Wątek: Nova 0
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-05-2010, 17:40   #10
Baczy
 
Baczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Baczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumny
Czy tym razem grzebanie w kabelkach przyniesie jakiś efekt? Powinno, w końcu drzwi są "sprawne", tylko najwidoczniej jest problem z przesyłem informacji z czytnika, może nawet z ich odczytaniem. Tylko że to też powinno zostać wykryte przez "nadzorcę"... No, ale tak czy siak, udało się. Taka myśl zdążyła dojść do umysłu technika, gdy drzwi się otworzyły, a właściwie, w momencie, w którym zamknęły się. Co gorsza, robiły tak ciągle_ zamykały się, otwierały się, zamykały, otwierały, zamykały...

- Kurwa!- wrzasnął technik, kopiąc w ścianę tuż pod czytnikiem chipów.
- Nie lataj tak, kurwa! Stój!- drzwi nie miały zamiaru go słuchać, jednak wydzieranie się na nie pozwoliło mu wyżyć się nieco i wyzbyć części frustracji wzbierającej w nim od kilku dni.
Reszta zaczęła się burzyć do Cyrusa, żeby wyłączył drzwi całkowicie, bo im hałas przeszkadza.

- Ta, jasne, mości państwo...- odpowiedział, nie dając nawet dokończyć Derekowi, dodając pod nosem "Kurwiszony wredne". Nie naprawi drzwi, a ten dźwięk i jemu zaczynał działaś na nerwy, ponownie włożył więc rękawicę pośród pęk kabli i wyjął kilka, odpowiadających za główne oraz awaryjne zasianie. Były one owinięte specjalnym tworzywem, odpornym na otarcia, zagięcia i ręby gryzoni, jednak nie miały nawet ochoty opierać się cążkom inżyniera. Drzwi zatrzymają się, a może nawet zatrzymają się otwarte, pozwalając im wyjść? Parker nie liczył na taki łut szczęścia, ale gdyby tak się stało, twardo utrzymywałby, że wszystko to było zamierzone.

Parker połączył się z Marvelem, jednak to co usłyszał, wyraźnie go zaniepokoiło. Głos inżyniera w słuchawce był niewyraźny, jakiś wyciszony i przerywany szmerami zakłóceń. Cyrus starał się wytężyć słych i zbić w sensowną całość zlepki wyrazów.

- Hej..Ej, Cy---s, nie pr---e stamtą- sp----dalać, pod za----m ----em. Sie---ie g-----e -----i---e. Ni--- --m ----o ----o---i a--- n---- p----o---ba mi ---e-- ---t----
W myślach technika układało się to w następujący komunikat:
- Hej..Ej, Cyrus, nie próbujcie stamtąd spierdalać, pod żadnym pozorem. Siedźcie gdzie siedzicie. Ni--- --m ----o ----o---i a--- nie podoba mi się to.

Nie wiedział, co powiedział jego przyjaciel, wiedział jednak, że nie było to nic dobrego i że nie może tu siedzieć, wbrew radom kumpla. Co takiego się stało, że musiał szeptać? Bo teraz Cyrus wiedział, że był to szept, po tylu latach używania komunikatorów elektronicznych wiedział, jak rozpoznać tonację głosu, modulację czy akcent. Bardzo możliwe, że to tylko jakiś żart, jednak Cyrus nie myślał o tym. Zbyt dużo przeżyć, zbyt napięte nerwy. Najpierw awaria drzwi ładowni, potem laboratorium, następnie wstrząs a potem ten komunikat... Nie mógł uwierzyć,że to wszystko zbieg okoliczności. Coś się tu działo, i to coś, z czym nie mogli sobie poradzić lub zidentyfikować.
Może coś ze statkiem? Najpierw drzwi, jedne i drugie, potem awaria sterów uniemożliwiająca wykonanie poprawnego manewru i otarli się o szczątki asteroidy... Tylko czemu Marvel szeptał? I czemu nie można się z nim ponownie połączyć?
Parker ponownie przyłożył palec do ucha i zaczął wręcz krzyczeć imię zaprzyjaźnionego technika, jednak bez efektów.

Rozejrzał się, nie wiedział co powiedzieć reszcie.
Uspokoił się nieco, zapalił papierosa.
- Nie mogę się z nimi połączyć... A co z Tobą, młody? Żyjesz?- zwrócił się do otwierającego właśnie oczy Johna, kucając przed nim z papierosem w ustach.
 
__________________
– ...jestem prawie całkowicie przekonany, że Bóg umarł.
– Nie wiedziałem, że chorował.
Baczy jest offline