Czarny, duży kiciuś z srebrną obróżką na szyi skoczył na kolanka swojej pani. Jak na dobrze chowanego kiciusia przystało nie poplamił jej turkusowo-zielonkawej sukni swymi łapkami ani nie rzucił się na mechanicznego skrzydlatego listonosza (który już wszakże zniknął).
- Od kogo to? Któż się odezwał? Czytaj na głos - nalegała przyjaciółka. W jej oczach tańczyły iskierki: widać zatem było, jak bardzo ją ta wiadomość zaciekawiła. Belcia widziała ożywienie w sytuacji. Choć sama przestrzegała zasady, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, to w tym wypadku zaintrygowanie Charlotty zrozumiała, choć zaiste to "Hinduskę" winno wręcz miotać z niecierpliwości, a nie inaczej. Natomiast wówczas ciemnooka Arabella delektowała się jeszcze indyjską herbatką, bez której five o'clock'u sobie nie wyobrażała. Tak dla podkreślenia nostalgii dla Indii, w których posiadała korzenie. Jeszcze tylko odrobina mleczka dla podkreślenia smaczku napoju.
Tak, indyjska herbata i herbatka o piątej - nic lepiej nie mogło zaakcentować osobowości adresatki, wliczając w to egzotyczną urodę: ciemne, prawie że czarne włosy opadały kaskadami na ramiona, oliwkowa cera, zielone oczy - ładnie rozstawione, pełne usta oraz prosty nosek.
Po prostu czyste equilibrium matki. I nieco z ojca, bo karnacja nieco jaśniejsza od tej, którą posiadają ludzie z Indii i coś w oczach było z sir Fogg’a.
Dodać do całości zielono-turkusową, nieco skromniejszą suknię z bufiastymi rękawami, oczywiście zasłaniającą ramiona oraz biżuterię w uszach i na szyi [tj. kolczyki i naszyjniki] oraz nieco angielskiej skromności (?). I tak oto powstaje... Droga lady Fogg.
Czy uczyniłabyś mi ten zaszczyt i spożyła dziś ze mną kolację w restauracji hotelu Avondale? Z wyrazami szacunku ~Sir Roger Macintaire
Co sir Macintire’owi tak nagle uwzięła się propozycja na kolację? Co się stało?
Kolacja z owym dostojnikiem raczej nie należała do codzienności.
- Sir Roger zazwyczaj nie urządza ot tak nagle kolacji w takim hotelu, i to w dodatku niby z uprzejmości. Coś musi tu nie grać... - ciemnowłosa i zielonooka nie kryła swoich zastanowień. - Coś musiało się wydarzyć...
- Może...chce ci się oświadczyć. -zażartowała Charlotta, po czym naśladując niski męski głos dodała. - Och panno Fogg, muszę panience wyznać iż kocham panią nawet bardziej od mej siwej brody i łysego jak kolano czoła. Przekupiłem już twych rodziców moimi złotymi zębami i zgodzili się na nasz ślub. Pobierzmy się już teraz - Po czym wybuchła śmiechem.
- Jeszcze nie teraz. Zapomniał pan o przekupieniu ich swoją srebrną brodą - wcześniej śmiała się do rozpuku wraz ze swoją koleżanką. Później Arabella dodała ironię.
Kotek zamiauczał. W końcu podjudzony przez głód sprytnie strącił łapką jedną kanapkę z porcelanowego talerzyka, a raczej sprawił, że smakołyk odrzuciło w powietrze i wylądował prosto do pyszczka kocurka. Zwierzątko zlazło z kolan swojej pani i usiadło sobie kulturalnie z daleka od perskiego dywanu, żeby go nie brudzić.
Tak, to był mądry kotek.
- Niegrzeczny Melchiorek - zacmokała pieszczotliwie na swego pupilka. - Ale będą z niego kiedyś ludzie.
__________________ Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't. Na emeryturze od grania. |