Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2010, 18:01   #9
Fallenhuman
 
Reputacja: 1 Fallenhuman nie jest za bardzo znanyFallenhuman nie jest za bardzo znanyFallenhuman nie jest za bardzo znany
Alice takiej pobudki nie miała jeszcze nigdy i nie chciała mieć częściej. Ten jeden raz zdecydowanie wystarczał. Do budzenia się z krzykiem można się jakoś przyzwyczaić. Do apatii również, lecz topienie się nie było najmilszym sposobem na powrót do rzeczywistości. Co z tego, że miała chwilkę na oczyszczenie twarzy i rozejrzeniu się po otoczeniu, skoro i tak znowu musiała wrócić w szpony niepewności, w uścisk zagrożenia.
Miało to jednak jeden plus. Mogła Działać. Działanie było lekarstwem na myślenie od zawsze. Akcja wyrywa, pozwala zapomnieć o metafizycznych bredniach, uczuciach. Na chwilę pozwalała się zezwierzęcić. Liczy się tylko bieg, niebezpieczeństwo, prymitywny cel. Ucieczka.
Tylko po to aby znów szukać czegoś do odseparowania myśli. Tym razem nie musiała szukać, to przychodziło samo. Nie pamiętała o śmierci, ojcu, problemach.
Nie teraz.
Otworzyła oczy patrząc na miejsce z którego usłyszała głos. Szukała źródła ruchu. Niebezpieczeństwo określone staje się mniej przerażające. Dlatego ludzie od tak dawna wymyślali sobie wszelkiego rodzaju demony i bestie. To, że widziała dawało jej energię na walkę z nogą, nakręcało ją, włączało adrenalinową procedurę. Zerknęła na chwilę w dół chcąc zobaczyć co blokuje jej kończynę i powoduje ten straszny ból. Szczypiące oczy były niczym w porównaniu z tym jaka kara czekała ją przy próbie ruchu, ale musiała się uwolnić. Jako ofiara była zdana na czyjąś łaskę, a nie chciała, wręcz nie mogła sobie na to pozwolić. As always. Nigdy nie mogła pogodzić się z bezradnością, z tym, że nie może nic zrobić. Zawsze jest jakieś wyjście.
Szarpnęła kolejny raz.
Fala bólu wyprostowała jej kręgosłup i sparaliżowała na chwilę. Spora część przetrzymywanego w płucach powietrza uwolniło się z niemym krzykiem.
Drugi raz.
Trzeci.
Niczym zwierze w potrzasku starała się szarpać, mimo kolejnych fal bólu rozchodzących się po jej ciele. Systematycznie, metodycznie, do skutku. Nie patrzyła już nawet na to co działo się na gruzowisku. Wolność była ważniejsza.
Kolejne szarpnięcia.
Wpadła w masochistyczny trans. Ból oblepił jej mózg niewidzialną barierą, nie mogła przestać, nie mogła skupić się na niczym innym.
Cały świat mógł się gonić, nie mogła skończyć tutaj w ten sposób, da radę. Musi. Zawsze musiała.
Czy miała wyjście? Nie, teraz nie czas na takie myśli.
Raz, dwa, trzy-oddech. Cholera jestem pod wodą. Nieważne, trzeba dalej. Ze strony świata nie czeka jej nic dobrego. Ludzie nie są dobrzy. Tylko takie założenie jest poprawne.
Dalej, jeszcze raz.
W końcu. Musi. Się. Udać.
Ból powodował złość, rozkręcał bardziej.
Wyrwać się i schować, ruszyć, postraszyć, cokolwiek. Byle móc coś zrobić. Ucieczka i ukrycie zwyciężały, tylko to się teraz liczyło, tyle tylko, że czasu coraz mniej. Zaraz ktoś tu będzie.
Szybciej. Mocniej.
Powietrza powoli zaczynało brakować. Ostatnie sekundy na bezdechu, ostatnie próby.
Jakie szanse miała filigranowa brunetka z oczami niczym jelonek Bambi? Postawą bardziej przypominała uczennicę podstawówki, choć talii, tyłka i nóg pozazdrościć mogłaby nie jedna kobieta. Tylko jakie to teraz ma znaczenie? Dopóki się nie uwolni jest ofiarą gwałtu. Lub tak czy siak ofiarą. Kimś, kim nie mogła się stać.
Kimś, kim obiecała sobie nigdy się nie być.
 
Fallenhuman jest offline