Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2006, 12:59   #66
Bladowicz
 
Reputacja: 1 Bladowicz ma wyłączoną reputację
Koth Evoc.

- No to ruszamy. - Powiedział z ociąganiem Koth, spoglądając na towarzyszy. Obrócił się do Hektora i Berry. Otworzył usta chcąc coś powiedzieć, jednak nic sensownego chyba nie przyszło mu do głowy, gdyż przez chwile stał tak, wyglądając jak ryba wyrzucona na brzeg, a następnie zwyczajnie uniósł dłoń w geście pożegnania. Obrócił się i cicho wymaszerował, kierując się w stronę zielonej ściany dżungli, zastanawiając się nad podróżą przez tak gęsty las.
Jego oczy przyciągnęły kolory wypełniające przestrzeń przed nimi. Powalone drzewa i zryta ziemia, po której z trudem poruszał się, przecinały roślinność ukazując naukowy wręcz przekrój. Od góry jasno zielone liście wysokich lecz smukłych drzew, walczących ze sobą o każdy kawałek światła, górujących nad resztą flory. Przez chwilkę w jego głowie pojawiło się skojarzenia: Są jak olbrzymy, z których stołu resztki spadają na ziemię. Tylko tym żywi się to co jest tutaj, przy ziemi.
Niżej znajdował się gąszcz zielonych lian, udekorowanych kolorowymi kwiatami, wokół których krążyły ptaki i owady, dodając jeszcze więcej kolorów, do i tak nie małej puli. Bez chwili wytchnienia po całej tej konstrukcji poruszały się zwierzęta, najróżniejszych rozmiarów, z tą jedną tendencją, że im niżej, tym większe i groźniej wyglądające....
Z niepokojem spojrzał na poziom gruntu. Tutaj docierało już niewiele światła i droga którą mieli ruszyć kryła się cieniami i liśćmi, nie dając większego pola widoku niż cztery metry, a czasem nawet mniej.

Odwrócił wzrok do towarzyszy....
- Kto idzie przodem?.
 
Bladowicz jest offline