Wątek: Nova 0
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2010, 01:56   #13
Ra6nar
 
Ra6nar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ra6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znany
Sytuacja była, jak Wam się wydawało beznadziejna, nadal bardzo chcieliście stąd wyjść ale tym razem dochodził do tego swoisty chaos. John został ranny a drzwi waliły jak szalone robiąc całkiem spory hałas. Cyrus widząc, że informatyk dochodzi do siebie, przemówił:
- Nie mogę się z nimi połączyć... A co z Tobą, młody? Żyjesz?
John nie odpowiedział. Nie było to spowodowane jego koszmarem, w którym Cyrus odgrywał całkiem nieprzyjemną rolę, lecz częściowym zaćmieniem pourazowym oraz hałasem jaki robiły drzwi. Cyrus wzruszył ramionami i powrócił do majstrowania, takiego już ostatecznego i - można by rzec - desperackiego. Dużo też rozmyślał nad tym co usłyszał, a może nad tym czego nie usłyszał, podczas ostatniej rozmowy ze swoim kolegą inżynierem. Pozostała część 'załogi ładowniczej' przypatrywała się walce inżyniera z drzwiami. W tym czasie John podszedł do szybu wentylacyjnego, który, jak uważał, został mu wskazany we śnie. Z tego co widział na zewnątrz, krata szybu była dość sporych rozmiarów, jeśli korytarze są równie szerokie, można nimi spokojnie wydostać się z tego pokoju...Jak im teraz to powiem, to wszyscy będą sobie pluli w brodę, że nie pomyśleliśmy o tym wcześniej - pomyślał John - łącznie ze mną.

John
Zbliżyłeś się do szybu i oceniłeś jego rozmiary na wystarczające by zmieścić tam człowieka. Wahałeś się przez chwilę, lecz w końcu krzyknąłeś w stronę inżyniera:
- Cyrus, chodź tu i usuń te kraty, zdaje się, że możemy tędy wyjść.
Wtedy wszyscy obrócili się w Twoją stronę, Cyrus podszedł jako pierwszy:
- Ja cię pierdolę - zaczął - nie mów, że...
- ...że przez cały ten czas mogliśmy skorzystać z szybu by się stąd wydostać? - skończyła Inez.
Derek i Bob spojrzeli po sobie z minami, które wyrażały tyle co stwierdzenie 'no comments'
Wzruszyłeś ramionami i uśmiechnąłeś się bezradnie. Sam nie wiedziałeś czy miałeś im ochotę tłumaczyć, że gdyby nie Twój sen...W sumie to trochę się tego bałeś. Tej wizji ze snu. No ale przecież sen to sen. Sny są różne, zazwyczaj głupie i niewytłumaczalne.

***

Zaczęliście po kolei włazić do szybu. Aby doń wejść trzeba było się skulić, a żeby się w nim poruszać, czołgać się z dupą uniesioną do góry. Nic dziwnego, że Cash i Stein z chęcią puścili Inez przodem i jeszcze pomogli jej wejść do środka z nader sporą uprzejmością.
- Co za typowe wojskowe, zboczone, sprośne i niewychowane świnie - szepnął Cyrus nie wiadomo czy żartobliwie, czy mówił poważnie. Następnie wchodzili pozostali i tak aż przeszli wszyscy. Nikt z Was nie dbał o to gdzie się wydostaniecie, zwłaszcza, że planu wentylacji w głowach nie mieliście, postanowiliście iść cały czas przed siebie a jeśli nadarzy się jakiś zakręt to zawsze w prawo, chyba że nie będzie żadnego wyboru...

Inez

Wyszłaś jako pierwsza. Po ciężkich drzwiach poznałaś, że stoisz przed wejściem na pokład inżynierski, czyli maszynownią. Nie czekając aż pozostali wyjdą za Tobą ruszyłaś powoli przed siebie. Od razu uderzyło Cię to, że w tym sektorze siadło światło. Odpaliłaś więc małą latarkę wojskową, która dawała światło tylko w tym obszarze, na którym koncentrowało się strumień jej światła. Podeszłaś bliżej do drzwi maszynowni, uniosłaś nieco latarkę i na drzwiach ujrzałaś...napis. Nie było to jednak, jak by się można spodziewać, oznaczenie pokładu inżynierskiego, ale wypisane, czerwoną mazią słowo. Podeszłaś bliżej i przejechałaś delikatnie palcami po napisie. Tak, to była krew. Oddaliłaś się krok by móc lepiej ogarnąć wzrokiem ten niewyraźny napis. Krew formowała się w wyraz PTAK.
Szybko pobiegłaś do wylotu szybu. Tam stał już Stein a zaraz za nim gramolił się Cash. Odsunęłaś ich na bok i zawołałaś do szybu:
- Radzę się przygotować na zakręconą przygodę i moc wrażeń
Następnie rozkazałaś swoim szeregowym zapalić swoje latarki co też uczynili.

Bob i Derek
Ruszyliście zaraz za szeregowymi. Najpierw Bob, a potem Derek. Człapaliście tym szybem dość długo. Coś za długo...U wylotu okazało się, że nikt tam na Was nie czeka.
- No pięknie. Gdzie oni kurwa już zdążyli pójść? - ryknął zdenerwowany Derek.
Obaj byliście troszkę podirytowani faktem, że Inez i jej podwładni nawet na Was nie poczekali. No ale nic to. Derek zawsze mógł się z nią skontaktować przez łączność wojskową. Tak też zrobiliście.
- Gdzie cię już poniosło ślicznotko? - zapytał ukąśliwie
- Jestem tutaj przy wylocie i czekam na was aż ruszycie swoja dupska i łaskawie wygramolicie się z tego szybu... - usłyszawszy taką odpowiedź spojrzeliście na siebie. Tym razem nie było to spojrzenie z serii 'no comments'. Tym razem było to spojrzenie bardziej z cyklu 'o kurwa, co jest grane'.
-Mogłem pomylić drogę i skręcić nie w tą stronę przy którymś zakręcie - przyznał Bob - ale tak czy inaczej to nie ma teraz znaczenia. Musimy zrobić coś żeby się w końcu dowiedzieć o co chodzi. Wracajmy do swojej robo...
Podczas wypowiadania tych słów Bob poczuł czyjś dotyk na swoim ramieniu. Wszędzie było ciemno, bo w tej sekcji statku również siadło światło i Bob nawet nie wiedział kto go zaczepił za ramię.
- Kurwa, Derek, co to było?
- Nie wiem, ale też to poczułem...gdzie my w ogóle jesteśmy?
Po chwili milczenia wypełnionego lękiem (takim dającym uczucie zimna i suchości w gardle) usłyszeliście kobiecy szept:
- Bob? Derek? Jesteście lekarzami, znam was. To ja Milly.
- Jaka kurwa Milly?! - zaczął Derek, ale Bob szybko mu przerwał bo rozpoznawał kobietę, pracował razem z nią na pokładzie medycznym na jednym z oddziałów. Była pielęgniarką.
- Co tu się dzieje, Milly - zapytał - Jesteśmy na pokładzie medycznym? Dlaczego nie ma światła?
Tak jesteśmy, dokładnie w jednej z toalet pokładu medycznego. Wyszliście otworem wentylacyjnym dokładnie do kabiny z której miałam zamiar skorzystać. Potem wszystko się zatrzęsło i nastała ta ciemność, boję się wrócić z powrotem na salę, zrobiło się nagle tak cicho... nie zostawiajcie mnie tu samej pod żadnym pozorem, słyszycie?


John i Cyrus
Gdy Bob i Derek przestali być już słyszalni jak gramolą się przez szyb, czas na Was. John miał pewne obawy przed puszczaniem Cyrusa przed sobą, ale wiedział, że to głównie przez ten jego głupi sen więc szybko zrezygnował z pchania się przodem. Cyrus wszedł jako pierwszy i zgodnie ze wskazówkami czołgał się prosto, po napotkaniu pierwszego skrzyżowania zignorował go, gdyż opcją był zakręt w lewo, a umawialiście się na skręcanie jedynie w prawo. John pełznął za nim i tak wkrótce obaj doszliście do celu.
- O jakich to wrażeniach mówiłaś? - spytał Cyrus wygramoliwszy się jako pierwszy z szybu. Inez tylko wskazała na drzwi maszynowni i poświeciła swoją latarką.
- O w mordę - szepnął John, który już stał za plecami Cyrusa...
Wszędzie było dość ciemno. Jedyne światło dawały trzy wojskowe latarki. Korzystając z osobistych map hologramowych mogliście obrać dalszą drogę. Wszystko zależy od tego co postanowicie zrobić...
 
Ra6nar jest offline