Christopher z niepokojem przyglądał się temu, co planują zrobić Joshua i Jill. Miał nadzieję, że uwolnienie się i dotarcie do drzwi jest ich wspólnym celem, ale chyba jednak nieco się pomylił: Jill i Joshua zdawali się być totalnie zaślepieni jakąś furią, chęć wyżywania się na Meksykańcu całkowicie ich zaślepiła.
-Hej, nienormalni jesteście?! - zawołał w ich stronę Torg. - Dajcie mu spokój! Uwolnijcie go i spadamy stąd wszyscy! Albo go zostawcie w cholerę, nieważne, ale po co go masakrujecie?
Jill i Joshua zdawali się nie słyszeć słów Christophera, a w każdym razie nie zwracali na niego uwagi. Ten cały czas ich obserwował, aż w końcu zaczęło do niego docierać, jak ta dwójka jest do siebie podobna w tym co robią: te same ruchy, to samo szaleństwo w oczach. „Ich chyba łączy coś więcej niż zwykły związek – kurwa, oni muszą być rodzeństwem” - pomyśłał. Ale nie wiedział, czy to dobrze wróży, czy źle.
Stał rozdarty i nie wiedział, co robić. Czy ma uciekać tak jak ta druga kobieta, czy powstrzymać Jill i Josha – w końcu byli w tym wszyscy razem. Myśli miotały mu się po głowie, kiedy znienacka zaczęły docierać do niego głosy, których wcześniej nie było. Słyszał jak do niego mówią:”Spójrz na nas, czy nie jesteśmy piękne?”. Mimo że głosy słyszał w środku w głowie, wiedział że ich źródło jest gdzieś w wodzie. Spojrzał w tę stronę i zobaczył wynurzające się trupioblade ręce, które machały do niego zapraszającym gestem. Kilkanaście wirujących rąk zapraszało go do zabawy, a Christopher zaczął powoli czuć, że wariuje: „Co to kurwa jest???” Złapał się za głowę, zamknął oczy i pochylił się do przodu intensywnie szepcząc: - Nie ma was tu, nie ma was tu
Głosy zaczęły słabnąć, Torg wyrwał się z impasu i podbiegł gwałtownym krokiem do pary katującej Meksykańca. Chwycił mocno Josha za ramię i odwrócił w swoją stronę: -Popierdoliło was??!! Nie rozumiecie, że musimy stąd spierdalać? Że oni coś z nami robią? Zostawcie go do kurwy nędzy i płyńmy!!!!!!!!.
-Nic mnie nie obchodzi przemiana tego troglodyty, co w tym niby ciekawego? - odpowiedział Chris na zaczepkę Jill. -Zostawmy go tu i niech nawet zdechnie, jeśli mu na to pozwolą.
Torg cieszył się, że oboje Jill i Josh byli już w wodzie – zawsze to bliżej wyjścia. Sam też niezwłocznie postanowił podążyć w ich stronę. Wchodził coraz głębiej, był już po kolana, kiedy nagle zaczęło z nim coś się dziać. Naszedł go gwałtowny lęk: przecież dosłownie przed chwilą widział jak z po d wody wyłaniają się ręce tych kobiet... przecież one muszą tam być... przyczaiły się gdzieś przy dnie i chcą go wciągnąć... z chęcią by się z nimi zresztą zabawił... już od tak długiego czasu tłumił narastające w nim żądze, że czasami było to nie do wytrzymania, ale teraz był pewien, że z nimi by przegrał, że chcą go zabić, zemścić się na nim... Boże, nie dam rady... nie mogę wejść głębiej... nie...
-Joshua! Jill! Stójcie!!! One tam są, pod wodą. Widziałem je, machały do mnie. Nie mogę wejść dalej, pomóżcie mi... - szybko wołał do pozostałych. - Jill! Nie idź tam dalej! Nie otwieraj tych drzwi!
Czuł, że za moment przestanie nad sobą panować. |