Chester, nie spojrzałem na to w ten sposób, ale masz rację
Jeszcze nie daj MG, havekara przejeżdżającego po drodze i kupkę wiewiórczych ogonów przy was
Przypominam, że Leo Bonhart i... znowu zapomniałem jak się nazywał ten Lisek... Mniejsza o to, bo ów Lisek też był człowiekiem.
Obaj całkiem ładnie dawali sobie radę
EDIT:
Znowu pomyłka... To nie był Lis tylko Łasica. O którego mi chodzi? Już podaję cytat z Wiedźmina
Nie zdążył nawet obetrzeć krwi z ucha i szyi, gdy zaatakował go mały i ruchliwy jak łasica typek o nienaturalnie błyszczących oczach, uzbrojony w krzywą zerrikańską saberrę, którą obracał z podziwu godną wprawą. Sparował już dwa cięcia Geralta, szlachetna stal obu kling dzwoniła i sypała iskrami.
Łasica był bystry i spostrzegawczy - momentalnie zauważył, że Wiedźmin kuleje, momentalnie zaczął okrążać i atakować z korzystnej dla siebie strony. Był niesamowicie szybki, ostrze saberry aż wyło w cięciach wykonywanych niebezpieczną krzyżową sztuką. Geralt unikał ciosów z coraz większą trudnością. I coraz bardziej utykał, zmuszany do stawania na obolałą nogę.
Łasica skulił się nagle, skoczył, wykonał zręczny zwód i fintę, ciął od ucha. Geralt sparował ukośnie i odbił. Bandyta wykręcił się zwinnie, już szedł ze złożenia do wrednego dolnego cięcia, gdy nagle wybałuszył oczy, kichnął potężnie i usmarkał się, na moment opuszczając zastawę. Wiedźmin błyskawicznie ciął go w szyję, a ostrze doszło aż do kręgów.
- No i niech mi ktoś powie - wydyszał, patrząc na drgającego trupa - że używanie narkotyków nie jest szkodliwe.
Granie człowiekiem też może być pozytywne