Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-05-2010, 10:23   #107
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Nawet magiczne pociski Nyarli nie dały rady powalić biegnących w ich stronę wilków. Jeden z nich, który wcześniej już raniony bełtem, oberwał teraz srebrzystą kulą mocy, zachwiał się na nogach i znacznie zwolnił bieg, kulejąc. Oznaczało to, że stwór jest na skraju życia i śmierci. Mimo wszystko jego postawa i determinacja zrobiła na Nyi niemałe wrażenie. Nie było jednak czasu na tego typu rozmyślania. Musieli jak najszybciej pozbyć się przeciwników. Pierwszy doskoczył do jednego z wilków Kayl. Dopiero teraz widzieli, że czworonogi były masywne i wielkie, gdyż wilk, którego obrał sobie za cel Formit był kilka centymetrów większy od niego. Małemu łotrzykowi to nie przeszkadzało. Choć nie był rozmiarów Gabriela, czy świętej pamięci Bruna, to jednak hartem ducha i zawziętością na pewno im dorównywał. Jego ostrza błyskawicznie świsnęły w powietrzu. Na boku zupełnie zdrowego wilka pojawiła się głęboka szrama od ugodzenia sztyletem, oraz długa bruzda od krótkiego miecza. Wilk pisnął i wyszczerzył kły po chwili próbując ugryźć niskiego przeciwnika. Formit unikał potężnych szczęk niezwykle zręcznie.

Kilkanaście metrów dalej walka między dwójką towarzyszy a strażnikiem jaskini trwała w najlepsze. Kątem oka Nyarla dostrzegła niewielką stróżkę krwi kapiącą z pod elementów pancerza Strzaskanych Niebios. Mimo to wojak zdawał się być pogrążony w jakimś transie nie zważając na zmęczenie, ból i jakąkolwiek ranę. Jego miecz był niczym instrument w rękach barda. Mistrzowsko wykorzystywany powodował coraz większe zmęczenie u ponad głowę wyższego barbarzyńcy. Również i Chris nie próżnował. Swoim półtorakiem nacierał lekko z flanki próbując rozorać ramię, lub bok brudnego draba. Nagle rozległ się trzask. Jego włócznia stanowiła teraz coś na kształt dwóch prostych badyli nie przypominając już groźnej broni, zapewniającej właścicielowi dystans. Chris wykorzystał ten moment bezlitośnie i natarł raz jeszcze mieczem, trafiając w bark oponenta. Barbarzyńca odskoczył w tył krwawiąc obficie. Walka tam powoli zbliżała się do końca, a śmierć strażnika jaskini była tylko kwestią czasu.

Pozostałe dwa wilki okrążyły stojącą blisko siebie Nyę i Rurika. Krasnolud splunął w bok i upuścił swój bełtomiot, wiedząc, że teraz nie będzie miał szans by go przeładować. Brodacz sięgnął po mały toporek, który zawsze nosił u pasa i zrobił energiczny krok do przodu unosząc broń. Wilk zawahał się i lekko skulił. Ten moment krasnolud wykorzystał od razu. Jego niewielka broń pofrunęła w dół niczym topór kata i zagłębiła się w ciele rannego już wilka. Dla czworonoga było to już za wiele. Bestia przewróciła się zdychając po kilku uderzeniach serca. Kątem oka zaklinaczka widziała jak najmniejszy z nich Formit radzi sobie całkiem dobrze powodując na ciele wilka kolejne rany i krwawiące bruzdy. Pozostał jeszcze jeden wilk. Czarownica usłyszała w dali krzyk agonii i straszliwego bólu, jednak nie śmiała nawet spojrzeć w tamtą stronę, gdyż ostatni z czworonogów właśnie kroczył w jej stronę.

Wilk pochylił się lekko, gotując się do skoku. Sierść na grzbiecie i ogonie była zjeżona. Zęby ukazywał bezlitośnie wywierając presję na przyszłej ofierze. Warczenie, które z siebie wydawał zwiastowało rychły koniec pod jego masywnym ciałem i zaciskiem zębatej gęby. Zamarła, gdy wilk skoczył na nią. Przed oczami przeleciało jej całe życie. I wtedy, gdy do dzieliło ich zaledwie pół metra wilk upadł tuż pod jej stopami, z drewnianą strzałą wystającą z szyi. Żył jeszcze. Dopiero teraz kobieta wejrzała w bok. Krzyk, który się rozległ wydał zabity barbarzyńca. Chris stojący z łukiem uratował jej życie. Po chwili Rurik doskoczył do Formita i pomógł mu powalić ciężko rannego czworonoga. Udało im się. Triumf unosił się w powietrzu, tym bardziej, że od ich przybycia do jaskini minęła długa chwila a żaden dodatkowy przeciwnik nie pojawiał się na ich widoku.
 
Nefarius jest offline