Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2010, 19:45   #11
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Russel siedział skulony w kabinie prysznicowej. Letnia woda uderzała o jego ciało. Lubił te chwile, sprawiały, że się wyłączał, nie myślał o ostatnich wydarzeniach. Cóż… Wszystko co dobre szybko się kończy. Z trudem zmusił się do wstania. Zakręcił wodę i wychodząc z kabiny sięgnął po ręcznik. Wycierał się patrząc na zaparowane lustro w małej łazience. Widział swoje kontury, średni wzrost i raczej chudą sylwetka. Czarne, krótkie włosy aktualnie, jak to po kąpieli sterczały we wszystkie strony. Przetarł skrajem ręcznika zwierciadło i przyjrzał się zarośniętej, dwudziestopięcioletniej twarzy. Nie golił się z tydzień. Z westchnięciem sięgnął po maszynkę i piankę.

***

Wyszedł z łazienki ubrany tylko w czarne sztruksy. W małej kawalerce znajdującej się na trzecim piętrze wieżowca stojącego na obrzeżach Londynu nie miał zbytnio się gdzie podziać. Mały pokój z kanapą i stolikiem na którym stały ogryzki świec, łazienka i kuchnia w której jeszcze nie dawno jadł śniadanie i pił kawę nie stanowiły powierzchni na której ktokolwiek mógłby się zgubił. Apatycznie powlókł się salonu i sypialni w jednym. Z komody wyjął czystą bieliznę, czarny podkoszulek i sweter w tym samym kolorze. Gdy wkładał portfel do kieszeni jego spojrzenie padło na prosty zegarek, który zwykle nosił na lewym nadgarstku. Za dziesięć minut miał być w pracy! Dzisiaj miał dostać swoje pierwsze zlecenie! Zaklął. Musiał się śpieszyć.Jak zwykle gdy się śpieszył wszystko szło wolniej. Upadł mu portfel a z jego wnętrza wyleciały dwa wycinki z gazety. Pierwszy miał datę przed paru miesięcy, makabryczny tytuł przypominał o nie tak dawnym wydarzeniu: „Brutalne morderstwo na ciężarnej!”. Treść zasłaniał inny artykuł, napisany parę dni później: „Porachunki żywych inaczej!”. Gdyby ktoś po za Caine’m był w pomieszczeniu mógłby przeczytać podtytuł tego wycinka: „brutalnie rozerwany wilkołak”. Russel chwile patrzył na wycinki po czym energicznie schował je do portfela a portfel do kieszeni. Ze stołu podniósł policyjnego glocka 17, odruchowo sprawdził magazynek. Siedemnaście kul dum dum grzecznie czekało na to by opuścić lufę pistoletu. Naboje swego czasu zakazane konwencją genewską bynajmniej nie były przeznaczone na ludzi. Broń znalazła się w kaburze przy pasie.

***

Zamknął drzwi i zbiegając po schodach dopinając zegarek. W sklepiku na rogu sprzedającym w zasadzie wszystko kupił dwa pączki, butelkę wody a po chwili namysłu latarkę z bateriami. Truchtem podbiegł do niebieskiego, pięciodrzwiowego seata ibizy. Chwilę szukał w kieszeni kluczyków, w końcu zasiadł za kółkiem wrzucając drugie śniadanie na siedzenie obok a latarkę z bateriami do skrytki na rękawiczki obok paczki naboi dum dum i zapasowego magazynka. Odpalił samochód i gwałtownie ruszył. Spóźnienia miał już gwarantowane pozostawało je tylko zminimalizować.

***

Zaparkował tuż przed Ministerstwem Regulacji. Wybiegł z samochodu trzaskając drzwiami. Już na progu budynku nacisnął przycisk na pilocie by zamknąć drzwi od samochodu. W środku wpadł na jakąś kobietę. Młodą, całkiem ładną. Zmusił się do uśmiechu.-Dzień dobry. Ja na spotkanie w sprawie nowych zleceń. Gdzie mam się udać?Zszokowana dziewczyna pokazała mu kierunek. Truchtając tam rzucił za siebie: Dzięki!

***

Wbiegł do sali, która różniła się od przeciętnej sali konferencyjnej… W zasadzie niczym. Duży stół, krzesła i zasiadające na nich jakieś osoby. Z lekką zadyszką rzucił do wszystkich siedzących:-Witam i przepraszam za spóźnienie.Podszedł do pierwszego wolnego miejsca. Zanim usiadł zdjął kapelusz i lekką kurtkę skórzaną pokrytą kroplami porannej mżawki. Wszyscy mogli mu się przyjrzeć. Nie wyróżniał się wzrostem a budową raczej na swoją niekorzyść. Nosił się cały na czarno, od butów „nike” przez sztruksy czy sweter po kapelusz jak z filmu noir. Co bardziej spostrzegawczy mogli dojrzeć pistolet przykryty swetrem czy zacięcia na brodzie powstałe pewnie na skutek porannego gojenia się. Twarz raczej należała do tych przeciętnych ale sympatycznych, usta układały się w miły, naturalny uśmiech.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]

Ostatnio edytowane przez Szarlej : 05-11-2010 o 16:58.
Szarlej jest offline