Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2010, 07:51   #38
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Impas trwał. W migotliwym blasku ciśniętej na ziemię przez Nydiana pochodni Draholt przez chwilę mocował się ze swoją hubką i krzesiwem, ale kurestwo zamokło. W końcu poszedł po rozum do głowy i od palącego się łuczywa odpalił swoje, drugie. Teraz paliły się dwie pochodnie i w pieczarze zrobiło się jaśniej. Od razu też lepiej można było przyjrzeć się palisadzie i temu co się na nią składało. A było tego niemało. A to kilka klepek z beczki, jakieś deski nadpalone, korzenie wyrwane i odcięte, kawałki plecionych, wiklinowych koszy, kilka wioseł, dwie belki i szczątki łodzi. Wszystko powiązane rzemieniem czy jakąś liną, trudno było rzec. Imponująca zapora grodziła drogę do dalszej części pieczary, ku jej węższemu końcowi, gdzie wyraźnie czernił się drugi wylot z jaskini. Tam musiał być dalszy kompleks jaskiniowy. Strzegące palisady „szczurki” trwały na niej z orężem w dłoni, niczym na jakiej reducie!

Vallan chciał odłączyć się od kompanów i zaskoczyć stworki skrytym podejściem pod palisadę, ale wnet uzmysłowił sobie że w sytuacji kiedy obserwuje go z dziesięć par wrogich ślepi nie jest to możliwe. Tym bardziej jak poza obserwacją używają w formie przekonujących argumentów ciśniętych kamieni. Z których trzy, czy cztery śmignęły zdecydowanie bliżej jego głowy niżby sam tego chciał. To zniechęcało. Musiał się wycofać.

Kilka wystrzelonych przez śmiałków pocisków stuknęło w palisadę lub poszybowało ponad nią wywołując jedynie kolejne, głośniejsze z każdym pociskiem salwy śmiechu „szczurkowatych” obrońców palisady. Każdy niecelny strzał zwiększał ich pewność siebie. Napawał dumą. Na śmiałków owe nieudolne próby miały zgoła odwrotny wpływ i przeciwny skutek. Ośmielone nieudolnością napastników „szczurki” jęły bardziej wychylać swe osłonięte jakimiś skórami cielska, krzyczeć coś do napastników i grozić im orężem. Jeden zaś, zupełnie już ośmielony, wspiął się na palisadę, odwrócił tyłem do śmiałków, zadarł ogon; mieli ogon!; do góry i wystawił w obraźliwym geście znanym najwidoczniej wszystkim kulturom, również tym podziemnym, dupę. Wyraźnie pokazując gdzie ma napastników. Reszta stworków zareagowała szczekotliwym, niemiłym dla ucha śmiechem.

Corvus naciągnął łuk, uniósł go w górę i strzelił…

Pocisk poszedł dokładnie tam, gdzie mierzył wojownik. Być może złość sprawiła, że półmrok nie przeszkadzał już tak bardzo. Strzała wbiła się w dupę stworka aż po brzechwę, która stercząc z tyłka „szczurka” sprawiła, iż przypominać zaczęła kurzy kuper. O ile miało się wyobraźnie. I czas by bawić się w takie porównania. „Szczurkowi” brakło obu. Nie brakło mu jedynie sił w piersi, bo w jednej chwili ryknął boleśnie, zachwiał się i runął w dół, przez palisadę, lądując po tej jej stronie, kędy stali wrodzy przybysze…

Za palisadą zawrzało. Kilka wściekłych głosów warczało coś do siebie a ranny wył z bólu. I naraz część palisady, płot pod ścianą z prawej strony szeroki może na metr, rozwarła się a zza niej wypadło bodaj z pięć „szczurków” z których trójka uniosła groźnie dzidy wyraźnie grożąc przybyszom a dwójka pochyliła się nad rannym, którym wyraźnie chciała się zająć. Widać było gołym okiem że teraz już nie jest mu tak do śmiechu jak było…


.
 
Bielon jest offline