Brus spojrzał na Cilliana złym wzrokiem. Inna sprawa, że mało kogo obrzucał spojrzeniem miłym od początku rejsu. Jednak wzmianka o naprawie barki nieco go rozpogodziła. Nie na tyle jednak, by się zamknął. - Nie tobie mnie rozkazywac. Chcecie do Błot? To w pław płyńcie! Tu bestia się skryła a to zagrożenie dla wszystkich na wodach. Jak się stąd ruszym a nam co się stanie inni zapłacą za to życiem później. Musimy ostrzec i wskazać miejsce, kędy potwora siedzi. To mus i obowiązek! Możecie wy se ludziom na szlaku pomocy odmawiać, jako w oberzy uczyniliście, ale zaugl to sprawa tych, co z pływania żyją. Moja sprawa. I nie ruszę się, póki nie przestrzegę inkszych a jeszcze lepiej póki besti nie upoluję. Choćby za chłopaków...
Ostatnie zdanie powiedział lekko zmienionym głosem i pewnie dla tego szybko ruszył do barki skąd wnet przyniósł narzędzia, dwie siekiery, ciskając je na ziemię... |