Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2010, 08:35   #1
Roni
 
Roni's Avatar
 
Reputacja: 1 Roni ma wyłączoną reputację
[storrytelling]Z pamiętnika gangstera


Rodzina Selucci


Dzisiaj przypadał wasz pierwszy dzień w pracy, lecz najpierw musieliście spotkać się ze swoim pracodawcą. Donem Selucci.
Jego siedziba mieściła się w STATEN ISLAND. Była to duża i luksusowa willa, urządzona w stylu renesansowym, wyposażona w wiele najnowszych zdobyczy technologicznego postępu.
Na parkingu stał ładny, zadbany Cadillac V-16 Roadster.




Na wejściu stało dwóch dobrze zbudowanych osiłków. W rękach jeden z nich dzierżył Tommy Guna, drugi strzelbę powtarzalną.
Od razu rozpoznaliście Mike'a, to on was prowadził na spotkanie z pracodawcą. Weszliście do wnętrza tej rezydencji.
W środku zostaliście przygniecieni ilością dział sztuki, jakie się tam znajdowały. Prawie wszędzie znajdowali się ochraniarze, straż przyboczna Selucciego. Obserwowali was uważnie.
Po kilku minutach, idąc tymi luksusowymi korytarzami, trafiliście do pokoju samego Dona. Weszliście.



W środku siedział starszy już mężczyzna, akurat czyścił Colta 1911. Popatrzył na was uważnie, po czym zabrał głos.
- A więc to wy chcecie do mnie pracować. Dobrze, dobrze. Ale zanim zostaniecie w rodzinie, musicie udowodnić że was potrzebujemy, że się przydacie. W porcie jest bar należący do Malapartego. Idźcie do piwnicy, do Luca. Da wam jakieś zabawki. Macie rozpieprzyć ten lokal w drzazgi – zapadła chwila ciszy, a wy staliście czekając na więcej informacji - Nie macie co czekać na więcej. To jest sprawdzian, nieprawdaż? - Po czym powrócił do konserwacji broni.
Wyszliście z pokoju Dona i ruszyliście do piwnicy, która w rzeczywistości była zbrojownią.
Za czymś co wyglądało jak lada, siedział podejrzany facet, czytający akurat New York Times. Na was widok powiedział:
- A więc to wy jesteście tymi nowymi? W tamtym kartonie macie sprzęt. – wskazał palcem średniej wielkości pakunek i wrócił do lektury gazet

Rodzina Malaparte


Prowadzono was wąskimi korytarzami jakiegoś portowego magazynu, możliwe że nawet fabryki. Nie mogliście tego zobaczyć, ludzie Malapartego skutecznie wam to utrudnili zakładając na głowy czarne worki. Ale zostaliście o tym uprzedzeni, wiedzieliście że Malaparte od czasu wojny, jest chorobliwie ostrożny. Co się dziwić, kiedy siepacze Selucciego krążyły po mieście.
Pod dachem magazynu stał luksusowy Duesenberg Model J.



Był to spory hangar, tak jak sądziliście, w porcie. Przypominały wam o tym krążące na zewnątrz i wrzeszczące cały czas mewy.
Weszliście po stalowych schodkach na wyższy poziom. Chwilę szliście korytarzem, zakończonym stalowymi drzwiami. Facet który was prowadził, zapukał cztery razy, odczekał chwilę, zapukał dwa razy. Stalowe drzwi otworzyły się lekko. Wewnątrz stało kilku mężczyzn, w czym sam Don Malaparte.



Facet przedstawił was mu, Malaparte uścisnął wam dłoń.
- Pijecie whisky? – zapytał i polał wam do kieliszków.
- Dobrze. Sprawa jest taka. Selucci ma układy z politykami, te układy mają przestać istnieć. Dwóch z nich będzie dzisiaj na Manhattanie. Macie ich uprowadzić, zmasakrować, ale nie zabijać. Mają się bać przyjaźni z Seluccim. Rozumiecie? To dobrze. Na dole, przy wejściu dostaniecie jakieś dyskretne zabawki.

Przy wejściu staruszek w hawajskiej koszuli wręczył wam pistolety z tłumikami oraz trochę amunicji. Ruszyliście do wskazanego samochodu, starego Forda, ostatnio bardzo popularnego na mieście.
 
Roni jest offline