Wątek: C E L A
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2010, 20:18   #17
Baczy
 
Baczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Baczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumny
Unieruchomienie ręki było niezbyt przyjemne, chociaż przewidywalne. Kurt zacisnął mocno obie dłonie i zęby. Był przygotowany na okropne męczarnie, jednak poczuł tylko lekkie ukłucie, wręcz przyjemne, gdyby nie uczucie przechodzącego w górę ciała dreszczyku, jakby coś rozchodziło się w krwioobiegu. Gdy wszyscy wyciągnęli bezpiecznie ręce a ich nadzorczyni rozpoczęła przemowę, uśmiechnął się zdziwiony.
- Tylko tyle? - Wyjąkał pod nosem, dziwiąc się, jak bardzo był wystraszony jeszcze przed kilkoma sekundami. Może nie będzie tak źle?
Chłopak pobiegł za narkomanką do kolejnego pomieszczenia, chociaż sam nie wiedział, czemu niby miałby się spieszyć. Chyba po prostu wolał mieć na nią oko, żeby nie sprawiała więcej kłopotów. Oczywiście, potwierdzenie obecności wody było dodatkowym bodźcem wypychającym z pomieszczenia.
Wziął pospiesznie jedną z pozostałych dwóch butelek, nie otworzył jej jednak, dopóki Diana nie opróżniła swojej. Wyglądało, jakby wszystko było w porządku, zaczął więc pić. Nigdy nie sądził, że można delektować się smakiem wody. Nigdy, aż do teraz.
Światło. Pomazana na czerwono ściana. “Uciekajcie”. To na pewno sztuczna krew. Chcą ich wystraszyć, tak jak z tą maszyną w poprzednim pokoju. Mięli “złożyć ofiarę” z krwi, a było to tylko drobne ukłucie.
- To na npewno sztuczna krew.Chcą nas wystraszyć, tak jak z tą maszyną w poprzednim pokoju. Niby mięliśmy “złożyć ofiarę” z krwi, a to było tylko drobne ukłucie. Chcą nas wystraszyć - powiedział, dodając sobie pewności siebie. Rozgryzł ich.
Miał pociągnąć kolejny łyk z butelki, jednak nagłe ukłucie wewnątrz głowy niemal zwaliło go z nóg, nie swoją siłą, lecz nagłością ataku. Zakręcił butelkę, chciał zostawić kilka łyków na później i nagle usłyszał coś dziwnego.
Chichot. Wysoki, kobiecy chichot. Zupełnie, jakby ktoś naśmiewał się z niego, i to ktoś znajomy. Znieruchomiał na moment, wsłuchując się w głosik.
Lucy?
Nie, to przecież nie możliwe.
Odwrócił się chcąc usiąść na stoliku i ponownie znieruchomiał, gdy zobaczł niewyraźną sylwetkę tej dziwki. Stała kilka metrów przed nim, uśmiechając się triumfalnie. A przynajmniej, tak mu się zdawało, dopóki obraz przestał bujać się i powielać. Oparł się o stolik, patrząc na młodą kobietę z długimi blond włosami. Teraz jednak widział dokładniej, że nie była to Lucy, tylko Rebeka, jego współtowarzyszka niedoli. Prawdopodobnie też była głupią suką, jednak nie głupią suką. Spojrzał na butelkę z resztką wody. Może jednak coś tam dodali, żeby te ich sztuczki były bardziej wiarygodne, jakieś psychotropy czy coś... Marevick postanowił nie pytać innych o ten chichot, pewnie nawet gdyby pochodził z głośników, nie usłyszeliby go, pochłonięci krwią na “ścianie”. Rozejrzał się, nie było tu właściwie nic. Schody na wyższe piętro wyglądały obiecująco.
- Dobra, ja idę na górę. Idziecie?


Znaleźli się w obszernym pomieszczeniu, które było prawdopodobnie centrum tego bloku i prowadziły z niego drogi we wszystkie strony, również do głównego wyjścia budynku, które było solidnie zakratowane. Hol był bardzo dobrze oświetlony naturalnym światłem, co stanowiło miłą odmianę po poprzednich miejscach. Wszystko było dokładnie wysprzątane. Z oddali napływała do was cicha muzyka, prawdopodobnie z waszej prawej strony.

- Co to za muzyka?- szepnął Kurt wsłuchując się dokładniej w pochodzący z oddali dźwięk. Odwrócił się w prawą stronę i ruszył powoli w kierunku korytarza, a którego dobiegała muzyka. Po kilku krokach odwrócił nieco głowę i zapytał współwięźniów:
- Idziecie?
 
__________________
– ...jestem prawie całkowicie przekonany, że Bóg umarł.
– Nie wiedziałem, że chorował.

Ostatnio edytowane przez Baczy : 26-08-2010 o 20:26.
Baczy jest offline