zobaczyłeś jak inżynier kontaktuje się ze swoimi a potem...poczułeś przez ułamek sekundy okropny ból w głowie, potem nie było już nic...

Inez
- Co u diabła? - skomentowałaś nagły hałas i całe to trzęsienie statkiem.
Twoi dwaj towarzysze rozglądali się tylko nerwowo na boki. Spojrzałaś pod ścianę, John ciągle wyglądał jakby zobaczył ducha, po tym całym wstrząsie a po chwili z jednej ze skrzyń wiszących tuż nad nim wysunął się ciężki klucz francuski.
- Cholera - zdążyłaś tylko syknąć i ruszyłaś w jego stronę ale było za późno. Chłopak leżał nieprzytomny na podłodze.

Bob
Wstrząs, hałas, klucz francuski niemal roztrzaskujący czaszkę siedzącemu obok Ciebie informatykowi. Wytrzeszczyłeś oczy. Za chwilę była tuż obok Ciebie Inez:
- Dalej doktorku, cucimy chłopaka. - zwróciła się do Ciebie spokojnie, a Ty natychmiast zabrałeś się do roboty.

Derek
Potężny wstrząs spowodował że odrzuciło Cię od skrzyni i upadłeś na plecy, papieros wypadł Ci z ręki i potoczył się w tył. Upadłeś tak, że uchem przycisnąłeś właśnie żarzący się fragment peta. Zasyczałeś i zakląłeś chicho.
Gdy wstawałeś, widziałeś jak inżynier idzie do drzwi i jak nieprzytomny chłopak, którego palmtop nadal leżał na jego kolanach był cucony przez tą kobietę z Marines i lekarza, Boba...

Cyrus

Drzemałeś sobie spokojnie, gdy nagle potężny wstrząs i jakiś hałas postawiły Cię na nogi. Po tym jak skontaktowałeś się ze swoim oddziałem technicznym poinformowano Cię o tym, że nastąpił ciężki impakt, i że doprowadził on do odblokowania niektórych drzwi. Od razu podszedłeś do drzwi ładowni, a uśmiech ukazał się na Twojej twarzy. Przeskanowałeś mechanizm osobistym nadzorcą usterek umieszczonym na nadgarstku a po chwili na małym okienku pokazał się zielony napis: sprawne. Odetchnąłeś z ulgą i odwróciłeś głowę w kierunku towarzyszy. Wszyscy w napięciu oczekiwali efektu. Przejechałeś ręką przez czytnik...Drzwi ani drgnęły...
 
Ra6nar jest offline