Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2010, 11:45   #10
seto
 
seto's Avatar
 
Reputacja: 1 seto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znany
Sylvia była naprawdę piękna, prawie tak jak Lucinda. ”Dość z tym. Jej już nie ma, a Sylvię trzeba zaprowadzić do miasta. Po kolei.” Lucius wstał, otrzepał ubranie z kurzu i ziemi. Robił tak każdej nocy. Mieszkanie w jamie miało swoje wady, ale wampir nie przejmował się nimi. Liczyło się tylko to, że miał gdzie przeczekać dzień, a warunki nie liczyły się zbytnio. W końcu nie przyjmował gości... do niedawna.
Lucius obejrzał swoje odzienie. Nie było zbytnio brudne. Trochę powycierane, tu i ówdzie można było dostrzec zabrudzenia od ziemi i traw. Wyglądał... jak zwykle. Las wymagał takiego stroju, a jeśli nawet nie to szybko powodował że każdy ubiór wyglądał mniej więcej tak samo. Jednak Lucius wybierał się do miasta. „Tam pewnie jest sporo różnych biedaków, żebraków i im podobnych osobników. Jakoś wmieszam się w tłum.” - ta myśl dodała mu otuchy. Gdyby nawet nie dodała to wampir i tak nie miał wyjścia. W końcu nie miał innego ubrania.
- Więc ruszajmy – rzucił do Sylvii i Gerharda. Szybko rozejrzał się po schronieniu. Czyżby chciał coś jeszcze ze sobą zabrać? Raczej nie. Jego majątek, nie wliczając tego co miał na sobie sprowadzał się tylko do dwóch koców i torby. Właśnie, torby! Gangrel Szybko ruszył w kąt jaskini. Podniósł z ziemi skórzaną torbę. Przerzucił ją przez ramię. Skinął na towarzyszy i ruszył do wyjścia.
Las zdawał się spać. Liście drzew i krzewów były kołysane spokojnym wiatrem. Panował mrok rozświetlany przez księżyc, który był najlepszym przyjacielem każdego Kainity. Mogłeś zostać opuszczony przez wszystkich znajomych, ale przez niego nigdy. Lucius doskonale to wiedział. Był kiedyś w takiej sytuacji, ale były to stare dzieje do których nie chciał wracać. Był jednak do tego częściowo zmuszony. Widok Sylvii powodował powrót wspomnień.
Gangrel ruszył ścieżką. Wiodła ona pomiędzy olchami, brzozami i krzewami leszczyny. Prowadziła na polanę, którą oświetlał księżyc. Lucius stanął pośrodku niej i przez krótką chwilę zastanawiał się którą drogę wybrać. Wampirzyca i jej ghul mieli czas na przyjrzenie się postaci Kainity. Był średniego wzrostu, odziany w skórzany płaszcz pod którym można było dostrzec lekką skórzaną zbroję, pod nią z kolei była czarna koszula pasująca kolorem do spodni i skórzanych butów. Lucius odwrócił swoją dosyć pospolitą twarz o lekko zwierzęcych rysach i czarnych oczach do towarzyszy i wskazał drogę. Wampir szedł pierwszy i rozglądał się uważnie. Niby nie powinno spotkać ich żadne niebezpieczeństwo, ale życie w lesie nauczyło Kainitę jednego – niczego nie możesz być pewien. Po jakimś czasie Lucius zwolnił kroku i zbliżył się do Sylwii. Nie zaprzestając marszu odezwał się:

- Wybacz, że pytam, jeśli nie chcesz nie odpowiadaj, ale czy.... nie miałaś siostry? - w głosie wampira dało się wyczuć niepewność. Czuł się dosyć niezręcznie, ale wiedział, że jeśli nie zapyta to będzie to sobie wyrzucał. - Jesteś bardzo podobna do osoby, którą znałem... - zaczął się usprawiedliwiać.


- To ciekawe, że pytasz, bowiem właśnie sprawa siostry sprowadza mnie do miasta.

- Czy na imię było jej Lucinda?
 
seto jest offline