Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-05-2010, 14:16   #103
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Jej decyzja była śmiała, odważna i bardziej męska niż ktokolwiek mógł się po niej spodziewać. Decyzja o wejściu do jamy likantropów, nawet za dnia mogła budzić protesty a nawet bunt, jednak członkowie tej grupy wiedzieli, że przecież po to szukali tej jamy, by do końca rozwiązać problem. Podziemny korytarz, podobny do tego, po jakim Nyarla szła u Oswalda w domostwie. Był niski i wąski, jednak dało się maszerować po dwie osoby w rzędzie co zwiększało ich możliwości bojowe. Pierwsi zatem szli Gabriel i niedawno poznany Chris, dzierżąc w rękach półtoraręczny miecz, którego dotąd wcześniej nie używał. Wszyscy wiedzieli, że jeśli nie wyjdą w szersze miejsce do bełtomiot Rurika i kusza Formita na nic się nie zdadzą, chyba że mniejsza część grupy nauczy się lewitować i uniesie nad pozostałych kompanów by ich nie razić swymi pociskami.

Na szczęście los chciał, że ich oczekiwania się spełniły. Kilkanaście metrów głębiej korytarz przerodził się w trochę większą pieczarę. Strop był na tyle wysoko, że mogli spokojnie iść wyprostowani i nie obawiać się, że któreś z nich uderzy głową w jakiś wystający z wierchu korzeń, lub co gorsza skałę. Większość z likantropów, mieszkających tutaj była ludźmi, gdyż powbijane do ściany uchwyty z pochodniami świadczyły iż w ludzkiej formie byli ślepi. Dla Nyarli było to największe ułatwienie o jakim mogła tylko marzyć. Smród mokrego futra, odchodów i zgnilizny był bardzo intensywny i od jakiegoś czasu nie zmienny, zatem byli blisko wspólnego leża. Tak im się wydawało. Mieli rację. W końcu dotarli do miejsca, gdzie znajdowało się pełno siana i suchej trawy. Pod ścianami jaskini leżały kupki kości nie tylko zwierzęcych.

Ich oczom ukazał się strażnik tego miejsca. Dobrze zbudowany barbarzyńca o ciemnej skórze, jakby usmarowany sadzą, lub suchą warstwą błota. Był wysoki, miał zdecydowanie ponad dwa metry wzrostu. W prawej ręce trzymał on prowizoryczną włócznię, która jak widać była dla niego wystarczającą bronią. Przez nagie ciało przerzucone było jedynie kilka futer pozszywanych w jedną całość. Osobnik siedział na wielkim głazie, przy wejściu do dość wielkiej jaskini, gdzie znajdowały się leża. Nie spodziewał się nikogo. Wzrok miał zawieszony gdzieś na stropie jaskini. Kompletnie zdezorientowany podrapał się po głowie i wejrzał wgłąb jamy, gdzie słychać było jakieś jęki i obecność kogoś jeszcze. Obserwując osobnika zatrzymali się, za niewielką skałą. Strzaskane Niebiosa odwrócił się do Nyi i zmierzył ją pytającym spojrzeniem.


-Jeśli znasz jakieś ofensywne zaklęcie, to rzucaj teraz. Chłopaki go ostrzelają, a jeśli dobiegnie tutaj to my z Chrisem go wykończymy. To dobre miejsce na bój...- zapewnił ją kiwając głową. Byli gotowi. Każdy z nich trzymał w ręku swój oręż. Nya wiedziała, że musi odrzucić różdżkę w niepamięć. Jej ładunek zregeneruje się dopiero za kilka dni, po za tym eksplozja ognia mogła zranić ewentualnych, porwanych, gdyby przebywali gdzieś blisko strażnika. Barbarzyńca stał za daleko by oślepiło go i proste zaklęcie światła. Musiała podjąć się rzucenia bardziej aktywnego zaklęcia.
 
Nefarius jest offline