Wątek: C E L A
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2010, 13:32   #14
Baczy
 
Baczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Baczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumny
- No... Tak jak napisali... - Kurt poszukał wzrokiem leżącej na ziemi kartki, jednak nie podniósł jej. Wiedział, co było tam zapisane. - Wkładamy tam ręce, i wymacujemy jakiś przełącznik. Dopóki go nie przekręcimy, wszystko powinno być dobrze. Potem, jak już wszyscy chwycą to coś, to na mój znak przekręcimy w lewo. Tylko wtedy... Kurwa, pewnie nas czymś kujną, było tam napisane o ofierze z krwi...No i lepiej żebyśmy zrobili to wszyscy razem, bo te pieprzone parzyste liczby... - zamilkł na chwilę, prawą rękę oparł na pudle, lewą, drżącą, zbliżył do otworu.

- Dobra, wkładamy łapy - powiedział chłopak, zerkając na resztę, jakby chciał ich wspomóc, i jednocześnie sam szukał wsparcia.

Rebeka kiwnęła głową na znak zgody i w tym samym czasie wsadziła swoją dłoń w otwór, starając się wymacać dźwignię, przełącznik, czy cokolwiek to miało być. Jednocześnie bacznie obserwowała narkomankę, gotowa jej pomóc w razie problemów. Mimo wszystko była tu jedyną kobietą, prócz niej samej. Nie był to może najlepszy powód, by przejawiać zainteresowanie czy troskę, ale ta zupełnie nowa sytuacja niejako wymuszała pewne reakcje. Gdyby pozostawiła ją na pastwę mężczyzn, mogłoby ją spotkać coś przykrego. W gruncie rzeczy dziewczyna i tak będzie musiała pomóc sobie sama. Nikt tego nie zrobi za nią. Z drugiej strony to dość zabawne – czyżby twórcy tego eksperymentu próbowali dowieść, że współpracując ze sobą, ludzie zaczynają się na siebie otwierać i przestają być samotni? Nie, to się nigdy nie uda...

Lengyel tylko jeden raz pomyślał, że te badania mogą zakończyć sie dla niego gorzej, niż dalszy pobyt w więzieniu. Szybko odrzucił od siebie taką myśl. To była bzdura, a w dodatku w tej chwili rozczarowanie było tym, czego potrzebował najmniej.

Ręka Węgra drżała niemiłosiernie. Bał się. W sumie, to nie wiedział, czy nie byłby bardziej zadowolony wkładając dłoń w śmigła samolotu. Wtedy przynajmniej wiedziałby co się stanie. A tu... nieznośna niepewność.

Atilla zdecydowanym ruchem umieścił dłoń w otworze.

- Robimy to na trzy, czy jak? - zapytał drżącym głosem.

W otworach dłonie skazańców wyczuły pojedynczą, metalową dźwignie – nic niezwykłego. Teraz wystarczyło jedynie zacisnąć na niej palce i przekręcić.

- No tak, przekręcamy, na trzy. Będę odliczał - Kurt wziął głęboki oddech, drażliwy zapach był już mocno wyczuwalny w powietrzu. - Uwaga. Raz...Dwa...Trzy...

Przekręcili.
 
__________________
– ...jestem prawie całkowicie przekonany, że Bóg umarł.
– Nie wiedziałem, że chorował.
Baczy jest offline