Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2010, 16:38   #2
Roni
 
Roni's Avatar
 
Reputacja: 1 Roni ma wyłączoną reputację
Czarny koń wolno poruszał się po brukowanym trakcie. Wynajęta szkapa strasznie śmierdziała łajnem ale lepsze to, niż podróżować pieszo. Mroczna postać na grzbiecie zwierza siedziała zgarbiona, poruszana jedynie krokami konia. Twarz człowieka skrywał kaptur. Ludzie idący w przeciwną stronę czuli od niego złą energię i unikali go jak ognia. Kael, bo tak się zwała owa postać, wyprostował się nagle i rozejrzał czujnie. Przymrużone oczy lustrowały otoczenie. Białe włosy omiatały twarz demonologa, gdy machał głową na boki. Trzask! - Gdzieś z prawej strony, w lesie coś zaskrzypiało. Jakby ktoś, lub coś złamało gałąź. Kael już odruchowo, po usłyszeniu czegoś niepokojącego sięgnął do noża ukrytego w podszewce płaszcza. Zauważył, że coś się poruszyło w kępie trawy. Podjechał bliżej i ku swej uldze spostrzegł zająca. Zawrócił konia i wrócił na trakt. Wyciągnął z juków pięknie zdobioną fajkę i mały woreczek. Wziął trochę tytoniu z paczuszki, resztę chowając z powrotem do torby i nabił główkę, na której była wyrzeźbiona głowa demona. Kael zaciągnął się dymem i rozluźnił mięśnie. Zamknął oczy odpływając w nicość. Używał Fanedu, elfiego tytoniu z domieszką Opium. Wypalenie odrobiny bardzo odprężało, aczkolwiek przedawkowanie groziło bólami brzucha, nudnościami, a nawet śmiercią w męczarniach. Tak więc Faned nie był zbyt popularny. Elf poczuł szarpnięcie. Instynktownie uwolnił energię magiczną i umieścił na dłoni mały piorun. Otworzył oczy i zamachnął się, by użyć zaklęcia. Jednak zamiast ujrzeć rozbójnika, spostrzegł dziewczynkę, która ciągnęła go za rąbek płaszcza. Była w okropnym stanie. Sukienka była podarta, nie miała butów, a twarzy prawie nie było widać spod sklejonych brudem włosów. Błyszczały tylko niebieskie, smutne oczy. Kael rozwiał energię i zgromił dziewczynę spojrzeniem. Nie miał w zwyczaju się rozklejać. Każdy orze jak może. Kopnął lekko dziewczynkę, a ta upadła na ziemię. Elf ominął ją i z powrotem zajął się fajką. Zauważył niski budynek, zaraz przy drodze. Podjechał i ujrzał niewielką tawernę. Nad dużymi drzwiami wisiała tablica ukazująca łeb świniaka. Pod rysunkiem znajdował się niezbyt zachęcający napis "Pod chorą świnią". Brzmiało komicznie, szczególnie w takich okolicznościach. Zmęczony wieloma godzinami podróży zajechał do gospody. Przywiązał konia do rozwalającego się płota i wkroczył do budynku. Ustał w progu i rozejrzał się. Naprzeciw wejścia znajdował się niski szynkwas, za którym stał gruby krasnolud. Po prawej stronie stały cztery przeżarte przez korniki stoły. Z lewej były drzwi prowadzące do pokoi. Kael podszedł do gospodarza i zapytał o pokój.
-Witam w mojej gospodzie. Nazywam się Stan. Tak, mamy wolny pokój. Ale ceny są wysokie - Orzekł ze smutkiem właściciel.-Brakuje żywności i drewna. Za nielegalną wycinkę lasu grozi stryczek.
-Nieważne. Muszę odpocząć - Odpowiedział ponuro Kael. Przyjął od Stana klucz i udał się do sieni. W pokoju znajdowało się stare, zarwane łóżko, wyszczerbiona misa z wodą i twarde krzesło. Elf położył swoją torbę na krześle, zaryglował drzwi i położył się na łóżku, zaraz zapadając w sen. Obudził się wcześnie rano. Rzucił na łóżko kilka monet, o wiele mniej niż chciał Stan, ale tyle ile był wart pokój. Sprawdził, czy w torbie wszystko jest na swoim miejscu i wyszedł z gospody. Wskoczył na konia i ruszył w dalszą drogę. Na horyzoncie ukazała się wysoka, ubrana w czarny płaszcz podróżny postać.
 
Roni jest offline