Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2010, 22:51   #32
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Pokonanie pozostałych bandytów stojących przed Bregganem i Hieronimem nie było zbyt trudne.
W sumie można by było to spotkanie ze zbójcami uznać za niezłą i przyjemną rozrywkę, gdyby nie to, że Truwlett oberwał, jako jedyna ofiara wśród napadniętych, leżał na ziemi z rozbitą głową.
A można by sądzić, że gdyby nie dwójka obiboków, którzy nie raczyli podczas walki nawet kiwnąć palcem, do tego wypadku by nie doszło...
Breggan pochylił się nad leżącym.
Truwlett, na szczęście, żył. Trzeba było tylko opatrzyć mu głowę. Ale w tej materii Breggan nie uważał się za mistrza. Lepiej było pozostawić rannego w pewniejszych rękach. I delikatniejszych...
- Możecie się nim zająć? - zwrócił się do stojących obok przedstawicielek płci pięknej.

Spokojny co do życia ich pracodawcy mógł zająć się tymi, którzy ich napadli. A dokładniej - zawartością ich kieszeni.
Jak to zwykle z bandytami bywa, uprawiali rozbój na gościńcu nie z nudów, a dla napełnienia swoich niebyt pękatych sakiewek. Prawdę mówiąc - dość chudych sakiewek. Trudno było powiedzieć, czy byli tacy kiepscy, czy też już dawno nikogo nie złupili, w każdym razie okazali się niezbyt hojnymi darczyńcami.
Garść srebra, rozdzielona między tych, co walczyli, przyczyniła się do zwiększenia zasobności wszystkich o dziesięć srebrników i kilka miedziaków, których nikomu nie chciało się dokładnie policzyć. A w ręce Breggana jeszcze dodatkowo wpadł dość ładny pierścionek, kilkanaście bełtów i niezły sztylet.
Parę sztuk nadającej się na sprzedaż broni wrzucono na wóz i pozostało tylko pozbycie się zwłok... Pogrzebu sprawiać im nie zamierzał, ale zostawianie ciał na środku drogi...
- Proponowałbym zaciągnąć ich do lasu - zaproponował, wskazując leżące ciała.

W końcu byli gotowi do odjazdu.
Z wyjątkiem pewnej pary, która jakby nie była zdecydowana, co chce dalej robić.
- Wsiadacie czy mamy was tu zostawić? - zapytał, gestem zapraszając do zajęcia miejsca w bryczce.
 
Kerm jest offline