Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-05-2010, 13:21   #109
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Ja dam rade.- odezwał się Chris, spoglądając na lekko ranne udo.
-Ze mną, też wszystko dobrze.- dodał elf. Kompani ruszyli ostrożnie, powoli i cicho do przodu, wgłąb jamy, gdzie znajdował się korytarz. Po przejściu kilkudziesięciu metrów wąskim i niskim tunelem grupa wkroczyła do kolejnej jamy. Jak wielce się zdziwili, gdy okazało się, że trafili w miejsce, gdzie więziono uprowadzonych. Naturalny dół w jaskini był idealnym więzieniem. Śliskie skalne ściany nie pozwalały nawet najlepszym traperom wspiąć się na górę, a była to wysokość ponad pięciu metrów. Uprowadzeni siedzieli w jednym kącie blisko siebie, grzejąc się wzajemnie i sprawiając złudne poczucie bezpieczeństwa. Zgodnie z słowami Laresa byli to mężczyźni, kobiety, ludzie półefl, półork i inni. Był też i kilkunastoletni młodzieniec.

-Pójdę poszukać liny...- rzekł Chris i ruszył w powrotną drogę do poprzedniej jamy. Widząc nieznajomych awanturników porwani zerwali się z miejsca.
-Chcecie nam pomóc?-
-Ratunek!-
-Na bogów! W końcu nas ktoś znalazł!-
-Tu wszędzie kręcą się likantropy, uważajcie!- krzyczeli. Po chwili nad urwisko powrócił półelf trzymając zwiniętą linę.
-Znalazłem ją obok jednego leża.- wyjaśnił i począł szukać miejsca, w którym mógłby ją zakotwiczyć.

Tropiciel w końcu obrał za cel skalną kolumnę, wokół której obwiązał linę i spuścił ją na dół. Uprowadzeni, jeden po drugim wspinali się na górę odzyskując wolność. Każdy z nich szczęśliwy i zadowolony. Wdzięczność aż z nich tryskała, przytulając, lub ściskając ręce ich wybawicieli.
-Ty jesteś synkiem Laresa?- krasnolud zwrócił się do młodzieńca, gdy ten wspiął się na górę.
-Tak panie. To on, wam pomógł tutaj dotrzeć? Szukał mnie?- spytał. Krasnolud nie odpowiedział wskazał młodzikowi tylko tunel i spojrzał na Nyarlę wymownie.
-Zabiliście kapłankę?- odezwała się do Formita kobieta w wieku około trzydziestu lat, o długich, kasztanowych włosach, opadających do ramion.
-To Malarytka i jej wojownik to zorganizowali. Zabiliście ich?- powtórzyła pytanie.


Widząc wymianę spojrzeń ich wybawicieli kobieta zmrużyła oczy.
-Nie zabiliście.-
-Nie było tu kobiety. Te likantropy, które zabiliśmy byli mężczyznami.- wyjaśnił Gabriel.
-Być może przebywają pod Jarem Bestii...-
-Czym jest Jar Bestii?- spytał Formit.
-To miejsce, które kiedyś druidzi poświęcili dzikim zwierzętom. Słyszałam jak malarytka rozmawiała z którymś z swoich psów, że tam rozpoczną zabawę z łowami.- wyjaśniła.
-A gdzie jest ten jar?- spytał Chris.
-To koło dwóch mil od miasta, wgłąb lasu. Nie wiem, jak stąd tam dojść, bo jak tu likantropy mnie przywlekły była noc i niewiele widziałam...- rzekła -Jesteście ranni? Czekajcie uleczę was...- dodała po chwili.

-Tormie o prawico ojca sprawiedliwości. Ześlij na mnie swoją moc, bym mogła uleczyć rany tych, którzy mnie oswobodzili z rąk mych ciemiężycieli.- pomodliła się a po chwili jej dłonie zalśniły bladą poświatą. Kobieta dotknęła uda Chrisa a po chwili powtórzyła czynność i dotknęła piersi Gabriela. Ich rany nie stanowiły już żadnego niebezpieczeństwa.
-Co teraz robimy?- Formit zwrócił się do Nyarli.
-Powinniśmy udać się do miasta, odebrać nagrodę i kupić jakieś mikstury lecznicze na przyszłość. Następnie powinniśmy się udać do tego Jaru Bestii.- zasugerował elf.
-Jeśli się tam wybierzecie, udam się z wami.- zaoferowała się kapłanka Torma.
-Jak Ci na imię?- spytał ją Chris.
-Jestem Luiz. Chodźcie. Te skurczybyki muszą gdzieś tu trzymać naszą broń i zbroje...- Podczas, gdy wyzwoleni osobnicy szukali swoich rzeczy towarzysze mieli czas by ustalić dalsze kroki.
 
Nefarius jest offline