Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-04-2006, 22:57   #516
Frosty
 
Frosty's Avatar
 
Reputacja: 1 Frosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnieFrosty jest jak niezastąpione światło przewodnie
Anzelm

Nie mogę znaleźć sobie jakoś miejsca. Krzątam się chwile po pokoju. Trochę zniecierpliwiony rzucam się na łóżko i wpatruję w sufit...
[user=345,1078]
Patrzę na wygięte ostrze. Dobrze że to nie mój ulubiony. Tego lepiej też nie nosić przy sobie. Chowam medalion razem z czerwonymi szatami. Rzucam się na łóżko i wpatruję w sufit. Co zajmuje Im tak wiele czasu. Czy tak ciężko podjąć jest prostą decyzję "co dziś robimy?". Nie wytrzymam dłużej. Podchodzę do okna. Niech przyrosną do tych ławek jak taka ich wola... czas zacząć coś robić. Na początek może dobrze będzie znaleźć Basta. Ten chociaż szybko podejmuje decyzje... Otwieram okno. Niezgrabnie przeciskam się przez nie. Ostrożnie szukam podparcia na nogi, lecz nie znajduję nic dość solidnego. Opuszczam się na rękach i wyskakuje... w końcu to zaledwie pierwsze piętro. Nie z takiej wysokości się skakało. Ląduje ciężko, ale cały i nie potłuczony. Po otrzepaniu ubrania... No tak gdzie bym poszedł na jego miejscu. Plaża nie nie teraz kiedy ma... no właśnie! Ręka! Z rękom udał bym się do kapłanów, lub medyka jeśli takowy jest w tym mieście. A więc kierunek świątynia, a po drodze wypyta się kogoś o ewentualnego medyka i czy półelf nie przechodził tędy przypadkiem. Będzie mu niestety trzeba uchylic rąbka tajemnicy, a może nie... I tak myśląc ruszyłem przed siebie...
[/user]
[user=345,1078,1509]
Wychodzę z zaułka otrzepując ubranie z resztek piasku i paprochów. Spoglądając w górę ulicy dostrzegam wóz a na nim... BAST! Podbiegam, wskakuje i siadam obok ku wielkiemu zdziwieniu towarzysza.
-"Czas coś zrobić. Dość już tego siedzenia i rozważania. Niech sobie debatują w tej karczmie do woli a My zacznijmy działać. Co ty na to Bast? Chyba że się obraziłeś za 'to' w karczmie? Z całym szacunkiem to nie była twoja sprawa i dowiesz się wszystkiego... w swoim czasie."
Chce po przyjacielsku poklepać półelfa po ramieniu, ale przypominam sobie o stanie w jakim się ono znajduje i cofam rękę.
[/user]
 
Frosty jest offline