Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-05-2010, 12:13   #108
Amanea
Konto usunięte
 
Amanea's Avatar
 
Reputacja: 1 Amanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znany
Nya próbowała nadążyć z oceną sytuacji, ale było to niezwykle ciężkie zadanie. Jej towarzysze zwijali się jak w ukropie, próbując unikać ciosów napastników i jednocześnie samodzielnie zadawać im obrażenia. Starała się mieć na oku Gabriela i Chrisa, ale było to niemal niemożliwe, mając przed sobą trójkę wilków. Formit dzielnie zajął się jednym z nich. Wilk był od niego większy i cięższy, ale Kayl nie zamierzał przed nim czmychać. Jeśli determinacja rannej bestii zrobiła na niej wrażenie, to postawa niziołka prawdziwie jej zaimponowała.
Kątem oka widziała, jak łowca i wojownik próbują zmęczyć potężnego mężczyznę. Elf także był ranny i Nya wiedziała, że choć może nie zauważać tego teraz, to w końcu odbije się to na nim. Chyba, że istotnie było to jedynie niegroźne draśnięcie. W momencie, kiedy barbarzyńca został pozbawiony przewagi dystansu, którą dawała mu włócznia, Nya wiedziała już, że jego sprawa zostanie wkrótce zakończona.

Formit dzielnie walczył z wilkiem, nie dając się nawet drasnąć za to raz po raz znacząc jego futro krwawymi pręgami. Dwa wilki zbliżały się ku niej i Rurikowi, powoli ich okrążając. Usłyszała za sobą głuche łupnięcie, gdy poczęstowany ostrzem krasnoluda futrzak zwalił się na ziemię, dogorywając. Jej uszu dobiegł agonalny krzyk, oznajmujący czyjąś śmierć. W pierwszej kolejności pomyślała o strażniku jamy, ale zaraz potem dotarła do niej obawa o Gabriela i Chrisa. Nie zdążyła jednak nawet spojrzeć w tamtą stronę. Czwarty wilk obrał sobie dziewczynę za cel. I choć najbliższe wydarzenia trwały kilka uderzeń serca, to dla niej ten czas ciągnął się niemiłosiernie.

Każdy szczegół tej sytuacji mocno wrył się w jej pamięć. Uniesione wargi wilka, ukazujące ostre kły. Najeżona sierść i głuchy warkot, rozlegający się tak blisko niej. Gra mięśni pod futrem, gdy zwierzę składało się do skoku. Przednie łapy uniosły się, by tylne mogły odbić się od ziemi. Przez głowę Nyi przemknęło tysiąc myśli. Twarze przyjaciół, znajomych, wychowawców, nawet rodziców... Nie zdążyłaby wyrecytować zaklęcia, nie miała szans uciec. Przeżyła spotkanie z wyverną, walkę na bagnach i napaść pięciu rosłych mężczyzn a miała zginąć pod pazurami wilka. Nagle zwierzę zwaliło się na ziemię, na pół metra przed nią. W jego szyi drżała jeszcze strzała. Nyarla cofnęła się trzy kroki, czując jak nogi uginają się pod nią. Przeczesała drżącymi dłońmi włosy i dopiero teraz przypomniała sobie, że należy oddychać żeby żyć.

Spojrzała w bok. Człowiek leżał martwy u stóp jej kompanów, a Chris właśnie opuszczał łuk. Rurik wspomógł Kayla w dobiciu ostatniego wilka i było po walce. Dziewczyna, wciąż drżąc lekko podeszła do Chrisa i Strzaskanych Niebios. Gdzieś z mroku wyłonił się Demon, krocząc także w ich kierunku.
- Dziękuję. Uratowałeś mi życie. - powiedziała cicho.
Zdobyła się nawet na uśmiech. Choć było to okropne przeżycie, to wszyscy żyli i nikt nie był - chyba - śmiertelnie ranny. Na dodatek wyglądało na to, że chwilowo nic się do nich nie zbliża.
- Jeśli Wasze rany wymagają opatrzenia, to poświęćmy im chwilę. I jeśli wszyscy czujecie się na siłach ruszajmy głębiej.
Przyjrzała się wszystkim towarzyszom uważnie. Nie mogli sobie pozwalać na kolejną zwłokę, sprawę trzeba było zakończyć dziś. A przynajmniej ten etap, który mówił o pozbyciu się wilkołaków. To oznaczało, że najgorsze wciąż przed nimi.
 
Amanea jest offline