Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2010, 21:27   #71
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
Kiedy "Wojak" zaczął schodzić do kanału Antoni oniemiał. Zupełnie nie o to mu chodziło! myślał raczej, że to on obstawi wylot - doskonalą pozycja obronna - a w tym czasie jego nowy kompan sprawdzi resztę budynku i obczai, czy nie ma w nim jeszcze jakiś "szczurzych nor".
Ale "Wojak" był sprawny jak cholera i nim Antoni zdołał zareagować chociaż syknięciem zniknął w studzience.
Trudno! Nie trzeba płakać, ze coś idzie nie tak! Zawsze przecież coś idzie nie tak! Trzeba działać - pomyślał Antoni.

Szybko wyszedł z ukrycia. Jeszcze raz przyjrzał się pomieszczeniu. Jego wzrok spoczął na niewielkiej lampie naftowej stojącej przy stole z rdzawymi zaciekami. Pewnie degeneraci przyświecali sobie, kiedy szatkowali swoje ofiary na mięso. Zimny gniew z nową siła zapalił się w sercu Antoniego. Czuł w sobie tyle wściekłości, że koniecznie musiał na nią znaleźć szybko ujście. Bo inaczej eksploduje jak petarda robiona w czasach szczenięcych, która urwała Jankowi Małuszyńskiemu palce. Mieli wtedy śmiechu co niemiara jako dzieciarnia.

Antoni zwinnie podszedł do latarni. Wyjął zapalniczkę i odpalił knot. Potem wrócił na stanowisko. latarnię postawił kawałek dalej - od wylotu kanału. Tak, by nie oświetlała jego kryjówki, ale aby zmusiła wychodzącą osobę do spojrzenia w jej stronę.



To pozwoli Antoniemu ocenić, z kim ma do czynienia. Z "Wojakiem" który wyjdzie z tunelu pierwszy, czy z draniami, którym uda się przez niego przejść. Było raczej pewne, ze wychodzący odruchowo spojrzy w stronę źródła światła (którego będąc na dole nie ma prawa ujrzeć - latarnia została specjalnie postawiona w takiej odległości, by nawet rąbek rzucanego przez nią światła nie padał do wylotu kanału). Antoni zyska w ten sposób kilka cenne ułamków sekund. Oraz dzięki temu zdoła poznać wychodzącego.
Jeśli będzie to ktoś od nich - wstrzyma się.
Jeśli nie - trudno - strzeli mu prosto w głowę. Zdradziecko. Z zaskoczenia. Tak jak ci kanibale mieli w zwyczaju czynić swoim ofiarom.

Antoni wstrzymał oddech i czekał w zasadzce. Kiedy usłyszał odgłosy strzałów serce o mało nie wyskoczyło mu z piersi. W chwilę potem usłyszał tryumfujący okrzyk Rafała Króla że któryś z kanibali oberwał ucieszył się.

Liczył na to, ze Wojtek znaczy "Wojak" poradzi sobie tam w dziurze, gdyby doszło co do czego. Było coś w tym facecie, co pozwalało przypuszczać, że można na nim polegać. Coś, co zwiększy skuteczność ich grupy a tym samym szansę na przetrwanie do momentu aż... No właśnie? Aż co?
Nad tym jednak Antoni postanowił na razie sobie głowy nie łamać. Już jako bezdomny nauczył się doceniać codzienność i nie snuć planów na przyszłość. Zawsze liczyło się tu i teraz. A to ich "tu i teraz" było pełne strzałów i krzyków, pełne krwi i cierpienia. Pełne szaleństwa i strachu.

Antoni wyrzucił z głowy niepotrzebne refleksje. Wymierzył lufę obrzyna w wylot tuneli i czekał.
Liczył na to, że to jednak "Wojak" pojawi się na górze. A jeśli nie - był przygotowany na to, by zabić. Bo wszak ten, co wyjdzie z kanału będzie jednym z tych pokręconych świrów, którzy zabijali i zjadali ludzi. Żywym trupem. Zdechlakiem.
A za chwilę - jeśli to jeden z nich wystawi z dziury swój popieprzony łeb- przestanie być żywym trupem a stanie się zwykły, martwych trupem.
Już on. Antoni Nowakowski, postara się o to. On,Antoni Nowakowski i jego dwulufowy obrzynek.
 
Armiel jest offline