- Osłaniajcie mnie... - usłyszał Amerykanina i podszedł prawie na kolanach do rogu bunkra, wycelował w rejon, gdzie było działko. Nie widział samego działa, ale przed chwilką widział tam kilku bandytów." Skoro reszta poszła na obóz, to ci są od tej rusznicy". Docisnął kompozytową kolbę do barku i czekał. Odwrócił głowę na chwilę w lewo, a jego spojrzenie spotkało się z zimnym spojrzeniem martwego Rusłana. Cichy wdrygnął się i powrócił do obserwacji terenu. Lecz nadal czuł jego wzrok na sobie. Zdjął rękę z przedniego chwytu i zamknął nieboszczykowi oczy. Tak czuł się lepiej.
Po chwili wrócił Cyrus, z granatnikiem.
-Wow - zawołał na widok przepięknego RPG.
- Pora rozpierdolić to działo w drzazgi... - powiedział Cyrus i ruszył w stronę niewidocznego działka.
- Czekaj... idę z tobą - i ruszył za nim, lekko po lewej. Kiedy był już w połowie wzniesienia padł na ziemię i zaczął się czołgać, wykorzystując przy tym naturalne nisze na stoku wzgórza. Kiedy był już na odpowiedniej pozycji, dał znać Amerykaninowi, że go osłania. Przełączył selektor ognia na ogień ciągły i czekał.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 27-04-2010 o 17:14.
Powód: Skrzydła
|