Wątek: Nova 0
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2010, 21:46   #2
Baczy
 
Baczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Baczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumny
Ostatnie kilka dni, które spędził w ładowni były najgorszymi, jakie spędził na Novie 0, włączając to lata, podczas których pracował przy budowie statku. Przede wszystkim przeszkadzała mu nuda. Czasem po prostu z braku zajęcia podchodził do zatrzaśniętych drzwi i majstrował przy nich, chociaż doskonale wiedział już, że nic nie zdziała bez dostępu do głównych mechanizmów odpowiedzialnych za otwieranie drzwi. Grzebał w dostępnym od wewnątrz panelu, po raz n-ty próbując a to znaleźć jakąś dobrze ukrytą usterkę, a to stworzyć zwarcie, które awaryjnie otworzyłoby drzwi. Po każdej porażce, która była wręcz nie do uniknięcia, z wściekłością uderzał w drzwi, chcąc wyładować na nich rosnącą frustrację. Bezradność przytłaczało go, przypominała mu o innej sytuacji sprzed wielu lat, kiedy, mimo usilnych prób, nie był w stanie pomóc przyjaciołom, ani nawet samemu sobie.

Cyrus Parker. Inżynier techniczny na pokładzie krążownika Nova 0. Dzień czwarty.
Oczywiście, nie wyprawy, tylko tego pieprzonego uwięzienia w ładowni. Siedem osób zostało zamkniętych w ładowni, z powodu awarii pieprzonych drzwi. Nie wiem, co mogło nawalić. Oczywiście, możliwości jest wiele, ale co by to nie było, nie mogę nic zrobić. I oczywiście nie mam pieprzonego dyktafonu, więc gadam do siebie w myślach, zamiast do małego krążka z wbudowanym mikrofonem. Kurwa, zajebiście, to prawie jak awans. Uznałem samego siebie za lepszego rozmówcę niż głupią maszynkę. Może i ucieszyłbym się, gdyby nie było to spowodowane brakiem głupiej maszynki. No cóż, nie mam sobie za dużo do powiedzenia, jaki sens jest prowadzić dziennik tylko w głowie? Może uda mi się przypomnieć moje myśli z tych wszystkich dni i nagrać je jak tylko nas stąd wyciągną. Może. A jak nie, to i tak luka będzie mało ważna, w końcu nie mogę powiedzieć nic o zawodności statku, oprócz tego, że pieprzone drzwi od ładowni od czterech dni są zamknięte, i nikt nie potrafi nic z tym zrobić, chociaż zapewniają nas, że się starają. Kończę tak do siebie myśleć, to męczące. Mam ochotę odpłynąć na jakiś czas, ale nie wiem, jak długo tu jeszcze będziemy siedzieć, muszę więc oszczędzać. Kończę nagra… Eh, kończę twórcze myślenie na dziś.


Cyrus stał oparty o ścianę, jak to mu się zdarzało wielokrotnie, potrafił tak stać nawet kilka godzin. Znowu zaczęli nadawać komunikat, który chyba tylko miał mi przywrócić nadzieję na szybkie uwolnienie. Ale potem znajomy już głos dodał, że muszą niestety zająć się drzwiami do jednego z laboratorium, które również się zacięły, przez co drzwi prowadzące do ładowni dostaną niższy priorytet… Nie wróżyło to dobrze, i zdecydowanie nie tylko Parker zdawał sobie z tego sprawę. Inez, „Czarna Inez”, jak nazywał ją w myślach inżynier, cisnęła w głośnik zasobnikiem amunicji, nie dając nawet dokończyć zdania miłemu głosowi, który nawet nie zdawał sobie sprawy ze swojej nagłej śmierci. Cóż za temperament. Z jednej strony wesoła i rozmowna, z drugiej, jak na sierżanta przystało, twarda i… mająca problemy z trzymaniem nerwów na wodzy. No cóż, trzeba było przyznać, że w tej sytuacji takie nic nie warte zapewnienia mogłyby wyprowadzić z równowagi nawet Papę Smerfa.

Sen, bardziej czy mniej naturalny, pozwalał na mały „time-skip”, co nie tyle umilało pobyt w ładowni, o ile nie drażniło tak, jak ciągłe siedzenie w ciszy, zakłócanej tylko stukotem klawiszy obecnego informatyka. Dlatego też Cyrus starał się przestawić organizm z ośmiogodzinnego snu na kilka dwu-trzygodzinnych drzemek. Tym razem zasnął bez problemu, ledwo zdążył wypalić czwartego papierosa z rzędu i nałożyć na oczy przyciemniane gogle.

Obudziło go trzęsienie pokładu, o ile można tak powiedzieć. Mocny wstrząs, który na pewno nie był wywołany nagłym, ostrym manewrem, statek miał nie sprawiać takich niespodzianek i wszystko potwierdzało, że tak będzie. Najprostszym wyjaśnieniem jest to, że w coś uderzyli, lub coś uderzyło w nich… Parker zsunął gogle, czekając przez chwilę na kolejne szarpnięcie, siedząc na podłodze, nic takiego jednak nie miało miejsca. Nie tracił czasu na domysły co do przyczyny wstrząsu, wstał i podchodząc do drzwi skontaktował się z inżynierami.
- Marvell, co to było? – powiedział, przyciskając tragus prawego ucha, uruchamiając tym samym wszczepiony nadajnik.
- W sumie to dobra wiadomość, Cyrus. Mieliśmy małe zderzenie, ale mój osobisty nadzorca usterek pokazuje status drzwi maszynowni jako...zielony. Użyj swojego do analizy i bierz się za otwieranie. Zaraz jak wrócisz pomożesz nam naprawić szkody poczynione przez impakt. Szczęście w nieszczęściu, stary! Do dzieła...

- Dobra nasza, wychodzimy- powiedział, odwracając się do towarzyszy, którzy skupieni byli na informatyku, któremu na głowę spadł klucz francuski… No cóż, nieszczęścia chodzą po ludziach. Technik nie pchał się między nich, podszedł do drzwi i podpiął się do urządzenia sterującego drzwiami. Uśmiechnął się szeroko gdy zobaczył zielone światło wskazujące na brak usterek i długo wyczekiwany napis SPRAWNE.
Z triumfem wymalowanym na twarzy przejechał lewą ręką przed czytnikiem i spojrzał na drzwi. Nie tak powinny się zachować. Ich upór zdecydowanie nie był na miejscu. Inżynier zaklął i zaczął wściekle machać prawą ręką przed czytnikiem, lecz nie przynosiło to żadnych rezultatów.

- No co to kurwa jest?! Dlaczego to cholerstwo nie działa?- nie ukrywał zdenerwowania, w końcu wszystko jest w porządku, oprócz tego, że drzwi się nie otwierają… Jeszcze raz podpiął nadzorcę usterek, lecz ten ponownie nie wykazał żadnych nieprawidłowości.
- Kurwa, Marvell, nie działają! Nadzorca nic nie wykrywa, a mimo to się nie otwierają!- krzyknął, stojąc zwrócony do drzwi, jakby to na nich się wyżywał. Postanowił spróbować, jak to nie raz czynił, wywołać zwarcie, stykając ze sobą kabelki, które stykać się ze sobą nie powinny, licząc, że tym razem sygnał awaryjny dotrze do głównego silnika i otworzy drzwi na stałe, do naprawienia „usterki kontrolowanej”.
 
__________________
– ...jestem prawie całkowicie przekonany, że Bóg umarł.
– Nie wiedziałem, że chorował.

Ostatnio edytowane przez Baczy : 23-04-2010 o 21:50.
Baczy jest offline