Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2010, 19:04   #4
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Jako, że Lenvin nigdy wcześniej nie miał zbyt wielu czasu wolnego, wpadł tylko na jedno zajęcie. Czyszczeniem karabinu zajmował się już od dobrych paru minut. Szmatka której używał w tym celu była już naprawdę brudna, ale co nie było w obecnych czasach. Również osoby znajdujące się z nim w karawanie nie były zbytnio domyte, Len zresztą też. Tylko, że on miał wszystkie zęby, a to już coś.

Mimo warunków podróży wolał to dużo bardziej niż pieszą wędrówkę. Jeśli Lenvin się nie pomylił, miał trzydzieści dwa lata. Bodajże dwadzieścia dwa lata spędzone na wędrówce. Jego nogi mimo przyzwyczajenia, bolały bardzo często podczas chodzenia. Dlatego to, że jest wieziony stanowiło miłą odmianę.

Zapach, apokaliptycznego świata był dla nozdrzy chudego, wysokiego faceta przyjemny. Wszędobylski piach działał na Lenvina kojąco. Gdy szedł i na horyzoncie widział jak odleglejsze miejsca migoczą w żarze słońca jakby gdzieś się paliło, napawało go spokojem. Zastanawiał się czasem jak wyglądało by jego życie gdyby wojna nigdy nie wybuchła. Jednak nie miał pomysłu jak mogło by wyglądać życie przed wojną.

Zakończył swoje filozoficzne myśli zanim na dobre je zaczął i sprawdził stan magazynka. Dziesięć naboi kalibru .233 FMJ, w porządku. Schował karabin do pokrowca i przewiesił go przez plecy. Poprawił gogle i poprawił się w pozycji siedzącej, gdyż tak jak podczas dłuższej pieszej wędrówki, tak też podczas mimo wszystko, mało wygodnej wędrówki, bolał go tyłek.

Nawet nie pomyślał żeby się zdrzemnąć, nawet jeśli byli tu tacy, którzy dzielili się jedzeniem z innymi, to wolał nie ryzykować. Nie rozglądał się po towarzyszach, ale wsłuchał się w rozmowę dwóch osobników z karawany, najwyraźniej podróż miała się ku końcowi i bardzo dobrze.

Len chrząknął i troszkę zaczęło go kusić by rozejrzeć się po osobnikach otaczających go. Ciekawość czy nuda? Raczej ciężko było o kogoś naprawdę ciekawego, ktoś dobry a ktoś zły. Wciąż parzył na swoje buty, znoszone, zniszczone, zdrapane buty. Ile już je miał? Rok? Dwa? Wyglądały jakby nosił je ze czterdzieści lat, ale zaraz przestało go to interesować. Wzrok przeniósł na swoje dłonie. Ile już granatów nimi rzucił? Dziesiątki? Setki? To nie ważne. Ważne było ile ludzi uśmiercił, czy to pociągając za spust, chwytając za nóż i w końcu rzucając granatem. Śmierć otaczało go jak każdego człowieka w tym upadłym świecie, ale przez tyle lat nic go to nie obchodziło. Był obojętny tak jak wszyscy. Ale coś w nim pękło jakiś czas temu. Coś co mówiło mu, że czas na zmiany. Zmiany miał zamiar zaprowadzić sam i to dosyć radykalnie jeśli zajdzie taka potrzeba.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline