Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2010, 08:13   #33
Ryo
 
Ryo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputację
Nareszcie po zbędnym, jak dla bandytów, przelewie krwi. Emeralda rościłaby sobie najchętniej drogę bez tych kinder-niespodzianek, acz z drugiej strony bijatyka sprawiła, iż mieszek napełni się garścią miedziaków oraz srebrników. Podarunek od napastników nie imponował jej w ogóle, ale czego można było spodziewać się od zwyczajnych zbójców, nie parających się magią? W końcu te dziesięć srebrnych monet oraz "marne" grosze były lepsze niż pustka w łatanym woreczku.
Blondynka otrzepała swą zieloną suknię z kurzu, lecz włosów nie poprawiała. Prawdę mówiąc, szkoda było na to czasu. Dalszy ciąg podróży czekał, kompania łupiła bandytów z "najlepszych" prezencików, więc "wierszokletka" prędko włączyła się do akcji "Podaruj podróżnym odszkodowanie za przerywanie podróży".
W tym momencie grupa podróżników przypominała sępy, które to wydzierały z owej padliny to, co im w smak nadawało. Poza błyszczącymi "krążkami" mała wiedźma znalazła też pierścionek. Niestety, za duży na jej szczupłe paluszki, więc Emeralda, nie do końca zadowolona z "kąska", schowała go do sakiewki.
Ponadto znalazła też nóż z mahoniową rękojeścią, na którym wygrawerowane były... hieroglify? Nieważne, broń ładną wykonano, lecz zielonooka nie widziała w niej póki co większego pożytku. Przecież Kijaszek w zupełności jej starczał, a bagnetu nie miała gdzie schować. Bo gdzie - do sakiewki? Że nie dość, że ciężko jest dziury finansowe załatać, to jeszcze ma sobie dorabiać kolejne, w tym przypadku w mieszku?

I jedna kwestia pozostała do rozwiązania.
Co z tymi denatami "wypoczywajÄ…cymi" po walce na drodze?
- Proponowałbym ich zaciągnąć do lasu - propozycja padła ze strony Breggan'a.
I jak zaproponowano, tak uczyniono. Wkrótce zwłoki znalazły swoje miejsce na wieczny odpoczynek.
~~~
- Aj tam, moglibyśmy przecież je skremować. Wzięłam nawet jedzenie - odezwała się po fakcie Shiva. Akurat wtedy, gdy już wsiadali do bryczki. - Można byłoby coś upolować i zrobić sobie przerwę na posilek.
Na szczęście chyba nikt nie zainteresował się ekwipunkiem blondynki. Były zioła, chleb, znalazło się też wino, choć odrobinę zgorzkniało, bo gdy Shiva pociągnęła je z gwinta, na jej twarzy zaznaczył się grymas. Ale na szczęście jeszcze nadawało się do picia.
Butlę z trunkiem przykryła ziołami, aby te dały jej nieco cienia. Ułamała kawałek bochenka i zaczęła go jeść.

Gdy znajdowała się na bryczce, niby od niechcenia spoglądnęła na dwójkę "stojących i ładnie się prezentujących".
Czy oni skamieniali, że mam im zaserwować wywar z mandragory? - spytała się od niechcenia, za pewnie kpiąc sobie z bierności owych kompanów. - Czekają na boże zbawienie czy raczej czekają, aż powiemy im "Papa"?

Ja im zaproszeń serwować nie będę,
Choć pewnie wychodzę na ględę,
Ja czekać na nikogo nie lubię,
A tą parkę najwyżej sobie zgubię.


- Hej, gołąbeczki, męska decyzja! Idziecie, czy zostajecie? - zawołała do niezdecydowanych.
Tak, pani Emeralda bardzo nie lubiła czekać. Po chwili stukała palcami i zwróciła się do tych na pokładzie.
- A państwo niegłodni?
 
__________________
Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't.

Na emeryturze od grania.
Ryo jest offline