Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2010, 19:18   #7
Kritzo
 
Kritzo's Avatar
 
Reputacja: 1 Kritzo ma wspaniałą przyszłośćKritzo ma wspaniałą przyszłośćKritzo ma wspaniałą przyszłośćKritzo ma wspaniałą przyszłośćKritzo ma wspaniałą przyszłośćKritzo ma wspaniałą przyszłośćKritzo ma wspaniałą przyszłośćKritzo ma wspaniałą przyszłośćKritzo ma wspaniałą przyszłośćKritzo ma wspaniałą przyszłośćKritzo ma wspaniałą przyszłość
Wymiana zdań między Kristbergiem a Judaszem nie była dla dziewczyny zbytnio ciekawa, ewidentny spór na tle religijnym, czym sama się średnio przejmowała. Chodzenie do kościoła, odmawianie modlitw i sakramenty były chyba wystarczające, wypełniała jako tako swój obowiązek. Nie czuła też nigdy, że to ją gdzieś prowadzi, po prostu to robiła, rozmowa dwóch oponentów wydawała się więc rzecz jasna zupełnie bezcelowa i bezowocna. Co jak co, ale Judasz, o ile to ten Judasz, wie więcej niż ten mężczyzna, choćby był nawet arcybiskupem.

Zajmująca natomiast była kwestia rzekomych magicznych zdolności, dziwnych mocy którymi Lorraine miała się teraz posługiwać. Zafrasowana i rozochocona chyba bardziej niż zawsze kręciła pędzelkami w palcach czekając na sposobną chwilę, by ponękać nieco Klucznika. Zmierzając do miasta koszmarów Lorraine postanowiła wykorzystać chwilę, szczególnie że mogło mieć to znaczenie. Nie byłą duża, silna, nawet dorosła nie była, ale jeśli umie jakieś magiczne sztuczki to warto by było umieć je zastosować.

Przysunęła się do przewodnika i pociągnęła go za lewy rękaw.
- Panie Judaszu? Mam pytanie... jak czarować?

Judasz wnet się zatrzymał, bo byli u kresu drogi. Czyżby tak długo zwlekała? Judasz zdał się nie zwrócić uwagi na kolorową pannę. Bardziej troszczył się na pozostającą w tyle kobiecie w habicie... Jako średnio przywiązana do wiary była chyba na przegranej pozycji. Spojrzała z nadzieją na Judasza, ten jednak już zapraszał ich w ciemność.

* * *

Wyprana z kolorów kraina, do której wchodzili niczym bohaterowie niosący światło dawało 17 letniej dziewczynie poczucie dumy i bycia potrzebnym. Marzyła już o wielkich czynach, baśniowych stworach i intrygach, które rozwiązać mogą tylko oni, a wszystko dla dobra mieszkańców tego miejsca. Lękała się nieco, ale idąc tuż za wielkim mężczyzną i trzymając się za skraj jakiegoś materiału, który na nim wisiał, choć nie wiedzieć skąd miał na sobie zbroję. Może pochodzili z różnych czasów? Nieopodal szła mniszka, cicho, rozglądająca się subtelnie. Zdawała się czasami radować, ale powodów tego nie umiała Lora odgadnąć. Zagadkowa i dosyć fascynująca kobieta.

Wrażenie wywarte przez panujących temu światowi na paryżance było piorunujące. Piękne niczym statuy sylwetki, ostre ale na swój sposób doskonałe rysy, nawet jeśli trochę drapieżne, nieco przerażające, to były jednak wielce ujmujące. Szczególnie piękna Selene oświecała wszystkich zgromadzonych, pobudzając nutkę zazdrości u młodej dziewczyny.

Chwila zastanowienia po dosyć oziębłym przywitaniu dała odczuć, że o ile oczekuje się od nich jakiejś pomocy, to raczej nie jest to bezpośrednia, łatwo wypowiadana prośba. Nie wyglądają na takich co chcą zmian i przejmują się czymkolwiek. Sama była nieco przerażona wizją świata bez barw, bez życia mogłaby nawet rzec, ale władcom to najwyraźniej nie przeszkadzało. Bankiet też nie był chyba zbyt istotny, tym bardziej że wypruty z barw świat, pewnie pozbawiony też smaku, nie dawał nadziei na dobrą zabawę.

Kristenberg zdawał się również mieć pewien problem, bo za namową Judasza rozpalił lampę. Nielegalne światło? Wymiar sprawiedliwości bywa dosyć nieprzewidywalny w takich sprawach...
- Księżniczko Selene? Nie gniewaj się proszę za nasze światełko – odezwała się swym dźwięcznym głosikiem pełnym nadziei. - Dla nas taka gwałtowna zmiana jest niczym uwięzienie w klatce wolnego ptaka. Nie gniewaj się na naszego przyjaciela. Przyszliśmy tu specjalnie, by służyć naszą pomocą i musieliśmy sobie radzić w drodze. Tu gdzie nas zabierasz jest bardzo ciemno i już boję się, że życie ze mnie ucieknie razem z kolorami mojej sukienki i włosów... Proszę okaż swą łaskę, bo czujemy się nieco zagubieni. Wybaczysz pani nam i Kristenbergowi?

Faktycznie była nieco przestraszona, pozbawiona swej siły barw i zwiewności. Nieznane prawa miasta rządzonego przez dziwnych bogów sprawiała, że przechodziły ją ciarki po plecach. Selene zdawała się być nieco inna, bardziej ludzka i na co liczyła Lorraine, choć odrobinę przyjazna. Zdawała się być promykiem nadziei i radości w tym ponurym świecie. Co takiego ich trójka, co ona sama, przyszła czarodziejka, mogą zrobiłby pomóc temu miejscu?
 
Kritzo jest offline