Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2010, 08:56   #1
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
[Autorski] ŁOWCY

Max Topper szedł ulicą z poniesionym wysoko kołnierzem, co chroniło jedynie odrobinę twarz przed uciążliwą , londyńską mżawką. Wokół niego przechodnie spieszyli do swoich zajęć, poza dwoma duchami. Chłopczyka z krwawą miazgą zamiast twarzy – ofiarę wypadku przywiązaną do miejsca tragicznej śmierci i cuchnącego zombie żebrzącego na rogu ulicy. Mężczyzna stracił już pół twarzy, która zgniła odsłaniając kości żuchwy. Niedługo ciało Zombie przegnije zupełnie i Nieumarły przestanie móc się ruszać. Max przeszedł koło niego i, jak zwykle, wrzucił do kapelusza kilka pensów. Lubił „pana żebraka” jak nazywali ożywieńca bywalcy budynku przy Cannon Street 27 i zawsze ciekawiło go, co Nieumarły robi z pieniędzmi. Przecież Zombie nie jedli, ani nie pili. Ich układ trawienny nie radził sobie z przemianą materii i resztki pokarmu zalęgające jelita przyspieszały proces gnicia przybliżając nieuchronny koniec.

Max wbiegł po schodach i z ulgą wszedł do suchego, lecz chłodnego wnętrza. Większość nowoczesnych elektrowni sterowanych było elektronicznie i ogrzewanie powróciło do tradycyjnych metod – pieców na węgiel, parowych kotłowni i tym podobnych archaizmów. Uroki życia po 2012. Chłód i wilgoć. No i Nieżywi. Z tymi drugimi jednak szło jakoś wytrzymać.

Prosto z przestronnego holu Topper z ulgą skierował się na drugie piętro, gdzie mieścił się jego pokój. Z przyzwyczajenia sprawdził stan ochronnych napisów magicznych i kręgów po drodze. Miały one chronić przed wtargnięciem Nieżywych. Tylko nieliczni spośród tych, co powrócili, którzy zostali w odpowiedni sposób naznaczeni, mieli możliwość wejścia do gmachu Łowców, tak zwanego Ministerstwa Regulacji. Ładna nazwa, zważywszy na profil działalności zatrudnionych w nim ludzi.
Topper wszedł do gabinetu witając się z asystentką.

- Dzień dobry, panno Fogg. Pięknie dziś pani wygląda.

- Dziękuje, szefie – dziewczyna uśmiechnęła się odruchowo poprawiając włosy. – Kawy?

- Chętnie.

Wszedł do swojego gabinetu, ściągnął płaszcz i kapelusz. Podszedł do okna oznaczonego od środka pentaklami i runami druidów – wyjątkowo skutecznymi barierami dla Nieżywych - i zajął miejsce za szerokim stołem w ciemnym, skórzanym fotelu.

Potem sięgnął mocą i teleportował na biurko kilka teczek z oczekujących na rozpatrzenie spraw. Był Żagwią– ze zdolnością teleportacji niezbyt dużych obiektów z jednego miejsca na drugie w zasięgu widzenia. Niewiele, ale czasami ta zdolność decydowała o być, albo nie być, Drużyny. Teraz jednak czasy pracy w terenie dla Maxa minęły. Nie pozwalał na to spowodowany odniesionymi ranami stan zdrowia i Max pełnił funkcję Koordynatora. Rozdawał zadania Łowcom.

Otworzył akta sprawy, do której musiał przydzielić ekipę.

Ciekawe.

Akta opatrzono klauzulą TROJACZKI. Max zaczął je studiować przy kawie, którą asystentka wniosła w międzyczasie do gabinetu.

Notował na czystej kartce najważniejsze wyczytane wiadomości:

- trzy ofiary pozbawionej krwi – prawdopodobnie atak przedstawiciela klasy Wampirów

- dzieci wieku po sześć lat każde, trojaczki – to dość ciekawe, kiedy zawiodła elektronika, znaczna część medycznych technologii nadawała się jedynie na złom – teraz zastąpili je znachorzy, uzdrowiciele i ludzie obdarzeni mocą lub zwykli szarlatani

- morderstwa dokonano 6 czerwca, czyli dwa dni temu – coś dużo tych szóstek, sprawdzić lokalne sekty satanistów i przedstawicieli Kościoła Wampirycznego oraz Świątyni Demonów – cholera, powinno się tego zakazać, wystarczy nam zwykłych Nieżywych. Oddający im cześć ludzie to jakiś absurd.

- zabójstwo dokonane nocą, o północy – a jakże dwie szóstki – lista świadków do dyspozycji

- prawdopodobnie – atak zorganizowany

Kogo by tu wybrać do tej sprawy? Nie wyglądała na trudną. Więc wystarczy nowy zespół. Ministerstwo Regulacji cierpi na braki kadrowe wśród doświadczonych Łowców więc czas wypuścić na łowy tych mniej zaprawionych w bojach. Teraz trzeba zająć się aktami osobowymi Łowców. Cokolwiek zabiło te dzieciaki, trzeba będzie to znaleźć i unicestwić. Londyn nie toleruje nie umiejących się zachować Nieżywych. I zna sposoby na takich popaprańców.

Max sięgnął po drugie akta, opatrzone podpisem "Rzeźnia". Ciekawe? Kolejna masakra. Tym razem dokonana na kilkorgu ludziach, którzy zapuścili się w Rewir po północy. Grupa fanek romantycznych opowiastek o wampirach. Osiem skrwawionych, okrutnie zmasakrowanych ciał znaleziono w zaułku przy lokalu "Krew i łzy" należącym do gangu Ożywieńców pod przywództwem wampira Kantyka. Co za dziwaczne imię. Pewnie wcześniej, nim się wygrzebał, nosił imię John lub Jim.

W zasadzie takie ataki na Rewirze - części miasta w większości opanowanej przez Nieżywych - były dość częste. Nigdy jednak nie zamordowano aż tylu ludzi jednocześnie.

- Te głupie piczki same były sobie winne - mruknął Max pod nosem oglądając fotografie z miejsca zdarzenia.

Pchać się w nów na Rewir bez przewodnika lub ochrony to proszenie się o kłopoty. W odczuciu Toppera trzeba będzie przepytać Nieumarłych z okolic miejsca zdarzenia. Koordynator wiedział, że jak się odpowiednio przyciśnie kantyka to, aby uniknąć problemów, sam poszuka swoich pokręconych koleżków, którzy zarżnęli te dziewczyny. Albo i nie. Z Nieumarłymi zawsze były problemy. Nigdy nie było wiadomo co im strzeli do tego durnego, martwego łba.

Kolejna teczka - opatrzona napisem "Rytuał". Kurwa. Takich nie lubił najbardziej. Cmentarz. Znów pogranicze Rewiru. Trzy ciała na lokalnym cmentarzu. Pozbawione krwi. Okaleczone. Ślady tortur. Symbole ofiarowania demonom wypalone na skórze. Wśród ofiar - córka wpływowego członka Rządu Londynu. Wygląda na robotę wampirzego Gniazda. jasna cholera! Czy tym krwiopijcom kompletnie w ten nów odpierdoliło! Świetnie. Dodatkowo jedna ofiara Powróciła. Jako ghoul. Zaszyła się gdzieś pośród terenów przyległych do Cmentarza. Zdołała zabić dwóch mundurowych w napadzie szału. Te pieprzone oszczędności. Teraz przyda się jakiś loup - garou by odszukać winowajcę i jedynego świadka zbrodni. O ile Powrót nie rozwalił mu psyche doszczętnie. Topper miał nadzieję, ze nie. Ale pracował już zbyt długo w tym syfie, by postawić na to swoją pensję.

Max Topper raz jeszcze przestudiował wszystkie teczki, a następnie wziął długopis i bloczki rozkazów, po czym wypełnił je wpisując dokładne zadania i nazwiska ludzi, których wyznaczył do Zespołów zajmujących się sprawami.

Kiedy skończył raz jeszcze spojrzał na wypełnione dokumenty.
Westchnął cicho, licząc na to, ze nie popełnia błędu. Że zaangażowanie tych ludzi, ich zapał do pracy i wola rozwiązania spraw nie będą tylko czczymi przechwałkami. liczył na to, ze nie zawiodą zaufania, jakie w nim pokładał wybierając do pracy.

Po czym wezwał asystentkę do gabinetu.

- Nowe rozkazy. Niech gońcy zaniosą je wskazanym Łowcom.
 

Ostatnio edytowane przez Armiel : 23-08-2010 o 20:25.
Armiel jest offline